Chodzi oczywiście o
dyrektor artystyczną
Ewelinę Pietrowiak,
która właśnie
zdymisjonowała sama
siebie, w geście
solidarności
odchodzi także
kierownik literacka
Anna Wakulik.
Przypomnijmy,
zrywająca właśnie z
Solskim kontrakt
pani dyrektor,
Tarnowskim Teatrem
zawiadywała
artystycznie
niespełna dwa lata,
dokładnie od
listopada 2011 – tak
więc do wypełnienia
kontraktu zabrakło
jej rok. Wprawdzie
sprawa jej statusu w
Tarnowie od początku
była jakby
„zawieszona”, a
atmosfera wokół jej
poczynań gęstniała z
każdą kolejną
premierą, nie mniej
sprawy wydawały się
normalizować i nic
tak naprawdę nie
zapowiadało tego,
co wydarzyło się
wczoraj, we czwartek
7 listopada o godz.
10 rano. Tym
bardziej że
magistraccy
pracodawcy dyr.
Pietrowiak od
jakiegoś czasu mają
głowy i ręce zajęte
zgoła czymś innym, i
afera personalna
jest im najmniej
potrzebna. I
niejako
optymistyczny spokój
w podległych
magistratowi
placówkach
kulturalnych jest
politycznie
zadekretowany. No
ale cóż, mleko się
rozlało i zwołana
pospiesznie
konferencja prasowa
na schodach teatru
postawiła
przysłowiową kropkę
nad „i”.
W
swoim ostatnim
oficjalnym
wystąpieniu pani
Ewelina P. odczytała
specjalne
oświadczenie, które
tak naprawdę niczego
nie wyjaśniło, a
wprost przeciwnie
zrodziło szereg
wątpliwości i
pytań. Szczególnie
o poziom zawodowych,
merytorycznych
relacji pomiędzy
Urzędem Miasta a
podległą mu placówką
oraz jasnego
podziału kompetencji
pomiędzy dyrektorem
naczelnym i
dyrektorem
artystycznym. W
ogóle cały ten
schodowy happening
był demonstracją
stanu niemożności, w
jaki popadła, czy
tez dała się
wciągnąć artystyczna
dyrektor teatru. I
poza wszystkimi
okolicznościami, w
których rozgrywał
się ten dramat,
trochę szkoda, że
pani Ewelina nie
wytrzymała ciśnienia
i nie znalazła w
sobie dość sił aby
zawalczyć o swoją
wizję teatru, którą
próbowała co prawda
z różnym skutkiem
realizować w
Tarnowie. Wszak dwa
lata, to ledwie
początek, zasiew,
który tak naprawdę
mógł dać efekty w
następnych latach. W
środowisku ludzi
teatru mówi się, że
dopiero pięcio –
sześcioletni
kontrakt daje w
miarę pełny obraz
teatru pod
artystyczną dyrekcją
takiego czy innego
artysty. Wtedy
można analizować,
oceniać, weryfikować
i ewentualnie
zwalniać…
Pani
dyrektor Ewelina
Pietrowiak swoją
decyzję motywuje „brakiem
możliwości pełnienia
funkcji w formie,
którą uważa za
najlepszą,
najpełniejszą i
najskuteczniejszą”
. „Od kilku
miesięcy w Teatrze
wprowadzane są nowe
zasady pracy i nowy
podział obowiązków
dyrektorskich. (...)
Zasad tych nie
jestem w stanie
zaakceptować, moja
rola przestaje być
dla mnie zrozumiała
a zadania czytelne
(nie było ich w
mojej umowie). Od
pewnego czasu nie
jest również możliwa
jakakolwiek
komunikacja z
Dyrektorem
Naczelnym, czyli nie
jest spełniony
warunek konieczny
naszej współpracy.”
Dyrektor Pietrowiak
podkreśla także, że
„patowy stan” trwa
od maja br., a ona
sama podejmowała
próby rozwiązanie
zaistniałej sytuacji
poprzez rozmowę z
wiceprezydent Dorotą
Skrzyniarz oraz
dyrektorem Wydziału
Kultury Marcinem
Sobczykiem.
Przyznała, że jej
wizja podziału
obowiązków pomiędzy
dyrektorem
artystycznym, a
naczelnym nie zgadza
się z wizją
proponowaną przez
Rafała Balawejdera.
Wspominała też, że o
wielu
przedsięwzięciach
czy sytuacjach
dowiadywała się jako
ostatnia, często
czytając afisze czy
też notatki prasowe.
Dodała, że odcięto
ją całkowicie od
finansów teatru,
nawet tych
związanych z
działalnością
artystyczną.
Wyznała, że czuła
się odsunięta od
spraw teatralnych. -
Ja nie wiem, ile
kosztuje premiera,
nie wiem nic, jestem
absolutnie odcięta
od tych informacji.
Kiedy pytałam o
przyczyny,
powiedziano mi, że
nie mam prawa do
nich - mówi - Tych
rzeczy, dziwnych dla
mnie, jest wiele, np.
bez słowa odsunięcie
od festiwalu
teatralnego - o tym,
że dyrektor naczelny
jest dyrektorem
festiwalu "Talia"
dowiedziałam się z
oświadczenia dla
prasy, jakiegoś
ogłoszenia,
kompletnie o tym nie
wiedziałam -
dodaje. -
Również ostatnio
dowiedziałam się o
Drzwiach Otwartych w
Teatrze... z tablicy
na korytarzu. Było
tych spraw po prostu
mnóstwo.
Swoje
oświadczenie Ewelina
Pietrowiak kończy
słowami: -
W
zaistniałej
sytuacji, w
okolicznościach
permanentnego
utrudniania mi
pracy, narzucania
nieakceptowalnych
dla mnie zasad i
ograniczania pola
działania do
groteskowych
rozmiarów, nie widzę
możliwości pełnienia
dalej swojej
funkcji.
Żałuję tych lat, bo
przywiązałam się
zarówno do miasta,
jak i Teatru. Bardzo
żałuję tego, że
rozstaję się z grupą
aktorów, którą
uważam za świetną –
powiedziała.
– Jestem zbyt
przywiązana do
swojego nazwiska,
aby firmować nim
fakty i wydarzenia,
z którymi się
fundamentalnie nie
zgadzam i które nie
mają ze mną nic
wspólnego.
Zaskoczenia faktem
nie kryje dyrektor
naczelny Teatru –
Rafał Balawejder,
także wydał stosowne
oświadczenie, oraz
magistrat: prezydent
Dorota Skrzyniarz
oraz Marcin Sobczyk
– dyrektor Wydziału
Kultury. Te dwa
ostatnie zdziwienia
są o tyle mało
wiarygodne, że dyr.
Pietrowiak znacznie
wcześniej słała
specjalne pisma w
sprawie formalnego
uporządkowania
kompetencji (praw i
obowiązków) obu
dyrektorów teatru.
Pozostały one bez
odpowiedzi, a próby
zorganizowania
spotkań
zainteresowanych
stron także
zakończyły się
fiaskiem.
Dyrektor Rafał
Balawejder nie
chciał komentować
zarzutu o brak
komunikacji pomiędzy
nim, a Eweliną
Pietrowiak. –
Jest mi po prostu
przykro, jeśli
słyszę takie rzeczy.
Tym bardziej, że
byłem osobą, która w
2011 r. bardzo
usilnie nalegała,
aby pani Ewelina
pojawiła się w
Tarnowie. Udało nam
się namówić ją do
współpracy i myślę,
że wszystko to, co
wydarzyło się przez
te dwa lata świadczy
o tym, że to był
dobry pomysł. Trudno
mi komentować samo
podjęcie decyzji,
pani Ewelina
wiedziała jaki ma
zakres czynności, na
co się umawialiśmy
– powiedział.
Zaprezentował też
dokument (datowany
na 1.12.2011 r.,
kiedy to Ewelina
Pietrowiak
rozpoczynała pracę w
Tarnowskim Teatrze),
w którym w siedmiu
punktach określone
są zadania i
obowiązki dyrektora
artystycznego.
A w
konkluzji swojego
oświadczenia
stwierdza – „żal
jest tym bardziej,
że udało się
wspólnie osiągnąć
pierwsze zakładane
cele: wzrost poziomu
artystycznego, udane
premiery, budowę
zespołu aktorskiego,
wzrost frekwencji i
prozaiczny - acz
odczuwalny - wzrost
wpływów.
Przyjmuję decyzję
pani Eweliny
Pietrowiak jako
suwerenny pomysł na
dalszy rozwój
artystyczny. Życzę
jej samych sukcesów
i owacji po każdej z
premier!”
Na
szczęście, jak
zapewniają oboje,
ważny, bo
jubileuszowy
Tarnowskiego Teatru
zaplanowany przez
dyrektor Pietrowiak
będzie realizowany
bez zmian (?).
Zaplanowano siedem
premier - problemem
może być jedynie
spektakl „Apetyt na
czereśnie”, którego
reżyserką miała być
właśnie Ewelina
Pietrowiak ale, jak
zapowiedziała, nie
będzie… .
Ryszard Zaprzałka
Zdjęcia Artur
Gawle (MiL)
|