W dziesiąta rocznicę śmierci…

W poniedziałek 25 lutego przypada 10 rocznica Jej powołania do niebiańskiej orkiestry. Okrągła, bolesna, stygmatyzująca naszą pamięć. Niestety zupełnie zapomniana przez tarnowskie instytucje kulturalne i przemilczana przez lokalne publikatory.

Absolwentka muzykologii na UJ w Krakowie. Pracowała w Szkole Podstawowej nr 5 oraz w Zespole Szkół Muzycznych. Przez 11 lat była Dyrektorem Centrum Paderewskiego Tarnów – Kąśna Dolna. Wielka osobowość tarnowskiej kultury i zasłużona jej animatorka. Ogólnopolskie festiwale „Bravo Maestro” i „Tydzień talentów” oraz „Muzyczne spotkania u Paderewskiego” to najbardziej znane imprezy muzyczne, które wymyśliła i organizowała.. Przez ostatnie trzy miesiące swojego życia była wiceprezydentem Tarnowa. Od dłuższego czasu zmagała się z chorobą nowotworową. Nie zdążyła już odebrać swojej ostatniej ziemskiej nagrody – „Uskrzydlonego”. Zmarła 25 lutego w nocy. Osierociła trójkę dzieci. Prezydent Rzeczypospolitej odznaczył Ją pośmiertnie Krzyżem Kawalerskim OOP.

Zaraz po tragicznej śmierci (w 2003 roku) w ówczesnej Mościckiej Fundacji Kultury odbył się wielki koncert ku czci śp. Anny Knapik. Przyjechały największe sławy polskiej kameralistyki, żeby móc zagrać ten jeden, jedyny raz dla Ani... Spontanicznie, w odruchu serca, bez honorarium. Mieczysław Bień, który był wówczas prezydentem miasta (Ania była jego zastępcą) obiecał, że co roku będziemy spotykać się na takich specjalnych koncertach przypominających pamięć o Niej. Niestety wkrótce sam przestał być prezydentem…

A sama idea szybko upadła i obecnie nie są organizowane jakiekolwiek imprezy, koncerty czy spotkania upamiętniające pamięć o śp. Annie Knapik. Ten grzech zaniechania obciąża przede wszystkim Centrum Paderewskiego w Kąśnej Dolnej, którego do końca była dyrektorem, o Zespole Szkół Muzycznych, gdzie kiedyś uczyła, czy też o Centrum Sztuki w Mościcach nie wspominając.

Ba! W Centrum Paderewskiego w Kąśnej Dolnej do tej pory nie postarano się o badajże najskromniejszą tablicę pamiątkową... Na kuriozum zakrawa fakt, że na stronach internetowych tej instytucji nie ma nawet najmniejszej wzmianki (!) o twórczyni jej muzycznej potęgi. Boć to przecież za rządów Ani przyjeżdżali do kąśnieńskiego dworku - grali i wypoczywali najsławniejsi polscy maestro.

 

                                                                                                                      Ani Knapik

                                                             Lamentacja

na odejście Dobrego Anioła, który na krótko zagościł na tym łez padole i po wypełnieniu swej misji  powrócił na muzyczny Parnas w niebie, powinna właściwie być wielkim milczeniem, nie zadanym pytaniem – dlaczego już i dlaczego tak nagle ? Ale Boże plany są, jak muzyczne partytury /szczególnie te najstarsze i te najnowsze/, odczytać i zrozumieć je mogą tylko niektórzy. Więc my, śmiertelni, w ciszy i z pokorą wobec tej tajemnicy próbujmy chociaż utrwalić w okruchach pamięci Jej drobną postać i zatrzymać w sercu tę dobrą energię, jaka nas obdarowywała. Jej charyzmatem była dobroć i miłość, ta ewangeliczna, cierpliwa i wyrozumiała, nie pamiętająca złego i nie szukająca poklasku – prawdziwa rzadkość na targowisku współczesnej kultury. W ten medialny szum i informacyjny zamęt, który coraz bardziej uzależnia nas od siebie, wprowadziła czyste tony muzycznych sonat i symfonii, nokturnów i preludiów – rozbrzmiewających na wyspie szczęśliwej, którą sobie wymarzyła (podobnie jak Gałczyński), i którą stworzyła w pięknym, starym dworku mistrza Paderewskiego w Kąśnej Dolnej. Na zawsze pozostanie w mej pamięci Jej promienny uśmiech i serdeczne zainteresowanie, z jakim witała i żegnała każdego ze swoich gości – znała prawie wszystkich melomanów, stałych bywalców Jej koncertów, i wszyscy Ją znali. Mówili o Niej „w małym ciele – wielki duch”, była tego przysłowia idealnym potwierdzeniem. Swoją odwagą i determinacją w walce, najpierw o muzyczny „rząd dusz” w Tarnowie (biurokraci i „życzliwi” nieraz zetknęli się z Jej aksamitnymi pazurkami) , a później heroicznym zmaganiem się z chorobą – wzbudzała niekłamany podziw i szacunek. Znaliśmy się dość długo, przyjaźniliśmy za krótko. Ach ! te nasze „nocne rodaków rozmowy”, szczególnie te w Kąśnej Dolnej podczas ostatniego Jej festiwalu „Bravo Maestro”, kiedy Ona „już wiedziała” – szkoda, że było ich zaledwie kilka. Sprawiły, że odbieraliśmy na „tych samych falach”, podobnie, jak wąskie grono Jej najbliższych przyjaciół – wielkich artystów i osobistości z pierwszych stron gazet oraz zwykłych,  prostych ludzi, takich, jak ja. Te nasze rozmowy to rodzaj Jej testamentu – przesłania i zobowiązania, to teraz nasze credo. Jej krótkie życie napisało długi życiorys, wypełniony nauką i studiami, małżeństwem i macierzyństwem, pozytywistyczną „pracą u podstaw” i sztuką, w którym muzyka była sposobem „na życie”.

Długo można by wymieniać Jej osiągnięcia i sukcesy, porażki a nawet klęski – wszak była tylko człowiekiem, ale z gatunku tych „co nad poziomy wylata”. Nie było dla Niej rzeczy niemożliwych, spraw nie do załatwienia. Porywała i zarażała swoim optymizmem i entuzjazmem wszystkich, nawet największych malkontentów i sceptyków. Była perfekcjonistką, w życiu i w marzeniach. Jej ostatnią idee fixe, ów „szklany dom” z powieści Żeromskiego – zabytkową stodołę na tyłach dworku w Kąśnej Dolnej, którą chciała przemienić w salę koncertową z prawdziwego zdarzenia -  zrealizowali już Jej następcy. Od początku byłem głęboko przekonany, że tak się stanie, podobnie, jak i o tym, iż należy uczcić pamięć o Niej i Jej dziele w sposób szczególny. Na przykład organizując w rocznicę Jej śmierci wielkie koncerty (wielka szkoda, że tak naprawdę udał się tylko jeden, ten pierwszy), nazwać Jej imieniem jeden z wymyślonych przez Nią festiwali, czy też powołać p r a w d z i w e  stowarzyszenie lub fundację Jej imienia (PRO ARTE na którego czele stanął Bartek, syn Ani nieco na wyrost, jak się okazało, kreowany na strażnika Jej pamięci, absolutnie nie spełniło pokładanych w nim nadziei).  Wielka szkoda, że do tej pory pomysł organizatorów Festiwalu Filmowego VITAE VALOR,  aby corocznie przyznawać nagrody artystyczne Jej imienia, jest ciągle blokowany, m.in. przez Jej najbliższych…  Wypełnilibyśmy w ten sposób czas i pustkę powstałą w nas i wokół po Niej. Póki co, przyłączmy się z naszym ziemskim lamentem do chórów anielskich, którymi Ona tam w niebie dyryguje i wraz z nimi oręduję za nami.  Myślę, że stary Charon nie zdawał sobie zupełnie sprawy, przewożąc Ją na drugą stronę Stykstu, iż „z jedną maluczką duszą tak wiele ubyło” w naszym doczesnym życiu, dlatego nie traćmy czasu „spieszmy się kochać ludzi – tak szybko odchodzą”...

 Ryszard Zaprzałka

 

Laudacja

Anna Knapik z wykształcenia muzykolog, z miejsca urodzenia tarnowianka, wymyśliła sobie, że z małego ośrodka kultury do tego zlokalizowanego nie w wielkim mieście a ośrodku wiejskim zrobi miejsce, do którego przyjeżdżać będą sławy muzyki. Miejsce, które promieniować będzie na cały kraj przedsięwzięciami, których będą zazdrościć duże ośrodki miejskie.

Nie mając nigdy zbyt wiele pieniędzy budżetowych zaczęła tworzyć atmosferę, pozytywny snobizm, dla którego nie tylko warto było przyjechać do Kąśnej, ale i w niej coś zostawić. I przyjeżdżali tam muzycy z pierwszych stron gazet. Przyjeżdżali lokalni i nie tylko biznesmeni, żeby ?liznąć? kultury przez duże K.

Pierwsi po kilku latach zaczęli traktować Kąśną jak swoje miejsce, w który tworzy się rzeczy niespotykane gdzieindziej. Drudzy w miarę upływu czasu zostawiali trochę grosza, aby wspomóc Kąśna w jej projektach. Ania znalazła się wśród takich nazwisk jak Krystyna Penderecka, Agnieszka Duczmal, które nazywano dziewczynami o jedwabnych pazurkach.

Każda z tych Pań potrafiła pozyskać biznesmenów, polityków a przede wszystkim działaczy i twórców kultury dla celów, które chciała osiągnąć. Fortepian podarowany przez Ursa Ruchtiego, remonty Dworku Paderewskiego, festiwale Bravo Maestro, Tydzień Talentów, Muzyczne Spotkania u Paderewskiego, niezliczone koncerty to tylko szybkie wyliczenie efektów pracy Ani.

Dzięki niej Tarnów, Kąśna, Centrum Paderewskiego stały się miejscami znanymi i cenionymi na mapie kulturalnej kraju. Ania nie była dzieckiem sukcesu. Na swoją pozycję musiała ciężko pracować. Nie od razu otwierały się przed nią drzwi lokalnych, regionalnych i krajowych włodarzy.

Ileż to razy musiała przeżywać spotkania, po których odprawiano Ją z przysłowiowym kwitkiem. A Ona mino to wracała, drążąc temat dalej nie dla siebie, ale swojej Kąśnej. Potrafiła tak pięknie wciągać do pracy na rzecz Centrum wspaniałych artystów jak Vadim Brodski, Konstanty Andrzej Kulka, Krzysztof Jakowicz, Waldemar Malicki, Andrzej Olejniczak, Tomasz Strahl, Dorota Imiołowska, ale i starostę, wojewodę czy też posłów.

Jak potrafiła godzić role dyrektora i z rolą żony i matki wiedzą tylko ci, którzy doświadczyli spotkań w domu Ani w którym ciepło, miłość można było czerpać garściami. Kiedy przyszła choroba, poza tym że nie mogła być często tak aktywna, to nic się nie zmieniło. Dalej myślała o pracy, rodzinie przyjaciołach.

Kiedy leżąc na Klinice Onkologicznej dowiedziała się o operacji mojej żony to z uśmiechem powiedziała, żeby przekazać Ewie część jej siły, optymizmu i wiary w dobre zakończenie. Zawsze marzyła o tym, aby kiedy już zwycięży chorobę wyjść na scenę powiedzieć miałam raka, ale go zwyciężyłam.

Kiedy w 2002 roku zaproponowałem jej funkcję Wiceprezydenta Tarnowa trudno jej było pogodzić się z myślą, że zostawi swoje dziecko: Centrum Paderewskiego. Miała również wiele obiekcji czy da radę. Ktoś kiedyś miał mi za złe, że na końcu Jej drogi zmusiłem Ją do ciężkiej pracy. Ale ja też wierzyłem, że wygra z chorobą, a nowe wyzwania jej w tym pomogą.

Kiedy zobaczyłem jak Ania wspólnie z Bogdanem Wojtowiczem z wypiekami na twarzy mówi o ich planach na najbliższe lata to byłem pewien, że tych dwoje zmieni kulturalny Tarnów. Niestety nie zdążyli.

Czas mija i w natłoku codziennej bieganiny zapominamy o tych, którzy dali nam tyle siebie. Proszę pamiętajcie o Ani, bo Ona tam w niebie na pewno pamięta o nas.
 

Mieczysław Bień

 

 

 

 tarnowski kurier kulturalny   tarnowski kurier kulturalny    tarnowski kurier kulturalny    tarnowski kurier kulturalny    tarnowski kurier kulturalny     tarnowski kurier kulturalny    tarnowski kurier kulturalny