Literacki Tarnów wg. Zb. Mirosławskiego 3

Nikt nie przyszedł na pierwsze spotkanie w klubie studenckim "Przepraszam" chociaż zainteresowanych poezją i dyskusją nie brakuje. Mówiliśmy zatem m. in. o projektach stanowiących sukces. Takim jest film wg. J.R.R. Tolkiena (?), pt. "Hobbit". Dlaczego jednak stał się tak spektakularny. Na ile Hobbit jest postacią z tzw. naszej bajki..

Pytajnik w nawiasie postawiłem nieprzypadkowo. Klimat literackiego pierwowzoru w stosunku do scenariusza i realizacji ekranowej ma się jak przysłowiowa  pięść do nosa. Gdzież niewinność, ciągła obawa i rozterka miotające bohaterem tęskniacym do swojej norki, fotela i zasobnej spiżarni? Film nie zostawia prawie w ogóle miejsca dla rozwoju dziecięcej fantazji. Wszystko podane zostało przez reżysera "na talerzu" raczej na misie, ociekającej krwią. Walka, śmierć i spadające dookoła głowy tudzież inne części ciała. Brrr... Żeby miało to być bliskie naszej młodzieży? Czy Hobbit mógłby dotrzeć wraz z Krasnoludami do Tarnowa. Kto byłby goblinem a kto elfem?

              Piszę o tym, bo mało kogo dzisiaj to porusza. Nie zastanawiamy się nazbyt często nad wartościami przejmowanymi z zachodniej popkultury, przeciwnie raczej wabi nas ona "efektami specjalnymi". A że dzieci z pierwszej klasy szkoły podstawowej na tym seansie zapłaczą, wliczono w koszta? Kto to zorganizował, kto dopuścił? Esej ma być o literaturze ale jej oddziaływanie też jest ważne. Sukces to zatem czy porażka społecznej wrażliwości? Refleksje Danuty Ryby po "Bardzo Kulturalnym Poniedziałku" jak chcą nazywać nasze rozmowy gospodarze i animatorzy przedsięwzięcia, oddają klimat sprzyjający otwartej wymianie myśli. Dobrze, że Tarnowski Kurier Kulturalny dokumentuje "postęp" w tej materii. Jak będzie dalej to się dopiero okaże.

           Pierwszym dostrzeżonym w trakcie warsztatowej analizy tekstu został Gabriel Gruszkowski. Jest już obecny w TKK, jego wiersz poddany zostaje ocenie wszystkich czytelników.

           Pisząc po raz drugi esej, zabrałem głos podnosząc kwestie filozofii tworzenia. Dlaczego uwagę przykuwają mistrzowie ze wschodu? Krishnamurti, Maharishi, Gurdżijew? Co takiego proponują czego nie ma w zachodniej mentalności. Zatrata poczucia hierarchii sensów i wartości, rozdarcie moralne i społeczne, podziały na obozy i środowiska to elementy składające się na kryzys cywilizacyjny i pogubionych w tym wszystkim jednostek. Homogenizacja kultury przynieść ma efekt w postaci nowego rdzenia ludzkiej duszy i kultury. A może jednak rację ma Krishnamurti, pisząc "...Jestem świadomy - jest niepotrzebnym podziałem na doznający podmiot i samo doświadczenie...".

          Jerzy Prokopiuk przytacza manifest z "Forum Nowej Kultury", "...Indywidualne i zbiorowe doświadczenie współczesnego człowieka wskazuje, że sensy i formy istnienia stworzone dotychczas w naszej i innych kulturach świata nie wystarczają, by radzić sobie z niebezpiecznymi dla istnienia ludzkiego świata procesami niszczenia życia. Chaos, niepewność..., zniewalanie słabych przez silniejszych, spychanie coraz większych grup na pozycje "milczącej większości", niszczenie zdolności do twórczego istnienia...dotykają bezpośrednio lub zagrażają coraz powszechniej...". Wystarczająco długi cytat ale i inspiracja do kontynuowania zawartch w nim spostrzeżeń. Elita "milczącej większości" ma swój własny głos. Nie wymaga on hollywoodzkich nakładów na produkcję, dystrybucję i reklamę. Często jest to głos poety docierający do nas tym głośniej im kameralniej szepcze swoje metafory i porównania.

          A zatem przeczytajmy …

 

Zbigniew Leszczyc Mirosławski

 

 tarnowski kurier kulturalny   tarnowski kurier kulturalny    tarnowski kurier kulturalny    tarnowski kurier kulturalny    tarnowski kurier kulturalny     tarnowski kurier kulturalny    tarnowski kurier kulturalny