|
I ta
dynamika
postaci
Lewczuka
w
połączeniu
z
pozornym
bezruchem
otoczenia,
stanowi
artystyczny
paradygmat
jego
artystycznej
twórczości
oraz
obecności
w
teatrze,
w
którym
widzowie
i
postaci
z
jego
płócien
przenikają
się
wzajemnie
tworząc
swoisty
mikro
kosmos.
Najlepiej
widać
było
to
podczas
piątkowego
(7.02)
wernisażu,
który
zgromadził
prawdziwy
tłum
nie
tylko
koneserów
dobrego
malarstwa
ale
i
sztuki
teatru,
bowiem
bezpośrednio
poprzedził
on
gościnny
występ
Teatru
im.
Saksaganskowo
z
Białej
Cerkwi
na
Ukrainie.
Warszawiacy
mawiają
o
Nim
najbardziej
„niekrakowski”
z
Krakowa,
co
poczytuje
sobie
za
komplement.
On
sam
chce,
aby
przedstawiać
go
jako
artystę
z
Krakowa,
a
nie
krakowskiego
(co
z
mocą
podkreśla),
bo z
tym
miastem
związany
jest
od
wielu
lat;
tu
ukończył
Wydział
Architektury
na
miejscowej
politechnice
oraz
Wydział
Malarstwa
krakowskiej
ASP.
Urodził
się
jednak
w
Czerkasach
na
Wołyniu.
Jego
twórczość
artystyczna
rozwija
się
od
lat
60.
minionego
wieku
i
jest
niejednorodna
pod
względem
dziedzin
sztuki.
Poza
malarstwem,
które
dominuje
w
artystycznej
aktywności
Lewczuka,
zajmuje
się
on
również
tworzeniem
scenografii
w
wielu
polskich
i
zagranicznych
teatrach
(m.in.
Teatr
im.
Słowackiego
w
Krakowie
czy
Meeting
Ground
Theatre
w
Nottingham),
współpracuje
też
z
wieloma
wydawnictwami,
dla
których
wykonuje
okładki
i
ilustracje
do
książek.
Sławomir
Lewczuk
sam
siebie
nazywa
outsiderem
z
wrodzonym
poczuciem
anarchizmu.
Być
może
dlatego
autorzy
„Wielkiej
encyklopedii
malarstwa
polskiego"
nie
potrafili
sklasyfikować
go,
przyporządkować
jego
twórczości
do
określonego
nurtu.
Żadne
„izmy”
się
go
nigdy
nie
imały.
Zdaniem
wielu
krytyków,
jest
to
absolutnie
osobna
twórczość
na
mapie
polskiego
świata
plastycznego.
Można
powiedzieć,
że
Lewczuk
od
czterdziestu
sześciu
lat
maluje
ten
sam
obraz,
choć
stworzył
już
ponad
pięćset
dzieł.
Głównym
ich
tematem
są
relacje
międzyludzkie,
przede
wszystkim
ich
ciemne
strony.
Sam
artysta
mówi,
iż
maluje
"brutalny
realizm".
Postacie
na
jego
płótnach
obmawiają
innych
nienaturalnie
wielkimi
ustami,
podsłuchują
monstrualnymi
uszami,
wspinają
się
na
kolejny
szczebel
kariery
po
plecach
innych
ludzi,
kłamią,
są
nieszczerzy.
Bohaterowie
na
obrazach
Sławomira
Lewczuka
stanowią
uzależnioną
od
różnych
czynników
jedną
wielką
masę
pozbawioną
indywidualności.
Bez
wątpienia
jest
to
twórczość
wybitna.
To
kawał
prawdziwego
malarskiego
mięcha,
jak
mówią
między
sobą
artyści;
twórczość
przemyślana,
bardzo
mądra
i
zdyscyplinowana.
Podobne
opinie
można
było
usłyszeć
także
na
tarnowskim
wernisażu
malarstwa
Sławomira
Lewczuka.
Mnie
najbardziej
w
tym
wielkogabarytowym
malarstwie
zafascynowały
postaci
lewitujących
sylwetek
ludzi,
w
różnych
socrealistycznych
realiach
i
konfiguracjach.
Walczących
z
grawitacją
i z
własnymi
ograniczeniami.
Szczególne
wrażenie
robią
postaci
jakby
żywcem
przeniesione
z
kopalnianej
cechowni,
tyle
że,
w
realu
na
hakach
wiszą
ubrania
górników
a w
alegorii
Lewczuka
kadłuby-kukły
ludzi.
I
jeszcze
jedno.
Na
przykładzie
tarnowskiej
ekspozycji
wyraźnie
widać,
jak
bardzo
wsiąknął
on
swoim
malarstwem
w
nurt
figuratywny
i
jak
bardzo
jest
konkretny
i
konsekwentny
w
tym
co
robi.
Odporny
na
inne
nurty
i
prądy
w
sztuce.
Sławomir
Lewczuk
jest
artystą
osobnym,
typem
samotnika.
Nigdy
nie
należał
do
żadnej
grupy
artystycznej,
od
początku
pozostając
wiernym
dewizie,
że w
sztuce
trzeba
być
innym,
a
nie
takim
samym.
Na
koniec
oddajmy
jeszcze
raz
głos
autorce
katalogu
do
wystawy
Małgorzacie
Garapich,
która
źródeł
malarstwa
Sławomira
Lewczuka
doszukuje
się
w
surrealizmie.
-
On
sam
upiera
się
jednak,
że w
sposobie
malowania
i
myślenia
jest
realistą.
Chodzi
mu o
coś
zupełnie
innego
niż
Dalemu,
niż
poszukiwaczom
mistycznych
prawd
spod
znaku
Bretona.
Jest
w
tym
malarstwie
wiele
samodzielności
i
niezależności.
Budowane
przez
Lewczuka
cykle
to
swoiste
solilokwia.
Obrazy
spotykają
się
ze
sobą,
wymieniają
różnymi
motywami
i
elementami.
Ze
splotów
i
zbiegów
okoliczności
budują
ciągi
złożonych
wypowiedzi.
To
malarstwo
twardego
dialogu
ze
światem
i
widzem.
Oby
ten
twórczy
dialog
Tarnowskiego
Teatru
i
Biura
Wystaw
Artystycznych
stał
się
trwałym
bytem,
na
stałe
wpisanym
w
kalendarz
imprez
kulturalnych
Tarnowa.
Tekst
-
Ryszard
Zaprzałka
Zdjęcia
–
Paweł
Topolski
(tarnow.pl)
|