To
główne hasło – idea
fixe oryginalnej
formy rekolekcji w
drodze, a ściślej
Ekstremalnej Drogi
Krzyżowej,
wymyślonej przez
mocno pozytywnie
zakręconego
krakowskiego księdza
Jacka Wiosny
Stryczka w trakcie
spotkań Męskiej
Strony
Rzeczywistości. To
prawdziwy człowiek
orkiestra: lider
społeczny, prezes
Stowarzyszenia
„Wiosna”, inspirator
wielu wartościowych
działań prowadzonych
przez tę
organizację, m.in.
takich jak
„Szlachetna paczka”.
Duszpasterz
studentów,
wolontariuszy i
ludzi biznesu w
Krakowie; znany z
nowatorskich,
multimedialnych
kazań oraz ulicznych
akcji - m.in.
happeningu z
konfesjonałem,
wystawionym przed
Galerią Krakowską.
Od czterech lat
„wiosenni” mężczyźni
organizują drogę
krzyżową: pieszo,
nocą, w milczeniu,
tak, by doświadczyć
bólu, cierpienia,
własnej słabości i
chociaż ułamka
ciężaru, jaki
dźwigał Jezus
podczas swojej Drogi
- na własnej skórze
poczuć, że dalej już
nie da rady.
Prawdziwa,
ekstremalna, Droga
Krzyżowa – zdaniem
tego dziwnego
księdza - zaczyna
się wtedy, kiedy
człowiek nie ma już
sił iść dalej i
podejmuje w drodze
decyzję, że jednak
mimo to dojdzie do
końca. Ekstremalna
Droga Krzyżowa
odbyła się po raz
pierwszy w 2009
roku. Wówczas z
Krakowa do Kalwarii
Zebrzydowskiej
wyruszyło około 150
osób. Obecnie liczba
ta, tylko w samym
Krakowie
przekroczyła dwa
tysiące. W tym roku
EDK przygotowano w
ponad dwudziestu
miejscach w Polsce
(także poza jej
granicami), dla
kilku tysięcy
uczestników – na
trasach o różnej
długości i różnym
stopniu trudności.
Tarnowska najkrótsza
ma 18 a najdłuższa –
48 kilometrów.
Czując na barkach
całotygodniowy trud
wyruszają w piątkową
noc m.in. z Krakowa,
Warszawy,
Wrocławia, Alwerni,
Jarosławia, Zawoi,
Limanowej, Nowego
Sącza i Tarnowa,
skąd uczestnicy w
sile około 100 osób
po raz pierwszy
wyruszyli 22 marca
2013 roku. By
odnaleźć siebie w
cieniu krzyża, aby w
drodze do
sanktuariów w
Kalwarii
Zebrzydowskiej i
Pacławskiej,
Piekarach Śląskich,
Przemyślu, Jasnej
Górze i Ślęży, na
Kozieńcu…
naśladować
Chrystusa poprzez
wysiłek, którego
symbolami są
niesione brzozowe
krzyże.
Wszystko zaczyna się
Mszą świętą, krótką
modlitwą i dalej w
drogę – pieszo,
często w błocie i w
zimną noc, spędzaną
w milczeniu
przerywanym jedynie
rozważaniami Męki
Pańskiej. To nie
jest zwykła
pielgrzymka. Przed
uczestnikami EDK
nierzadko ponad
czterdzieści
kilometrów
krzyżowego szlaku.
Ważne są buty i
mapa, światło
pochodni lub latarek
ale najważniejsze
jest narastające
wraz z odliczanymi
kilometrami pytanie
– czy dam radę? A
nad ranem przychodzi
kryzys, wyczerpanie
i ból utwierdzający
w przekonaniu, że
czas najwyższy
przestać gadać o
Jezusie tylko w
końcu za nim
zwyczajnie pójść…
Pomimo i w brew. A
chętnych do tego, by
zamilknąć i ruszyć w
drogę –ciągle
przybywa.
Tarnowska
Ekstremalna Droga
Krzyżowa rozpoczyna
się, jak wszystkie
inne, w piątek, 11
kwietnia wspólną
Mszą Świętą w
kościele pw. Świętej
Rodziny w Tarnowie o
godzinie 20.00. W
tym roku
przygotowane zostały
cztery trasy o
różnym stopniu
trudności. Trasa
długa
Tarnów-Szczepanowice-Zakliczyn-Kozieniec
wynosi 42 km,
podobnie trasa
Tarnów-Pleśna-Zakliczyn-Kozieniec
ma 48 km. Nieco
krótsza jest droga
Tarnów-Pleśna-Zakliczyn
(30 km) oraz szlak
Zakliczyn-Kozieniec
(18 km).
Organizatorem EDK w
Tarnowie jest
Wspólnota Synaj
działająca przy
kościele Księży
Misjonarzy w
Tarnowie.
Będą
szli nocą, w
chłodzie, a czasami
po błocie, ale jak
twierdzą warto, bo
wtedy człowiek
ustawia sobie
właściwe priorytety,
co w życiu jest
istotne.
Wysłuchanie
rekolekcji
wiekopostnych w
kościele to nie są
żadne ćwiczenia
duchowe. Tu, podczas
Ekstremalnej Drogi
Krzyżowej, wiara
styka się z
decyzjami woli,
emocjami. To jest
prawdziwe ćwiczenie,
człowiek
rzeczywiście może
być potem
przemieniony. Bo
inaczej patrzy się
na Jego cierpienie z
ciepłej ławki,
inaczej gdy stopy
pełne są odcisków, a
nogi odmawiają
posłuszeństwa...
Ekstremalna Droga
Krzyżowa to forma
duchowości, która
dla wielu staje się
sposobem na życie.
Prawdziwe Spotkanie
z Nim pośrodku
Zmagania sprawia, że
nie chce się już żyć
normalnie, tylko
ekstremalnie, czyli
w pełni.
Ryszard Zaprzałka |