Historia, której jeszcze nie było. Jaki Tarnów za 10, 20, 30 lat?

 

Bazując na naszej historii i przeszłości, stworzyliśmy wizje... przyszłości Tarnowa i regionu. Podmiejska kolejka na bazie „szczucinki”, wielka ekspozycja w pałacu Sanguszków, podziemne trasy wycieczkowe i parkingi, silne uczelnie, zagospodarowany Owintar – to niektóre aspekty „alternatywnej” przyszłości.

 

Co piątek przenosimy się w tym miejscu w przeszłość Tarnowa. Ciekawych historii i ludzi związanych z naszym miastem jest tak wiele, że tematów nieopisanych nie ubywa. Podążając tropem podsumowań i postanowień, przenieśmy się w przyszłość, inspirowani oczywiście...
przeszłością. Przyjechałam dziś do Tarnowa – nie mieszkam w samym mieście, w zasadzie niedaleko, ale te dziesięć kilometrów to nie problem – mam do wyboru kilka linii podmiejskich autobusów i podmiejski pociąg –„szczucinkę”. Szczególnie ta druga opcja to rewelacja – nigdy nie ma tłoku, wagoniki unikają korków i zbierają ludzi ze sporego obszaru położonego na północ od Tarnowa. Dziękować Bogu, że nie rozebrano tych torów, tak jak kiedyś proponowano – zmarnować taki potencjał, to byłaby czysta głupota. Teraz mówi się też o budowie mostu kolejowego przez Wisłę. Nareszcie nie musielibyśmy jeździć na północ kraju„ na okrętkę”, przez Kraków.

Tak wiec, dojechałam do Tarnowa, do pracy, bo to nie problem znaleźć tutaj prace. Dużo dał rozwój uczelni wyższych, postawienie na kształcenie profesjonalnej kadry we współpracy z największymi polskimi zakładami chemicznymi, których irracjonalny pomysł sprzedaży obcemu kapitałowi na szczęście porzucono. Studenci innych kierunków kształcą się też pod okiem specjalistów z Zakładów Mechanicznych, które jakiś czas temu zamiast dzielić się na spółki, przyjęły opcje skonsolidowania w jeden zakład. Podobnie inne tarnowskie fabryki, Tamel, huty szkła i inne. Każdy z nich zatrudnia po kilkadziesiąt, a te większe kilkuset pracowników.

Ale przecież Tarnów to nie tylko umysły ścisłe. Na uczelniach jest sporo kierunków
humanistycznych. Tarnowska, wielowiekowa historia daje mnóstwo tematów i wątków do badan. Nie mówiąc o jedynej w swoim rodzaju atmosferze – miejska starówka z przyległościami, po kilkuletniej sukcesywnej renowacji prowadzonej według opracowanego wcześniej planu, przyniosła niesamowite efekty. Z początku wcale nie było tak łatwo. Niektóre pomysły wydawały się kontrowersyjne, ale warto było. Chyba najbardziej rzuca się w oczy jednolita nawierzchnia z kostki, z naszego polskiego granitu. Pamiętam jeszcze te nieszczęsne, popękane płyty na rynku, albo po wielokroć łatane uliczki, zwłaszcza Kapitulna, szczególnie zniszczona, plac Rybny, który co jakiś czas się zapadał… no właśnie, abym nie zapomniała – teraz tarnowskie podziemia są dokładnie przebadane, zabezpieczone i przez ich część prowadzi podziemna trasa turystyczna. Hitem jest cześć tej trasy, czyli piwniczki
winne; jedna szczególna, bo nawiązująca do tarnowsko - węgierskich wątków historii,
piwniczka Lippóczego, gdzie istnieje możliwość degustacji. Stale widzi się Węgrów, którzy
zwiedzają nasze miasto.

Skoro już jestem przy sprawach przyjemnych, to muszę wspomnieć o tarnowskich atrakcjach. Dość wspomnieć, że powstała niesamowita wystawa o historii miasta, która przyciąga mnóstwo turystów. Co mnie najbardziej cieszy, światło dzienne ujrzały w końcu bezcenne zbiory książąt Sanguszków. Wszystko to można obejrzeć w części pałacu w Gumniskach. O tak – to był prawdziwy przełom – nawiązano pozytywny kontakt z potomkami dawnych
książęcych właścicieli Tarnowa. Miasto zobowiązało się zorganizować budynek dla dawnej szkoły ogrodniczej, szkoła opuściła pałac, w którym oprócz kilku zrekonstruowanych pomieszczeń na potrzeby ekspozycji, stworzono piękne, reprezentacyjne sale.

Rozmowy objęły też do niedawna smętne ruiny zamku Tarnowskich na Górze Świętego Marcina, które teraz są częścią ulubionego kompleksu rozrywkowo - edukacyjnego tarnowian.

Podobnie w Klikowej, gdzie znowu z powodzeniem funkcjonuje stadnina koni ze znanym
w całej Polsce ośrodkiem hipoterapii. Mamy zresztą niezłą kadrę jeździecką i powoli rozwijające się „końskie” targi, aspirujące do rangi tych najsłynniejszych w Janowie Podlaskim.

Wspomnę jeszcze o czymś, co tarnowianom bardzo przypadło do gustu – praktycznie w samym centrum miasta, przy ulicy Kopernika, zbudowano od nowa piękną muszlę koncertowa! Kiedyś mówiło się o wykorzystaniu tego terenu na parking – cóż, taki
pomysł nie jest wart nawet komentowania. Poza tym mamy teraz kilka parkingów w różnych punktach centrum, w tym dwa podziemne, które póki co zaspokajają potrzeby.

I sprawa, która cieszy mnie niepomiernie – pamiętają Państwo jeszcze kiedy parę lat temu dawne, „poowintarowskie” tereny stały pustką i ruina? No właśnie, dzisiaj trudno sobie nawet to przypomnieć. Przez jakiś czas straszono, że miejsce to wypełni kolejny, wielki sklep, kolejna paskudna hala. Już nie wiem, kto rzucił pomysł, który wbrew wszelkim niezgodom
postanowiono zrealizować – aby właśnie tutaj powstał kompleks sportowo - rekreacyjny. Dogadano się z właścicielami, całość zagospodarowano jako tereny zielone. Rosną już drzewka. Co więcej, miasto uderzyło się w piersi i za wszelką cenę postanowiło doprowadzić do świetności najstarszy tarnowski klub sportowy, Tarnovie. Dziś mamy i nowoczesną halę ze ścianką wspinaczkowa, i przyległe salki treningowe, kilka boisk, w tym do piłki nożnej,
tenisa, koszykówki, siatkówki… Nie zaprzepaszczono ponad stuletnich tradycji jednego z najstarszych klubów sportowych w Polsce!

Na koniec pójdę jeszcze na Burek. Jest dalej tu gdzie był „od zawsze”. Otrzymał tylko nową szatę. Nikt też nie broni handlu pomniejszym sprzedawcom, albo po prostu ludziom, którzy przyjechali, by sprzedać produkty ze swego gospodarstwa.

Kiedy tak się rozglądam, to zastanawia mnie, dlaczego jeszcze nie tak dawno, przez długi okres, nie można było się uporać z paskudnymi reklamami i szyldami na budynkach, z wszechobecnym graffiti, z całym tym bałaganem i chaosem. Mogłabym mówić jeszcze o wielu, wielu sprawach, bo nasze miasto jest tego warte, ale tak naprawdę nie wiem, czy pisanie o przeszłości nie wychodzi mi lepiej.

                                                                                               Agata Żak (Gazeta Krakowska)
 

 

 tarnowski kurier kulturalny   tarnowski kurier kulturalny    tarnowski kurier kulturalny    tarnowski kurier kulturalny    tarnowski kurier kulturalny     tarnowski kurier kulturalny    tarnowski kurier kulturalny