Golden Boy

Dokładnie pięć lat temu, we czwartek 13 listopada 2008 roku rano, w tarnowskim szpitalu im. Szczeklika zmarł w wieku 78 lat Ryszard Smożewski…. Znakomity dziennikarz i publicysta, legendarny dyrektor teatru im. L. Solskiego w latach 1972 – 1988), z którym miałem zaszczyt pracować w najlepszych dla tarnowskiego teatru latach,  reżyser i animator kultury, wspaniały człowiek… mój przyjaciel… .  Był znakomity w tym co robił w Solskim, z którego w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku uczynił jeden z najlepszych terenowych, ale nie prowincjonalnych, teatrów w Polsce. Jego teatr, podobnie jak jego publicystyka, był najwyższej próby. W tamtej siermiężnej epoce był prawdziwym prekursorem tego, co dziś powszechne. Był niezwykle skutecznym menagerem i artystycznym kreatorem. To był „ktoś”, wobec którego nie można było być nijakim, „letnim”. Zawsze pracował i był na najwyższych obrotach. I tego wymagał od współpracowników i oczekiwał od przyjaciół. Miałem zaszczyt i przyjemność zaliczać się do jednych i drugich. To dzięki Ryszardowi Smożewskiemu odważyłem się opublikować swój pierwszy wiersz i tomik poezji „Próba tożsamości”. To on ośmielił mnie do napisania pierwszego felietonu „Pegazem po Tarnowie” i wiernie kibicował moim dziennikarskim zmaganiom na łamach nieistniejącego już tygodnika „Echo Tarnowa” i innych . Byłem z nim od początku jego pracy „u podstaw” w tarnowskim teatrze, aż do końca… . mój Boże! Tyle razem dróg przebytych, tyle ścieżek wydeptanych…. . Tyle wspomnień… .

 

Golden Boy - Złoty Chłopiec tarnowskiego teatru był dzieckiem Zamojszczyzny, gdzie w Biłgoraju w ciężkich powojennych latach spędził dzieciństwo, i skąd wyruszył aby „podpalić świat…”. Jeszcze będąc w szkole średniej podejmował próby dziennikarskie, i to z dobrym skutkiem, bowiem zwrócił na niego uwagę kielecki dziennik „Słowo Ludu”, w którym zadebiutował jako prawdziwy dziennikarz. Po wyedukowaniu się w Warszawie powrócił z nakazem pracy (takie były czasy) do „swoich” Kielc, gdzie w tamtejszym dzienniku „Słowo Ludu” przez całe lata był czołowym publicystą, szczególnie znanym z cotygodniowych felietonów. W sumie napisał ich dla tej gazety kilka tysięcy, część z nich ukazała się później w formie książkowej. Będąc uznanym i powszechnie lubianym, nie tylko w  kieleckim środowisku, współpracował bowiem również z kultową w tamtych czasach „Polityką”, bardzo wpływowym i opiniotwórczym ogólnopolskim tygodnikiem społeczno – kulturalnym, którego naczelnym był wówczas późniejszy premier Mieczysław Rakowski oraz z drugim nie mniej popularnym tygodnikiem „Szpilki”, któremu szefował późniejszy rzecznik rządu Jerzy Urban - założył w Kielcach słynny środowiskowy Klub Dziennikarza i Aktora. Tam zaistniał jako twórca i reżyser tzw. teatru faktu. To u niego zadebiutował Jan Nowicki. Swoje monodramy prezentowali tam, m.in. Ryszard Filipiki i Henryk Giżycki. Wtedy też nawiązał współpracę z teatrem dramatycznym w Kielcach i „Bagatelą” w Krakowie, gdzie przez czas jakiś pełnił funkcję kierownika literackiego. Był rok 1972, kiedy podjął współpracę z Teatrem im. L. Solskiego w Tarnowie, w którym wyreżyserował na małej scenie „Czapę” J. Krasińskiego, a później już na dużej scenie „Moralność pani Dulskiej” G. Zapolskiej. Ten ostatni spektakl wywołał swoją niekonwencjonalną formą  (scena obrotowa, kuso odziane córki Dulskiej wąchały „tri”) prawdziwy skandal. Świętym oburzeniem zawrzało mieszczańsko – kołtuńskiej środowisko pedagogiczne, posypały się petycje i oświadczenia kierowane do dyrekcji teatru, któremu szefował wówczas krakowski aktor J. Morgała i władz miasta. Na szczęście skandal wywołany „Dulską” nie zniechęcił ówczesnych partyjno – urzędowych włodarzy Tarnowa, którzy zaufali młodemu, przebojowemu dziennikarzowi i powierzyli mu dyrekcję tarnowskiej sceny. 

 

Ryszard Smożewski pojawił się, a raczej objawił się w budynku przy ulicy Mickiewicza, jako młody gniewny, wręcz rewolucjonista i skandalista, który niczym Mesjasz miał zmienić oblicze ówczesnego skostniałego i prowincjonalnego teatru w nowoczesny przybytek Melpomeny. I zmienił, dosłownie w sensie materialnym (wraz z jego przyjściem zakończył się generalny remont budynku teatru) i artystycznym – zatrudnił całą plejadę absolwentów z łódzkich i krakowskich szkół teatralnych, który wraz z młodymi reżyserami, scenografami, kompozytorami w krótkim czasie stworzyli prawdziwy teatralny wonder team. W powszechnej opinii Smożewski miał świetna „rękę do aktorów”, a jego – nasz teatr określano jako wyścigową stajnię, z której wypuszczał w świat swoje  „aktorskie czempiony”.

 

O tym, że się nie mylił i miał niezawodną intuicję najlepiej świadczą późniejsze losy aktorskiej młodzieży startującej w Tarnowie do późniejszych wielkich karier. Do dzisiaj brzmią mi w uszach drewniane chodaki, w których prywatnie chodził po teatrze młodziutki Krzysiu Stroiński (czas jakiś mieszkał nad pracowniami teatralnymi w budynku zaplecza). To był czas kiedy kręcił on swój pierwszy serial, kultowe „Daleko od szosy”. To właśnie u nas Andrzej Grabowski poskramiał na scenie szekspirowską złośnicę czyli Anię Tomaszewską, swoją późniejszą żonę. Podobnie było ze zjawiskowym Andrzejem Malcem, który zaangażował się do naszego teatru tuż po nakręceniu z koleżanką ze studiów Jadwigą Jankowską – Cieślak (bywała u nas na popremierowych bankietach), słynnego filmu „Trzeba zabić tę miłość”, a w którym kochało się pół Tarnowa. A „Złoty chłopiec” z Andrzejem Bieniaszem w roli głównej (od nas trafił do Teatru „Ateneum” w Warszawie), rozgrywany na bokserskim ringu ustawionym na środku widowni z całą plejadą gwiazd Smożewskiego, na który widzowie przyjeżdżali m.in. z Krakowa był jednym z najgłośniejszych, spektakularnych osiągnięć reżyserskich tego nietuzinkowego dyrektora. Zresztą bywało u nas na premierach wielu znakomitych ludzi teatru i filmu, znanych krytyków i dziennikarzy, zafascynowanych fenomenem Solskiego i jego dyrektora.

      

Smożewski był teatralnym wizjonerem, działał niezwykle dynamicznie, nierzadko wbrew utartym schematom i procedurom. Był na wskroś pluralistyczny, otwarty na różne opcje polityczne i ludzi. Wprawdzie regularnie spotykał się z pierwszym sekretarzem KW PZPR S. Opałką ale bywał też w rezydencji tarnowskiego ordynariusza, ks. abp J. Ablewicza. Jako jedni z pierwszych w Polsce wystawiliśmy na deskach naszej sceny sztukę „Brat naszego Boga” Karola Wojtyły, z którym już jako papieżem R. Smożewski korespondował z Watykanem w tej sprawie. Warto tutaj przypomnieć, iż tylko w pierwszym jego sezonie w Tarnowie odbyło się na dużej i małej scenie oraz w objeździe aż 17 premier, ilość dzisiaj kiedy standardem jest ich 4 lub pięć, wręcz nie wyobrażalna. I zapewniam, iż ich ilość z reguły dorównywała ich jakości. Obok sceny dramatycznej rozpoczęła działalność  Scena Lalkowa, której kierownictwo sprawowała E. Marcinkówna, a na której debiutowali m.in. Maria Zawada – Bilik, późniejsza dziennikarka lokalnej „kablówki”, obecnie szefowa biura promocji miasta, oraz Grzegorz Janiszewski, także dziennikarza będący później zastępcą dyrektora teatru Edwarda Żentary. Grywaliśmy w zamkach (m.in. w Nowym Wiśniczu i Dębnie, gdzie gościnnie występował Marek Grechuta), i pałacach, dworach (m.in. w Dołędze, u Krzysia i Grażynki Nowaków), i w kościołach. Także w tzw. objeździe, który za czasów tego dyrektora obejmował całą południową Polskę, od Śląska po Bieszczady, sprawiając, że teatralne tabory (najczęściej Star z przyczepą z dekoracjami, Jelcz z aktorami i Nysa z zespołem technicznym) przebywały poza swoją stałą siedzibą całe tygodnie.  

 

Ale z tzw. terenu wracaliśmy na teatralne salony, co nadawało istotny sens naszej pracy. To za dyrektorskiej kadencji R. Smożewskiego, tarnowski teatr uzyskał szereg nagród i wyróżnień w rozmaitych konkursach i festiwalach. M.in. pierwszą nagrodę w Ogólnopolskich Spotkaniach Teatralnych Kalisz `75, jednym z najważniejszych wówczas festiwali teatralnych w Polsce, za reżyserię Ryszarda Smożewskiego i główną rolę Andrzeja Bieniasza w spektaklu „Złoty chłopiec" C. Odetsa; pierwszą nagrodę Ogólnopolskich Konfrontacji Teatralnych w Opolu w 1975 roku za scenografię Jana Kuli i pamiętną rolę Moniki Niemczyk w „Klątwie" S. Wyspiańskiego, nagrodę dla Andrzeja Grabowskiego za główną rolę w spektaklu Marka Piwowskiego „Przepraszam czy tu biją" na Ogólnopolskich Spotkaniach Teatralnych w Kaliszu w 1977 roku, tudzież kilka nagród Ministra Kultury i Sztuki za całokształt działalności teatralnej. Zostały również dostrzeżone indywidualne zasługi Ryszarda Smożewskiego, jako dyrektora Tarnowskiego Teatru - w 1976 roku przyznano mu Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski. Przez kilka lat był również głównym reżyserem krakowskiego ośrodka telewizyjnego, dzięki czemu i nasz teatr zaistniał na szklanym ekranie. Łącznie Smożewski wyreżyserował w teatrach (m.in. Kielc, Wrocławia, Koszalina, Częstochowy, Katowic, gdzie był kierownikiem Sceny Kameralnej) i telewizji ponad 100

widowisk.

 

Po raz pierwszy też w dziejach tarnowskiej sceny nawiązana została współpraca z teatrami zagranicznymi - z rumuńskim Sibiu, ukraińskim Żytomierzem, węgierskimi Kacskemet i Kiskores, słowacką Nitrą. Wymieniano reżyserów, scenografów i całe spektakle. Regularnie bywaliśmy na Węgrzech, objeżdżając budowy prowadzone tam przez kielecki „Exsbud”.

 

A kiedy po blisko siedemnastu latach na skutek intryg zawistnych „aktorskich związkowców” i innych aktywistów, wyrzucono go z dyrektorskiego fotela pokazał prawdziwą klasę, nie obraził się na teatr i swoją dotychczasową małą ojczyznę. I chociaż wyemigrował z Tarnowa do Krakowa, a później rodzinnych Kielc, często wracał do ukochanego Tarnowa i odwiedzał swój teatr. 

 

W ciągu ostatnich pięciu lat, jakie upłynęły od czasu jego odejścia, pojawiały się rozmaite inicjatywy, mające na celu upamiętnienie Ryszarda Smożewskiego. Mówiono  m.in. o nazwaniu jednej ze scen świeżo co wyremontowanego gruntownie teatru jego imieniem, padła też propozycja ulicy Ryszarda Smożewskiego. Żadna z nich nie została sfinalizowana. Zabrakło także funduszy na książkę o Nim, którą wspólnie z Tomkiem Żakiem i Jurkiem Świtkiem przygotowaliśmy…

 

 

                                                                                                            Ryszard Zaprzałka

 

 tarnowski kurier kulturalny   tarnowski kurier kulturalny    tarnowski kurier kulturalny    tarnowski kurier kulturalny    tarnowski kurier kulturalny     tarnowski kurier kulturalny    tarnowski kurier kulturalny