41 ...
   42 ...
   43 ...
   44 ...
   45 ...
   46 ...
   47 ...
   48 ...
   49 ...
 
   50 ...
 

Facebookowy sztambuch Antoniego Sypka

Od jakiegoś czasu ten znakomity tarnowski historyk i nasz współpracownik publikuje smakowite tarnoviana na facebooku. Aby rozproszone utrwalić postanowiliśmy je zebrać i opublikować. Dziś piąta ich część:

41...

Herb miasta czy osoby to biele jaka rzecz. Świadczy o pozycji, znaczeniu, świetności, historii. Nie jestem znawcą od herbów. Mój młody znajomy zwrócił mi uwagę na ubogość współczesnego herbu Tarnowa przedstawiającego jak wiemy Leliwę. Zostawmy gusta na bok. One tu nie maja nic do rzeczy. Herb to herb. To duma. Ten herb pierwszy z lewej jest z Sukiennic, umieszczony jest na Sukiennicach, bowiem Tarnów był miastem potężnym, kiedy budowano Sukiennice krakowskie. Nie sposób było wówczas pominąć ani Hetmana ani jego grodu. Zobaczcie na dwa pozostałe herby. Figurują one w oficjalnych wydawnictwach urzędu miasta Tarnowa. Powtarzam, zostawmy gusta na boku. Toć te współczesne loga miasta są poniżające w swej brzydocie lub fałszywe w założeniu, jak ten w środku. Herby miast nie dekorowano labrami ani pałkami na przykład, jak było w herbach szlacheckich. Miejskie herby koniecznie były wyposażone w tzw. c o ro n a m u r a l i s. Tutaj tego nie ma. Tarnowska Leliwa współczesna jest jaskrawa za bardzo, albo złoto albo niebieskie. Tandeta. Zobaczcie na pierwszy herb ten z Sukiennic. Nie chcę nikogo obrażać, wiem kto projektował i kto zatwierdził współczesny, skandaliczny w swoim wyglądzie herb. Czy on świadczy o dawnej świetności miasta, o jego możności i wielkości? Na tym portalu jest Grzesiek Światłowski. Apel do Ciebie. Masz wszystkie prerogatywy w ręku, doprowadź, abyśmy byli dumni z herbu naszego miasta. Teraz jest jedno wielkie szambo. 

42...

Na zdjęciu piękna willa Ludomiła przy ulicy Nowy Świat w Tarnowie. Należała do inż. Jana Müllera. Zaraz po I wojnie bardzo znana postać Tarnowa. Towarzyski, rozrywkowy, lew salonów, bardzo bogaty. Ożenił się z piękną Heleną Reiner, córka ostatniego starosty Tarnowa przed upadkiem monarchii w 1918 r. Mieli dwoje synków. W swej willi gościł śmietankę Tarnowa. Przy willi były garaże dla samochodów, były pierwsze w Tarnowie korty tenisowe. Inżynier był za pan brat z władzą magistracką, duchowieństwem, księciem Romanem Sanguszko. Nasz architekt i przedsiębiorca nadzorował budowę gmachu sądowego w Tarnowie, były końcowe lata 20. XX wieku. Obracając państwowymi i magistrackimi pieniędzmi robił to nieroztropnie. Krótko mówią przepuścił państwowe pieniądze, wystawił wiele weksli bez pokrycia. Szalał kryzys finansowy w Polsce. Nikt nie chciał mu pożyczyć brakujących 200 tys. zł. Nie chcąc iść do więzienia 29 stycznia 1930 r. wyszedł nad ranem ze swej pięknej willi, udał się do pobliskiego parku i na wale za budynkiem Bractwa Kurkowego (dziś Galeria BWA) strzelił sobie z flobertu w serce. Przeczuwając najgorsze piękna żona nie widząc po przebudzeniu obok siebie męża zaczęła go szukać. Znalazła w parku Strzeleckim na owym wale. Miał 41 lat. To była jedna z największych afer gospodarczych Tarnowa międzywojennego.

43...

Tadeusz Kołodziej wiceprezydent Tarnowa w latach 1935-1939. Od września 1939 prezydent Tarnowa po ucieczce M. Brodzińskiego do Lwowa. Aresztowany we listopadzie 1939 r. przez Niemców jako zakładnik wraz z czołowymi postaciami Tarnowa. Po zwolnieniu Niemcy nakazują mu kierowanie magistratem. Jeden z założycieli konspiracji (ZWZ) w Tarnowie. Aresztowany ponownie przez Gestapo 4 XI 1940. Po okrutnych torturach na Gestapo o pobycie w więzieniu wysłany do Auschwitz, numer 11. 295. Tego potężnego mężczyznę, silnego duchem i ciałem, łamią obozowe choroby. Zamęczony przez Niemców zmarł 3 lipca 1941 r. Ostatnie słowa skierowane do żony brzmiały: "Powiedzcie mojej Żonie, że umieram jak prawdziwy Polak i chcę, aby moje dzieci wychowała według idei, za którą cierpiałem". Ten bohaterski Człowiek, wybitny prezydent miasta, był pierwszym jak sądzę prezydentem miasta od czasów autonomicznych (poł. XIX w.), którego aresztowano. Urzędujący w 1939 r. prezydent miasta Mieczysław Brodziński wyjechał z początkiem września 1939 r. do Lwowa. Jak głosi plotka rozpoznany na ulicy przez tarnowskiego Żyda, został aresztowany przez NKWD i ślad po nim zaginął do tej pory.

44...

Eliasz Godlhammer (1851-1912). Pierwszy żydowski wiceburmistrz Tarnowa (w. l. 1906-1912). Urodził się w Dynowie jako syn krawca Berla i Leji. Niesłychanie zdolny ukończył prawo na UJ. Dr praw, niezrównany i niedościgły do dziś adwokat, obrońca w sprawach karnych. Jego mowy obrończe znał nawet Wiedeń. Samorządowiec z krwi o kości. Ani chasyd, ani ortodoksa, ani lewicowiec, raczej asymilator. Lawirował całe życie w rozbitym partyjnie społeczeństwie Żydów tarnowskich. Niesłychanie skuteczny jako radny. Przywiązany do miasta przyczynił się do wprowadzenia Tarnowa w wiek XX, oczywiście pod względem cywilizacyjnym. Znienawidzony przez współwyznawców i chrześcijan tarnowskich. Z drugie strony podziwiany. Piastował szereg ważnych stanowisk w instytucjach żydowskich i chrześcijańskich. Dyrektor m.in. Kasy Oszczędności, Banku Kredytowego dla Handlu i Przemysłu. Przez przeciwników oskarżany o korupcję i wszelkie inne złe rzeczy. Miał jedyną córkę Olgę. Jej ślub w synagodze w Wiedniu z Felicjanem Melińskim, lekarzem pułkowym 2. płk. ułanów tarnowskich był wydarzeniem. Zmarł nagle 24 grudnia (w samą wigilię!!!) w Tarnowie. Natychmiast zebrała się rada miejska. Przemawiał burmistrz Tertil. Wszyscy słuchali na stojąco. Pogrzeb na kirkucie zgromadził tysiące tarnowian. Obecni byli księża konsystorza tarnowskiego, politycy, cały Tarnów żegnał tego niezwykle sympatycznego i lojalnego dla miasta Żyda. Przemawial głowny rabin Tarnowa Abraham Schnurr. Natychmiast po pogrzebie 26 grudnia postanowiono nazwać ulicę Zdrojową jego imieniem. Kiedy przechodzicie tą ulicą zaglądnijcie do bramy pod numerem 5. Na ścianie olbrzymia tablica pośwęcona Eliaszowi. W domu tym mieścił się "skarbiec" żydowskiego Tarnowa, czyli Bank Kredytowy dla Handlu i Przemysłu. Niemcy podczas okupacji, komuniści podczas PRL nie zmienili nazwy tej ulicy, pewnie nie wiedzieli kim był. Syn prostego krawca z Dynowa, Złoty Młotek (Goldhammer) osiągnął tak wielki szacunek w Tarnowie, oczywiście po śmierci, tak to już bywa. Jakimś trafem nie ostał się jego grób na tarnowskim kirkucie.

45...

Inż. Romuald Wowkonowicz (1885-1939). Walczę od dwudziestu lat o przywrócenie pamięci jednego z najwybitniejszych ludzi Tarnowa XX wieku. Absolwent Politechniki Lwowskiej. W 1910 r. ściągniety wraz z grupą młodych inżynierów do Tarnowa przez burmistrza T. Tertila. Mając 25 lat został dyrektorem Gazowni Miejskiej. Po odzyskaniu Niepodległości w 1918 r., w ogólnym bałaganie i biedzie został dyrektorem wszystkich miejskich przedsiębiorstw. Przyjaciel I. Mościckiego i E. Kwiatkowskiego. Kiedy zaczęto budować Azoty, tylko on mógł budowę poprowadzić do końca. W 1929 r. jako naczelny Zakładów Azotowych oddawał w obecności Prezydenta I. Mościckiego tarnowskiego Azoty do użytku. Dwukrotnie pełnił funkcje naczelnego Azotów. W 1939 r. z początkiem września wyjechał z tajemniczym pociągiem towarowym w stronę Czernowiec. Wywoził przed Niemcami najcenniejsze wyposażenie fabryki, w tym kilkaset kg platyny (potrzebnej do elementów służących do produkcji). W prawie rodzinnym Lwowie dopadł go atak wyrostka. Operacja się skomplikowała i zmarł na stole operacyjnym. Boże mój drogi. Jaki to był człowiek, nie sposób wymienić w tym miejscu. Prezes tarnowskiego Oddziału Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego. Prezes Towarzystwa Szkoły Ludowej, dzięki niemu powstał gmach Biblioteki im. J. Słowackiego w Tarnowie oraz kino Marzenie. Namiętnie polował, chodził po górach. Brat łata, dusza każdego towarzystwa. Kiedy się podochocił z pamięci cytował Pana Tadeusza czy poematy Słowackiego. Z własnej kieszeni łożył na cele charytatywne. Najwybitniejszy w dziejach Azotów dyrektor. Niski, z nieodłącznym papierosem, facecjonista, uroczy causeur. Zapomniany zupełnie w PRL. Od 20 lat także mimo starań moich i innych nie honorowany, w odróżnieniu do Opałki, któremu niedawno miano ufundować skwer, czemu patronował prez. Ścigała. Znalazłem wsparcie w Towarzystwie Przyjaciół Mościc. Z ich inicjatywy zostanie niebawem nazwany w Mościcach skwer im. R. Wowkonowicza. Tam, gdzie autobusy MPK kończą swój bieg. Pragnąłem, by jego imienia było Technikum Chemiczne, nic z tego. Dobrze, że będzie skwer. Zakochany w swojej żonie Marii i córce Ewie, jedynaczce. Żona zmarła w 1935 r. w sanatorium w Merano na gruźlicę, wychowywał 15-letnią córkę sam. I teraz najważniejsze. Grobowiec żony jest w takim stanie, jakim widzicie. Znajduje się na Starym Cmentarzu. Od wielu lat proszę Azoty, by wydały 20 tys. zł. na restauracje grobowca rodziny Wowkonowiczów, na darmo!!! Odpowiadają, że nie mają na to pieniędzy!???. Daję głowę, że jak przyjdzie Ruski do fabryki, to prędzej od niego wydobędę pieniądze na ten cel. Hańba, hańba, hańba. Sam Wowkonowicz pochowany jest na Łyczakowie we Lwowie. Na środkowym zdjęciu na polowaniu z Prezydentem I. Mościckim w Bieszczadach. Na grobowcu na Starym Cmentarzu ostały się jedynie końcowe literki z napisu WOWKONOWICZE i tylko dlatego odnalazłem ten grób wiele lat temu.

46...

Siostry Miłosierdzia, zwane w Polsce szarytkami. Od XVII w. posługują w szpitalach. Pełne poświęcenia (charite-miłosierdzie). N zdjęciu siostra Róza, szefowa oddziału skórno-wenerologicznego tarnowskiego szpitala. Energiczna, dobre, bezinteresowna. Na początku lat 50. trwa w Polsce niesłychana walka komuny za pomocą ubecji z Kościołem. Także w Tarnowie ostro się od kilku lat zabierają za religię i wiarę. Szarytki w tarnowskim szpitalu były od końca XIX w. Sól w oku naszych komuchów rodzimych. W 1953 r. ubecja zrobiła swoje. Tarnów żył pokazowym procesem siostry Róży. Oskarżono ją o kradzież bandaży, żywności i leków!!! Tarnowianie przerażeni obserwowali to wszystko. Skazano ją na więzienie, przesiedziała ponad 2 lata. Po Październiku 1956 r. uwolniona i zrehabilitowana. Do szpitala już nigdy nie powróciła. Oczywiście wiece robotnicze i prasa lokalna robili swoje. Tak jak dziś hejterzy, synowie i wnukowie owych ubeków i prowakatorów z lat stalinowskich, czynią w mediach i na portalach. Komuna przegrała walkę z wiarą i Kościołem. Wydaje się jednak, że teraz ideologie genderowe, lewacy i liberałowie, skutecznie zrobią to, co stalinowcom za pomocą więzień, strzałów w tył głowy, zsyłek się nie udało. Bezprzykładny atak europejskiej socjaldemokracji genderowej na Orbana i polski Kościół jest celem numer jeden. Pranie mózgu rozpoczęła 20 lat temu wiadoma gazeta z Czerskiej. Tyle na przykładzie skandalicznego wyroku na tarnowską szarytkę. Sprawa siostry Róży pozwliła ubekom i komuchom usunąć dyrektora Krukara ze stanowiska, zaś ze szpitala krzyże, opłatki, modlitwy, spowiedź i komunię. Popatrzcie na wspaniały biały kornet na głowie siostry Róży.

47...

To zdjęcie było kultowe na moim profilu naszej klasy, dopóki profil nie zlikwidowałem. Nie wiem co tak przyciągało do tego zdjęcia. Mialo 15 tys. kliknięć. Przedstawia starą szkołę żeńską na Strusinie im. K. Hoffmanowej. Widok jest z budowanej w latach 20. XX wieku nowej szkoły. Cudowny widok na starą Strusinę, przedmieście Tarnowa największe i najstarsze. Połowa tarnowiaków wywodzi się ze Strusiny. Żyją na Strusinie do dziś, nieprzerwanie od 300-400 lat takie rodu przedmieszczan jak Głuszakowie, Czupryny, Błaszkiewicze, Jeżowie, Orłowscy, Skorupowie, Lisowie, Wróblewscy, Wiśniowscy, Sowiźrały. Popatrzcie na zdjęcie. Ulica Reymonta dobie jedynie do Kościuszki, serca Strusiny. W dali piękny widok katedry. Pola, ogrody, sady, łąki i te urocze domki podmiejskie. Dumni strusiniacy mieli już widoczną szkołę od 1853 r. Swój kościół xx Misjonarzy wybudowali w 1907 r. Rozciągała się Strusina od placu Sobieskiego po Białą na zachodzie, od Piaskówki i Klikowej po Tarnowiec na południu. Słynne z urody dziewczęta strusińskie i zadziorni chłopcy. I mieli swój klub Tarnovię. Dziś ku mojemu zdumieniu wnukowie strusiniaków kibicują Unii Świerczków. Świat się kończy. Nie ma też dawnej Strusiny.

48...

Jeszcze trochę o Strusinie. na pierwszym zdjęciu szkoła i skrzyżowanie Kościuszki z Reymonta. Bomba. Reymonta dochodzi tylko do Kościuszki, dalej do Mościckiego (Chyszowskiej) tylko ogrody i domki Na środkowym zdjęciu stare chałupy przy Kościuszki, niewybrukowanej oczywiście. Niektóre domki przypominają dworki podmiejskie z ganeczkami, ogródki ze sztachetkami. W lecie cudnie, malwy, pelargonie na oknach, koniecznie orzech na ogrodzie i kilka śliw, wiśni, czereśni jabłoni, Są też i chałupy kryte strzechą czy papą. Na ostatnim zdjęcieu szkoła męska im. T. Kościuszki z końca XIX w. Dwie szkoły na Strusinie, meska i żeńska, jakże kultowe. Tylko Kopernika cieszyła się większą sławą. Kościuszki i Hofmanówka na Strusinie, na Grabówce-Słowackiego i Konarskiego, na Pogwizdowie-Staszica. Strusiniacy byli tak dumni i honorni, że utworzyli własny Sokół, bowiem ten w miescie był dla elity i trochę się śmiali ze Strusiniaków. Do dziś ten domek Sokoła II istnieje, oczywiście przy ulicy Sokoła.

49...

Nadchodzi Wielki Dzień. Mają Amerykanie swój 4 lipca, maja Francuzi swój 14 lipca. My mamy 11 Listopada. Święto Niepodległości. Oczywiście nie takie jak rok temu Gajowy i Ryży urządzili Polakom. Na zdjęciu Ignacy Przybyłkiewicz (1846-1898). Ojciec kultury fizycznej w Tarnowie. Wariat na punkcie cielesnych i fizycznych ćwiczeń. W 1884 r. założył Towarzystwo Gimnastyczne Sokół, drugie po Macierzy Lwowskiej. Był nauczycielem, księgowym, policjantem no i Sokołem. On przygotowywał młodzież do przyszłych walk o Niepodległość. Wiedział, że ćwiczenia i gimnastyka są nieodzowne, by wychować żołnierza. Zakładał sekcje łyżwiarskie, gimnastyczne, kolarskie, szermiercze, turystyczne, strzeleckie. Wyprowadził młodzież z dusznych klas, by ćwiczyła na Błoniach, do Lipia, na planty, gdzie urządził boisko, a później tam powstała Tarnovia!!! Kobiety szalały za tym przystojnym i potężnym mężczyzną. Towarzyski i trunkowy, brat lata i gaduła. Młodzież szczególnie ta uboga miała dzięki niemu kolonie wakacyjne. Co za człowiek. Ma taki wielki wkład w Niepodległą, mimo, że zmarł na długo przed 1918 r. Nie zapomnijmy o nim, kiedy będziemy pojutrze wieszać flagi na naszych balkonach. Bez niego nie byłoby wspaniałych tarnowskich Legionistów, którzy w 1914 wyszli na Oleandry. On wychowywał ich ojców. Wielki fan ćwiczeń fizycznych i sportu. W zdrowym ciele zdrowy duch!!! Nie to co genderowcy, lewica, socjaliści, liberałowie nam mówią. Wiedział Ignacy, że namiętności seksualne u dojrzewających chłopców redukują się przy ćwiczeniach gimnastycznych. Nie to dziś robią szmaciarze, ucząc na wystawach pięciolatki gdzie mają się dotykać. Kiedy Ignacy zmarł w Wieki Czwartek 7 IV 1898 r. płakał cały Tarnów. Piszowa notowała, że "Zmarł nasz Ignac", wszyscy wiedzieli o kogo chodzi. Zmarł na chorobę, na którą porządny mężczyzna w czasie pokoju powinien umierać, na marskość wątroby!

50...

Dzień Niepodległości tuż, tuż. Pamięć i wdzięczność nasza jest nie do ogarnięcia. To zdjęcie wygrzebałem z moich zbiorów. Nie wiem, kto na nim jest. Wiem, że Legionista tuż przed wyjściem na Oleandry 8 sierpnia 1914 r. Pożegnał się z Matką, Ojcem, Rodziną. Właśnie zdał do VIII klasy Gimnazjum. Ma na kołnierzu mundurku szkolnego po cztery złote paski. Na czako ma Orzełka. Zdjęcie zrobione na podwórku kamieniczki na rogu Urszulańskiej i Krakowskiej. Szkoda, ze niewyraźne. Nie wiem czy przeżył wojnę, wiem, że wywalczył Niepodległą. On nie miał chwili wahania. On nie deptał flagi w g.... w ubeckiej telewizji. On nie żartował „Orzeł musi” jak nasi współcześni zdrajcy. On nie mówił, jak niedawno celebrytka piosenkarka, że jak powstanie wybuchnie, to wypier...z Polski. To pokolenie mimo zaborów było patriotami do szpiku kości. Oczywiście byli wybrańcami, najpiękniejsi z najpiękniejszych. Wychowani przez Ignaca, Dubickiego, Godowskiego. Wychowani przez rodziców i dziadków. Rozczytani w Norwidzie, Słowackim, Mickiewiczu. Następne pokolenie powstańców. Wywieszam flagę biało-czerwoną na moim balkonie. I widzę dookoła mało takich flag w mieszkaniach Polaków. Czekam na Marszałka Piłsudskiego, tak jak czekano w 1926 r., aby rozpędził sejm, senat, powsadzał do Berezy zdrajców i komuchów. Nie doczekam się pewnie. Wszystko jest w 2013 podobne jak w 1926 przed przewrotem majowym. Zdrada, mafie, rządy nieudolne, korupcja, zaprzedanie Polski, a na dodatek wyszydzanie wartości, Kościoła, genderowcy, liberałowi, lewacy, postkomuchy. Nie ma tylko Marszałka. A więc flaga narodowa niech łopocze na naszych balkonach. Nie się dzieje Marsz Niepodległości. A władza niech udaje, że nic się nie stało i także obchodzi to święto. Z zaciśniętymi zębami, ale obchodzi. Komuchy zakazały tych obchodów w PRL. A teraz je obchodzą. To dopiero dobry żart. Włączę reżymowe telewizje i będę patrzył na ich miny.

 

 

 tarnowski kurier kulturalny   tarnowski kurier kulturalny    tarnowski kurier kulturalny    tarnowski kurier kulturalny    tarnowski kurier kulturalny     tarnowski kurier kulturalny    tarnowski kurier kulturalny