Integracyjne Andrzejki w Śmignie

 

Na świętego Andrzeja kończy się zazwyczaj rok kościelny. Wspomnieć, więc należy tego świętego przy okazji andrzejkowych wróżb. Był jednym z dwunastu apostołów. Rodzonym bratem świętego Piotra, męczennikiem. Jest uważany za świętego Kościoła katolickiego, anglikańskiego, ewangelickiego, ormiańskiego, koptyjskiego i prawosławnego. Za swe nauki apostoł Andrzej został skazany na śmierć męczeńską, rozpięto go na krzyżu mającym kształt litery "X", nazywanym później nazwany "Krzyżem św. Andrzeja". Przywoływany bywał w  modlitwach o dobre małżeństwo. "Na świętego Andrzeja dziewkom z wróżby nadzieja" mówi jedno z przysłów. Stąd wzięły się dzisiejsze Andrzejki, zwane w dawnych czasach, Jędrzejówkami. Wtedy panny dzięki wróżbom mogły dowiedzieć się imienia przyszłego męża oraz stronę świata, z której ukochany przybędzie. Najdawniejszym polskim świadectwem istnienia wróżb w wigilię świętego Andrzeja jest pochodząca z 1557 roku "Komedia Justyna i Konstancjej" autorstwa Marcina Bielskiego. Lanie wosku na wodę już wtedy było popularne i tak pozostało do dzisiaj. Były również inne sposoby przewidywania przyszłości i małżeństwa.

"Od ściany naprzeciwko drzwi lub innego, jakiego miejsca, panny mierzą trzewikiem przestrzeń aż do progu. Pierwszy raz trzewik nosem ku drzwiom obrócony, znaczy, że pójdzie za mąż, drugi raz wykręca się pięta, co znaczy przeciwnie, że zostanie - pisał Oskar Kolberg.

Dziewczyny siały len wokół domu lub w doniczce i gdy podrósł, obserwowały go, w którą stronę się pochylił, stamtąd miał nadjechać przyszły mąż. Robiły lekkie kuleczki z lnu wielkości orzecha włoskiego łącząc je w pary (chłopiec-dziewczyna). Następnie podpalały je na blasze kuchennej obserwując ich lot w kierunku komina. Jeśli płonąc uleciały ku górze zbliżyły się lub zetknęły w locie, oznaczało to małżeństwo, jeżeli nie to wróżyło pozostanie w panieństwie jeszcze przez jeden rok. Robiono również gałki z chleba lub mięsa lub pieczono placki posmarowane tłuszczem. Kładły je dziewczęta w izbie na ławie a następnie wpuszczały psa lub gąsiora. Czyj placek lub gałkę pies lub gąsior najpierw porwał ta panna najpierw miała wyjść za mąż. W Małopolsce dziewczęta ustawiwszy się w koło, wpuszczały do środka gąsiora, zawiązując mu uprzednio oczy. Do której gąsior najpierw podszedł, lub, którą skubnął ta pierwsza miała wyjść za mąż. Wierzono również szczególnie na Podlasiu, że jeżeli dziewczyna kładąc się spać podłoży sobie pod poduszkę wałek do ciasta lub spodnie męskie, to przyśni się jej przyszły narzeczony. Może warto spróbować?..

Obecnie z dawnych andrzejkowych obyczajów pozostały jeno nieliczne, kultywowane głównie przez dzieci i młodzież. Chociaż ta ostatnia coraz częściej wybiera formę dyskotekowej zabawy, jako kwintesencję dawnych tradycji. Nie inaczej było i w tym roku. 28 listopada niemal 350 osób bawiło się w 139 Multi Clubie w Śmignie na Dyskotece Andrzejkowej, której głównym organizatorem był Warsztat Terapii Zajęciowej im. Jana Pawła II prowadzony przez Fundację REPI.

Wśród atrakcji znalazły się konkursy, zabawy i oczywiście taniec przy dobrej muzyce. Można było wygrać cenne nagrody, m. in. wejściówki do tarnowskiego teatru i kupony na zabiegi rehabilitacyjne w CenterMedzie. Zwycięzcy konkursów otrzymywali też płyty Cd, podkoszulki, kaski do jazdy na rowerze, notatniki, termofory, korale i książki.

Do Śmigna przyjechali przedstawiciele dziesięciu placówek zajmujących się osobami z niepełną sprawnością. Uczestnicy warsztatów terapii zajęciowej z Tarnowa z ulicy Hodowlanej i Klikowskiej, z Nowego Sącza, Kazimierzy Wielkiej, Biecza i Dąbrowy Tarnowskiej. Przyjechali też uczestnicy Środowiskowego Domu Samopomocy z Ryglic. Na zaproszenie odpowiedzieli również uczniowie Zespołu Szkół Specjalnych z Jadownik Mokrych, uczniowie Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego w Tarnowie oraz uczniowie Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 6 z Oddziałami Integracyjnymi w Tarnowie.

Tomasz Eliasz Wardzała Prezes Zarządu Fundacji REPI prowadzącej Warsztat Terapii Zajęciowej im. Jana Pawła II obliczył, że samochody wszystkich gości pokonały łączny dystans 680 km. Kawał drogi, ale jeśli tę odległość pokona się wspólnie, to nie jest ona taka straszna. Zasadę tę można przenieść na codzienne życie osób z niepełną sprawnością. Ta grupa osób ma bardziej skomplikowane, trudne i wymagające życie niż inni. Jednak integracja, łączenie się, wspólne rozwiązywanie problemów i wspieranie się powoduje, że te kłopoty i problemy są łatwiejsze do pokonania i rozwiązania.

Oprócz walorów integracyjnych takie zabawy to świetne lekarstwo. Psycholog Małgorzata Mośny dowodzi, że wbrew pozorom, to taniec a nie błogie lenistwo jest najlepszym sposobem na choroby, zmęczenie i stres. Taniec niemal w każdej postaci i odmianie dodaje nam energii, motywuje do pracy, sprawia przyjemność, a nasz organizm zdrowo pracuje.

A oligofrenopedagog i terapeuta zajęciowy Karolina Setlak uzupełnia – „Taniec to nie tylko umiejętność ruchu ciała w rytmie muzyki, to również nauczanie form towarzyskich, takich jak przywitanie, przedstawianie się, proszenie do tańca i dziękowanie za towarzystwo. W trakcie zabaw wdraża się także szereg innych zasad savoir vivre'u takich jak np. zachowanie się przy stole czy w towarzystwie starszych osób. Jest to także przygotowanie do życia. Innym pożądanym efektem nauki tańca jest nabywanie wiadomości o muzyce, rozwijanie poczucia rytmu i co jest również istotne ośmielenie osób biernych. Nie można zapomnieć też o walorach zdrowotnych i estetycznych.”

Jednym słowem integrujmy się poprzez taniec, aliści nie tylko… .

Ryszard Zaprzałka

 

 

 tarnowski kurier kulturalny   tarnowski kurier kulturalny    tarnowski kurier kulturalny    tarnowski kurier kulturalny    tarnowski kurier kulturalny     tarnowski kurier kulturalny    tarnowski kurier kulturalny