W centrum
Wiednia stoją domy jak z
bajki, gdzie drzewa są
mieszkańcami razem z ludźmi
i zwierzętami; gdzie są ramy
do życia nie tylko dla
rodzaju człowieczego, ale
też dla flory
i fauny…, bo przecież to
wszystko razem tworzy życie,
które nas otacza. I tak
chcemy żyć
w przyszłości. Nie szklane
domy, płyty stalowe albo
mieszanki marmuru z
kamieniem. Tęsknoty
mieszczucha obracają się
wokół „domków Baby Jagi” z
krzywymi podłogami,
asymetrycznymi oknami,
wymyślnymi balkonami,
fasadami obrośniętymi dzikim
winem i egzotycznymi
kwiatami. Chcemy też
mieszkać w egzotycznych
pałacykach, gdzie na
zwieńczeniach dachów królują
nie anteny satelitarne, ale
kolumny, piękne korony i
godła, które razem z tujami
i oleandrami skupiają nasze
zmęczone oczy. Chcemy, aby
nasze dzieci, które są w
domu, gdy pada deszcz, mogły
swobodnie bawić się na
klatce schodowej, zjeżdżać
po ślizgawce z piętra na
piętro, używać wspólnej
toalety, malować na ścianach
kredkami, zjeżdżać po linach
jak w dżungli. To robią
dzieci w wiedeńskich domach
HUNDERTWASSER.
Artysta-malarz, architekt,
wizjoner, który swoimi
unikalnymi projektami
architektonicznymi, jedynymi
w Europie, zachwycił świat.
Potrafił połączyć
funkcjonalność mieszkania,
fantazję, oryginalność.
Autor stworzył osiedle –
Ikony, zajazdy przy
autostradach do których jadą
turyści bezpośrednio po
zwiedzaniu Hofburgu czy
Schönbrunn. Jego realizacje,
w mieście i poza miastem
Wiedeń, przyciągają
zadziwionych Japończyków czy
Amerykanów. Co to jest? Czy
są to jeszcze domy…? Czy już
jakieś osiedla filmowe,
stworzone dla potrzeb
kinematografii. Tam żyją
normalni wiedeńczycy,
których domy stały się nagle
muzeami. Jak żyje się w
domach genialnego twórcy
Hundertwasser?
Płuca się nie
męczą i są filtrowane
różnorodną zielenią,
kręgosłup i stawy są
oszczędzane różnorodnością
podłoża (utwardzona ziemi,
miękkie materiały
posadzkowe, mchy…), dachy
stwarzają możliwość
uprawiania małych ogródków,
podwórza zapraszają do
krótkich chwil wypoczynku
przy fontannach na
udziwnionych ławkach albo po
prostu na kocyku. Czy można
tam być smutnym i znudzonym?
Domy Hundertwasser wyglądają
o każdej porze roku inaczej.
Ciągle zaskakują swoich
mieszkańców wyglądem, swoją
refleksją i zadumą.
Linia prosta
w architekturze
Hundertwasser jest obcą
sprawą. Stosuje ją tylko
tam, gdzie naprawdę reguły
budowlane tego wymagają.
Kto to był
Friedensreich Hundertwasser
(1928-2000)?
Z pochodzenia
Żyd (właściwie Stowasser).
Urodził się w Wiedniu.
Wychowywała go samotnie
matka, która po aneksji
Austrii roztropnie zapisała
syna do Hitlerjunge,
ocalając w ten sposób życie
i jego, i własne. Studiował
w Akademii Sztuk Pięknych. W
latach pięćdziesiątych
powstały jego pierwsze prace
– kalejdoskopowe krajobrazy
z charakterystycznymi
spiralnymi liniami. Dzieła,
przypominające obrazy
Gustawa Klimtce z domieszką
Paula Klee, cieszyły się
sporym wzięciem. Prawdziwy
rozgłos przyniosły jednak
artyście przemówienia, a
właściwie sposób ich
wykonania. Nagi malarz
wygłaszał obrazoburcze mowy,
dotyczące sztuki i je
twórców. Hundertwasser,
zatwardziały hipis, był
niezły w interesach i
doskonały w autoreklamie.
Sympatia wiedeńczyków szła
zaś w parze z zawiścią
środowiska artystycznego.
Artysta
krytykował modernizm za
pozbawione ozdób
płaszczyzny, właściwe dla
świata techniki, a nie dla
ludzi. W zamian proponował
architektoniczny eklektyzm i
dużo zieleni. Wymyślone
przez niego domy podobały
się zwykłym ludziom,
architekci nazywali je
„pomalowanymi pudełkami” i
dodawali: rażące,
lekceważące i populistyczne.
Jeden z krytyków określił
jego poczynania jako
nietypowe i przypominające
praktyki XIX-wiecznego
szarlatana.
Osiedle
Hundertwasser, jego
restauracje, kawiarnie,
zajazdy przy drogach cieszą
się niezwykłą popularnością
i frekwencją. Dokonał
jeszcze w swojej twórczości
czegoś godnego polecenia.
Otóż jakże szpecą często w
pięknych miastach fabryki,
elektrownie, spalarnie
śmieci, magazyny. A przecież
nie muszą. Hundertwasser
zaprojektował elewacje
tychże budynków
przypominające lasy, kosmos,
oceany. Po prostu przepiękne
krajobrazy, które stały się
dumą niektórych dzielnic
Wiednia. Stworzył nową,
współczesną, dekoracyjną –
inną secesję, która pozwala
ludziom odpoczywać i inaczej
żyć.
Wkomponowanie
drzew w mury i dachy domów
nie było łatwe. Maja one
upiększać fasadę i
równocześnie nie niszczyć
murów. Malowniczość zieleni
wzdłuż kilku pięter jest
niewyobrażalna. Domy artysty
skupione w trzeciej
dzielnicy Wiednia,
przyciągają codziennie 8
tys. turystów. Natomiast
zajazdy przy autostradzie,
prowadzącej w kierunku
Włoch, goszczą następne
tysiące ciekawskich,
przejeżdżających przez teren
Austrii, podróżnych.
Warto zwrócić
uwagę na te obiekty, gdy w
okresie letnim mkniemy przez
Austrię do „południowych
celów” naszych wakacji, albo
zimą w kierunku odśnieżonych
Alp. Tablice informacyjne
dobrze reklamują te obiekty.
Czujemy się w nich jak na
kawie u szamana albo na
przyjęciu u czarownicy.
Krzywe sufity, kolorowe
ubikacje z lustrami, place
zabaw dla dzieci, które
wciągają w zabawę i
kształcą równocześnie
wyobraźnię młodych. Ten
postój u Hundertwasser to
już miły wstęp do naszego
urlopu i wypoczynku.
Jesteśmy nagle w innym
świecie, chociaż obok
przebiegają autostrady. O to
przecież chodzi, żeby
technika i postęp nie
zapomniały o naszych
marzeniach i potrzebach
przebywania w małych, trochę
zaczarowanych wymiarach.
Ewa
Steinhardt
|