Rozmowa z Jakubem Siwczyńskim, wokalistą i gitarzystą zespołu 10 TON - przeprowadzona po sobotnim (2 marca) koncercie w klubie studenckim "Przepraszam". 

 

Kto tworzy zespół 10 Ton?
Jakub Siwczyński: W ostatnim czasie mieliśmy sporo zawirowań w kadrze, na szczęście te problemy już za nami. Obecny skład tworzą: Jakub Siwczyński - gitara/wokal, Krystian Pis - gitara/chórki, Mateusz Mazanek - gitara basowa, oraz Łukasz Pyzdek - perkusja. Dziś zagraliśmy pierwszy koncert w nowej konfiguracji, z której jesteśmy zadowoleni i chcielibyśmy aby był to ostateczny wariant. W odwodzie są jeszcze: Andrzej Klocek - manager, Adrian Grudzień - realizator dźwięku, oraz Magdalena Babisz - fotograf.
 

Skąd jesteście?
J.S.: Najogólniej rzecz ujmując z Tarnowa i okolic, ale nasza "kwatera główna" - Guziec Studio znajduje się w Żukowicach Starych (około 15 km od Tarnowa).

 

Jak wygląda współpraca w zespole? Pracujecie wspólnie, czy jest jakiś lider?
J.S.: Staram się być tym kimś kto wytycza ścieżkę rozwoju i ustanawia cele. Próbuję także zmotywować chłopaków. Każdy z członków zespołu ma jednak coś do powiedzenia i wszyscy pracujemy na wspólny sukces.
 

Dlaczego akurat taką muzykę gracie?
J.S.: Uważam, że jest potrzebna. Jest całe mnóstwo kapel popowych, reagge itd., a my staramy się łączyć elementy hard rocka, heavy metalu, thrashu. Nawiązujemy głównie do lat 80, okresu tzw. Nowej Fali Brytyjskiego Heavy Metalu. W ogóle uważamy, że ten okres jest jednym z najlepszych w muzyce. Dużo się wtedy działo, powstawały i święciły triumfy kapele takie jak Metallica, Megadeath, AC/DC, Saxon, Iron Maiden, Savatage i inni. To są nasi idole. Słuchamy takiej muzyki na co dzień, i to byłoby nieprawdziwe, gdybyśmy zaczęli grać, dajmy na to, disco polo. Publiczność wyczułaby na pewno fałsz, bo to nie byłyby nasze klimaty. Bardzo chcielibyśmy aby ciężki rock trafiał do szerszego grona odbiorców – w Polsce nigdy nie była to muzyka głównego nurtu, czas to zmienić.
 

Co sądzisz o tarnowskiej scenie, którą też 10 Ton reprezentuje? Gdzie jest wasze miejsce na tej scenie ?
J.S.: Ostatnio dane mi było obserwować podczas koncertów lub nawet poznać osobiście muzyków z wielu kapel z Tarnowa i okolic. Muszę stwierdzić, że wachlarz gatunków jest dość szeroki, ale myślę, że to co robimy jest unikatowe - w Tarnowie nie ma kapel, które grają stricte to, co my. Są zespoły metal-core’owe, są zespoły reagge, jest sporo jazzu, składy hip-hopowe, a słyszałem nawet o projektach disco. My jesteśmy jedyni w swoim rodzaju, i w dodatku gramy to, co lubimy. A to, czy zespoły tarnowskie są dobre, czy niedobre to kwestia gustu - ciężko to ocenić, bo każdy lubi coś innego. Ktoś może lubić nas, może lubić 10 Ton, albo może nas nie lubić... choć takich jak dotąd nie spotkałem (śmiech).
 

Jak przedstawia się sytuacja z waszą płytą? Nagrywacie coś?
J.S.: Mamy na razie 10 kawałków, które zamierzamy zarejestrować. Niedawno rozpoczęliśmy pierwszy etap prac, w którym powstało kilka wstępnych mixów. Na efekt finalny niestety jeszcze trochę poczekamy, ale jest to stosunkowo bliska perspektywa - kwestia kilku miesięcy. Ubiegamy się o wsparcie sponsorów, dzięki którym proces dałoby się nieco przyspieszyć. Obecnie korzystamy jedynie z własnych nakładów, a potrzebna jest całą masa nowego sprzętu zarówno studyjnego jak i koncertowego.
 

Wasze utwory są anglojęzyczne, dlaczego?
J.S.: Muzyka, którą wykonujemy wywodzi się z krajów anglojęzycznych i w naszym mniemaniu bardziej pasują do niej teksty po angielsku. Angielski ma nieco inny układ głosek niż polski. Oczywiście mamy świadomość tego, że będąc w Polsce śpiewanie w innym języku niż polski to piłowanie gałęzi na której się siedzi, ale trochę dziwnie nam to brzmi jak śpiewamy po polsku w naszych numerach. Niewykluczone jednak że kolejna płyta zawierać będzie materiał w naszym ojczystym języku.
 

A kto tworzy teksty?
J.S.: Nad tekstami pracuję ja, pisze je też Mazan, chociaż teraz korzystamy z tekstów, których autorem jest nasz były perkusista i współzałożyciel zespołu. Niestety niedawno opuścił zespół, ale nadal ma swój wkład. Cały czas utrzymujemy kontakt i korzystamy z jego pomysłów, czyli jest jak gdyby taką hmm... szarą eminencją naszej kapeli.
 

Skąd się wzięła nazwa 10 TON?
J.S. Nazwa... he, he... mieliśmy niemały problem z tą kwestią...To musiało być coś krótkiego, łatwego do zapamiętania i jednocześnie korespondować z ciężkim brzmieniem gitarowym jakie prezentujemy. Nazwę wymyślił wspomniany wcześniej perkusista - Rafał, ja dopracowałem logo. Historia jest następująca: pewnego dnia podjechała pod nasz dom (mieszkamy przez ścianę) ciężarówka ze żwirem. Na własnej skórze doświadczyliśmy, ile waży "10 Ton", bo rozrzucaliśmy ten żwir łopatami. Tak to mniej więcej było... no nic na to nie poradzę (śmiech). I tak w pewnym momencie znudziło nam się rozwalanie tego żwiru i pomyśleliśmy sobie: „cholera... Ty coś grasz, i ja trochę gram - załóżmy kapelę!”
 

Dzięki za rozmowę!

J.S.: Dzięki!

 
 

 tarnowski kurier kulturalny   tarnowski kurier kulturalny    tarnowski kurier kulturalny    tarnowski kurier kulturalny    tarnowski kurier kulturalny     tarnowski kurier kulturalny    tarnowski kurier kulturalny