Listy od Nikodema (1)

Członki moje bardzo już stare uniemożliwiają mi tego roku, Drogi Ricardo, poruszanie się po mojej samotni franciszkańskiej. Całe dni spędzam w celi i rozmyślam o sprawach ważnych i mniej ważnych. Nie wiem, czy pisałem Ci, że gwardian zwolnił mnie z obowiązku uczestniczenia w jutrzni. Nie tyle mnie to cieszy lub martwi, ile uświadamia, jaki jestem stary i jak ten czas szybko płynie.

            Mój klasztor położony na obrzeżach diecezji tarnowskiej chłonie każdą wiadomość z naszej stolicy, ale raczej wiadomość kurialną, dotyczącą życia kapłańskiego czy zakonnego. Ale jak wiesz mnie zawsze tak bardzo interesowało życie świeckie, a właściwe jego meandry nie tyle nawet polityczne, co rozgrywające się w kulturze, sztuce, poezji, teatrze, literaturze. Dzięki temu poznaliśmy się jak wiesz tak dawno temu. Pozwól mój drogi Ricardo, że w listach do Ciebie będę pytał o wiele rzeczy, które powinny być ci znane, inne mogą być nieodgadnione. Nie wymagam jednak, abyś na nie odpowiadał. Uważam, że Twój portal, który śledzę od początku, to jedyny portal, który nie jest na smyczy politycznej, ani nie jest (być może) całkowicie na smyczy kapitałowej. Nawet w moim zakonie, w mojej regule, nie możemy być całkowicie wolni. Wolni możemy być tylko w obliczu Pana. 

Co się dzieje z waszą piękną carycą, no może nie carycą, a pół carycą, panią wiceprezydent? Właściwie to mnie ona mało obchodzi, gdyż nigdy mnie nie pociągała, nie śmiej się Ricardo, nie mam na myśli pociągu fizycznego, ale sposób traktowania przez nią ludzi. Niemniej i to nie jest istotne. Chodzi mi o los pana Skrzyniarza. Czy prawdą jest, że zasiadał w zarządzie magistrackiej spółki i pobierał za to wynagrodzenie? Czy przypadkiem nie ma wrócić społeczeństwu 80 tys zł. Czy Ty wiesz, że te 80 tys. złotych wystarczyłoby w mojej klasztornej stołówce na wydawanie obiadów przez 10 lat z rzędu garstce biedaków, którzy codziennie w samo południe przychodzą pod furtę z słoikami po zupę i marne drugie danie. Interesuje mnie jedno. Jak to się działo, że od tylu lat wszyscy wiedzieli, że mąż carycy łamie prawo, że sama caryca łamała te prawo? Jak to było możliwe, że prawnicy magistraccy nie widzieli w tym nic złego, że pan Skrzyniarz zasiada w spółce magistrackiej?

            Sprawa właściwie wydała się przypadkowo, jak mniemam. Gdyby nie areszt cara i rozpad koalicji bojarów dworskich, mąż pani Skrzyniarzowej nadal pobierałby pieniądze z publicznego nadania. Moja reguła, zasada wszelkiej mendykanckiej wspólnoty zakonnej, zabrania posiadania czegokolwiek z dóbr doczesnych. Nie mam nawet komputera, by napisać do Ciebie list i przesłać drogą mailową. Jakoś sobie poradziłem, bowiem i nasz gwardian nie zawsze ma baczenie na takie sprawy. Kończę ten list. W następnym zapytam o jedynego znanego mi dziennikarza tarnowskiego ostatnich lat, dziennikarza śledczego z prawdziwego zdarzenia, o Mirka Poświatowskiego, z którym poznałeś mnie tak wiele lat temu na spektaklu teatru Tomka Żaka. Tak się martwię o niego.

Dzwonią już jak słyszę na wieczerzę klasztorną. Wprawdzie teraz u schyłku życia jem tyle, co ptaszek, niemniej wspólne przebywanie, wspólne nabożeństwa, wspólne spotkania braci zakonnej, są zawsze czymś wyjątkowym w naszym codziennym, samotniczym życiu. Zbieram się powoli, szukam mojego kostura. Ten stary klasztor, drogi Ricardo, ma już blisko 500 lat, a kiedy dzwoni nasza sygnaturka, mury klasztorne odbijają dźwięk jakby to czyniły urokliwe huryski.

            Serdecznie Cię pozdrawiam mon ami Ricardo. Przed snem mam swojego Wergilego, dziś III księga o ucieczce Eneasza z Troi i jego podróżach z towarzyszami po Krecie, Tracji, Epirze, Sycylii, o śmierci drogiego Anchizesa w Drepanum. Jak wiesz moje oczy już prawie nie widzą, przesłonięte starczą błoną, ale posługuję się wielkim szkłem optycznym na tyle skutecznie, że parę stron mogę przez zaśnięciem przeczytać.

Twój Nikodem

 tarnowski kurier kulturalny   tarnowski kurier kulturalny    tarnowski kurier kulturalny    tarnowski kurier kulturalny    tarnowski kurier kulturalny     tarnowski kurier kulturalny    tarnowski kurier kulturalny