Literacki Tarnów wg. Zb. Mirosławskiego 5

Kolejny raz odnoszę się do tekstu Danuty Ryby, bo staje się dla mnie inspirujący. Recenzentka spotkań w klubie „Przepraszam” poświęconych poezji dużo miejsca poświęca analizie wiersza Joanny Wań. Utwór bez tytułu zaczyna się słowami „Spaliłam swój dom...”. Słusznie zauważa, że w dyskusji dominowała próba dość jednostronnej interpretacji, niekoniecznie słuszna, na pewno nie jedyna z możliwych. Mieszkająca dziś w Montemurlo w Toskanii autorka, ewidentnie szukała swojego miejsca na ziemi. Jej bunt miał niewątpliwie artystyczne korzenie i podteksty. Poprzez naukę w tarnowskim „Plastyku”, poprzez emigrację do słonecznej Italii, pobyt w Bolonii, Florencji, Sambuca Pistoiese i wreszcie Gabbro i Montemurlo, dotarła do pewnego, etapowego celu. Zapewne jest to etap nieostatni. „Ponowne narodzenie” wyrażone zostało przecież expresis verbis w omawianym utworze w słowach „Umarłam – To moja wolność”. Odautorskie stwierdzenie „umarłam” nie może oznaczać niczego innego, jak właśnie narodziny. Czekamy na Jej nowe wiersze. Wiele wątków chciałbym jeszcze „dotknąć” ale to już po świętach! Wszystkim PT. Czytelnikom życzę zdrowych, rodzinnych świąt.

Inne emocje, także dotyczące własnej interpretacji świata, jego łączności z Niebytem ukazuje w swoich tekstach Piotr Podleś. Słowa rapowane do szybkich taktów muzyki opatrzone wieloma wykrzyknikami docierają do nas w formie niby „komunikatu z frontu”, apelu do podświadomości, przekazu pełnego determinacji. Tak jest w tekście poświęconym pamięci zmarłej dziewczyny, koleżanki.

„Powiedz dlaczego znów płaczesz, co nie daje ci spokoju / ile krzywdzących doświadczeń jeszcze będzie męczyć rozum. / Proszę podejdź, wtul się w ramię, Opowiadaj jak Ci pomóc, / przemoknięta bluzka łzami, oczy smutne jak z horroru. / Może lepiej Cię przytulę, cała dygoczesz od mrozu, / ty opadłaś tak bezwładnie na mą postać, Boże pomóż. / I dlaczego nic nie mówisz, podnieś głowę! Powiedz znowu? / Czy los skrzywdził Cię niewinną, pozbawiając swych kolorów...”.

            Warto pochylić się nad tekstem. Odnaleźć w nim oryginalne fragmenty. Jest to na przykład rozmowa ze Zmarłą. Przywoływanie Jej „Powiedz dlaczego znów płaczesz...”, „... Proszę podejdź, wtul się w ramię, Opowiadaj jak Ci pomóc...”, „...I dlaczego nic nie mówisz, podnieś głowę!”. Dalej też odnajdziemy dowody dostrzegania łączności pomimo śmierci.

„Proszę popatrz teraz na mnie, kiwasz głową mówisz znowu,
odgarniając twoje włosy, czuje na dłoni puls chłodu,...”.

            Dotknięcie śmierci pulsuje chłodem ale nie przeraża. Bliskość jest ponad wszystko. Marzenia o wspólnych chwilach tworzą projekcję współdziałania.

  „...proszę podaj teraz rękę, zamknij oczy, chcę Ci pomóc

i wyobraź sobie nas, tam na górze wśród obłoków,

czujesz ciepło wiatru który, muska delikatnie ciało
przenikając przez obłoki, jesteś wolna więc leć śmiało...

Odrzuć materialny świat, teraz jesteś mym aniołem
ale proszę przyjdź choć raz, jeszcze na ten jeden moment.

Teraz oczy twe szczęśliwe, tak głębokie, że w nich tonę,
teraz jesteś tam na górze, ale nie jest to twój koniec.

Opuściłaś mnie kochana ale wiem, że jesteś tam,
gdzie Królestwo jest Niebieskie a w Królestwie jest nasz Pan.
Patrzysz pewnie z góry na mnie i uśmiechasz się, dziękujesz
a ja trzymam wątłe ciało, krzyczę w górę! Opłakuję!”.

            Oczywiście rytmika i wymogi śpiewania powodują stosowanie odmiennych kryteriów do tekstów przeznaczonych do rapu, slamu czy tym podobnych realizacji ale też siła przeżycia emocjonalnego i sformułowania cytowane powyżej uprawniają do zwrócenia uwagi na autora i obszerne cytowanie Jego tekstu.

            Wartą zainteresowania książkę wydał w krakowskiej Oficynie „Miniatura” Michał Piętniewicz. „Tarnowskie Baśnie i Mity” to zbiór 17 opowiadań. Kilka znanych już z wcześniejszych publikacji w kwartalniku „Aspiracje” wydawanym przez naszą bibliotekę miejską. Michał od dawna i często pisał dla naszego tytułu. Szczególnie dobrze czyta się „Maryjkę”, „Krótka podróż do kraju czerwonego snu”, „Kozdroniową”, „Bursztynek”, „Kulawy Zenon i dziadek Staszek”, „Dwie księżniczki”. Wątki niekiedy bardzo czytelne prowadzą nas po wyimaginowanym Ględzinie, chociaż nasza dzielnica Rzędzin to nie Zrzędzin! Warto porównywać prozę Piętniewicza z prozą Rybowicza i Jurka Reutera. Mam  nadzieję na to, ze wena Michała nie opuści.

Zbigniew Leszczyc Mirosławski

 

 tarnowski kurier kulturalny   tarnowski kurier kulturalny    tarnowski kurier kulturalny    tarnowski kurier kulturalny    tarnowski kurier kulturalny     tarnowski kurier kulturalny    tarnowski kurier kulturalny