Chilling Room,
który powstał w 2011 roku w
składzie:
Krystian
Balawender- trąbka
Władek Wiatr-
saksofon
Łukasz Bielcyr-
gitara
Wojtek Gulis-
bas
Bartek Rojek-
perkusja
Chilling
Romm to połączenie muzyki jazzowej i
rockowej- brzmi to świetnie tym
bardziej, że każdy z muzyków jest
mistrzem w swojej dziedzinie. Zespół
zaprezentował barwne kompozycje,
momentami bardzo żywiołowe, jednak
nie brakowało takich o nieco
delikatniejszym tonie. Spodobało się
to licznie zgromadzonej
publiczności, która nawet gdy zespół
zszedł już ze sceny, domagała się
bisów. Na szczęście dzięki brawom
udało się jeszcze zespół wyciągnąć
na scenę. Znakomita gra muzyków i
wyrafinowane improwizacje podczas
których każdy z pięciu panów miał
okazję wykazać się swoim kunsztem.
Mnie najbardziej podobały się popisy
gitarzysty Łukasza Bielcyra i
basisty Wojtka Gulisa.
Następnie
zaprezentował się Norbert Pajek z
kolegami: Damianem Niewińskim na
perkusji oraz Piotrem Południakiem
na basie czyli Norbert Pajek Trio.
I to było równie bardzo dobry występ
jak poprzedni. Norbert Pajek sam o
swojej muzyce wspomniał, że nazwać
ją można progressive haevy jazz. I
szczerze mówiąc, jakby się w to
głębiej wmyśleć, lub raczej
wsłuchać, to całkiem dobrze to
brzmi, a przede wszystkim też nieźle
oddaje klimat muzyczny w którym
porusza się trio. Pokomplikowane,
trudne, ale i ciekawe kompozycje,
które Norbert Pajek wygrywa na
gitarze ukazują, że to prawdziwy
wirtuoz gitary, człowiek, można
powiedzieć, zrośnięty z gitarą.
Zawiłe i zróżnicowane kompozycje
wygrywane przez niego podczas
występu zdawały się nie sprawiać mu
większej trudności, choć widać było
skupienie i radość z grania. Poza
tym, że Norbert Pajek na gitarze gra
tak, że brak mi słów, jest także
niezłym gawędziarzem, który ku
uciesze publiczności przed każdym
utworem raczył zgromadzonych kilkoma
słowami na temat danej kompozycji. I
w ten sposób usłyszeć można było
tytuły, niektóre całkiem dziwaczne,
poszczególnych utworów m.in ARGO
1417, Cesarz Chin jedzie do Afryki,
Cyrk, Western, Zima, Pani Żaba, a
także kiedy lub jak i z kim
powstawały. Nie sposób nie wspomnieć
o sekcji rytmicznej, która świetnie
podkreślała improwizacje i nadawała
im swoisty charakter.
Podsumowując, piątkowy wieczór
spędzony w jazzowej atmosferze, to
świetna odskocznia po nudnym
tygodniu. Jak powszechnie wiadomo
muzyka jest dobra na wszystko, więc
na przedwiosenne depresyjne stany
lekarze i farmaceuci zalecają
aplikowanie muzyki w dużych dawkach.
Skuteczność gwarantowana!
Ela Wodzińska
|