Listy od Nikodema (3)

Oglądam mimochodem otwarcie igrzysk w Soczi. W roli gospodarza sam Putin, jakżeby inaczej. Pamiętam Drogi Ricardo otwarcie igrzysk w Berlinie w 1936 r., w roli gospodarza sam Hitler. Historia jest podobno nauczycielką życia, takie myśli przychodzą mi do głowy, kiedy oglądam owo otwarcie. Gaszę telewizor, nie mogę patrzeć na to. Świat zwariował. Ani słowa o lagrach, o milionach ofiar komunizmu, o zbrodniach Stalina, niewyobrażalnych zbrodniach. Jak dobrze wiesz bolszewia ma na sumieniu więcej ofiar ludzkich niż nazizm niemiecki.

Co tam w Tarnowie drogi Ricardo. Pajęczyna korupcyjna rozciąga się w każdym kącie, jak słyszę. Ciesielczyk, jak ów niezłomny Katon, puszcza filmik w tv opowiadający o wydarzeniach, z których Tarnów ostatnio słynie. Śmiano się z tego Ciesielczyka wiele lat temu, kiedy jeszcze nikomu nie śnił się Palikot, Niesiołowski, Kutz, Lepper, Grodzka, Biedroń. Nasz Katon przecierał ścieżki w uprawianiu bezwzględnej polityki. Zabrakło Ciesielczyka w tarnowskiej polityce, więc hulaj dusza.

         U nas, na skraju diecezji tarnowskiej, głośnym echem odbyło się uroczystości święceń dwóch nowych biskupów pomocniczych diecezji. Oglądaliśmy w lektorium zdjęcia internetowe z tych uroczystości. Setki zdjęć. Nie widziałem na nich tarnowskich posłanki Urszuli, która wyszła do polityki z radia Dobra Nowina. Byli w katedrze politycy wszystkich partii tarnowskich, ale nie było Urszuli Augustyn, trzęsącej sceną polityczną Tarnowa po odejściu z ministerialnych stanowisk skompromitowanego Grada. Widocznie hierarchowie tarnowscy powiedzieli dość popierania swojej ongiś faworytki. Jej postawa w sejmie, przy głosowaniu nieludzkich ustaw, wskazywałaby na skrajny liberalizm, na nawet komunizm. Głośnym echem nie tylko w kręgach dewocyjnych Tarnowa odbiło się jej głosowanie za aborcją. To przelało chyba czarę goryczy pupilki radia RDN i pupilki poprzednich dwóch biskupów diecezjalnych.

         Wracałem, kilka dni temu z kliniki krakowskiej po ciężkich badaniach i hospitalizacji. Była sobota wczesnym wieczorem. Samochód, którym podróżowałem, przejeżdżał drogi Ricardo ulicą Mickiewicza. Rzuciłem okiem na bryłę teatru. Ze zdumieniem zauważyłem, że teatr, oczko w głowie kolejnych prezydentów Tarnowa, spowity był w ciemnościach. Nic się wewnątrz widocznie nie działo. Czy Ty sobie wyobrażasz teatr wymarły? Zatrzymaliśmy auto w bocznej ulicy obok budynku poczty. Przed wojną uczyłem tu religii. To był wówczas budynek żeńskiej Szkoły Powszechnej im. Marii Konopnickiej. Udaliśmy się na starówkę, na ulicę Krakowską, Wałową. Niesamowite wrażenie miasta wymarłego. Ciemne okna w mieszkaniach kamienic przy głównych ulicach miasta. Nikt w tym domach, w których kiedyś kwitło życie mieszczańsko-inteligenckiego Tarnowa nie mieszka, nikt się nie rodzi, nikt nie umiera. Dla mnie widok ten to szok. Wymarłe miasto, jak Oran, w Dżumie Camusa, a ja czuję się jak Bernard Rieux

         Zdziwiłeś się Ricardo. Nie wiedziałeś, że byłem katechetą w najsłynniejszej żeńskiej szkole Tarnowa, która przed I wojną nazywała się im. Franciszka Józefa, a następnie po 1918 r. imieniem naszej poetki? Po II wojnie szkoła już nigdy do swojego budynku nie wróciła.

         Sięgam po pucharek z dobrym winem z Burgundii. Zaprzyjaźniony zakonnik przysyła mi, co kilka miesięcy, parę butelek tego trunku. Zbliża się północ, u nas w klasztorze to pora na najgłębszy sen po pracowitym dniu na chwałę Boga. Jeszcze tylko kilka wierszy Norwida, lubię Czwartego Wieszcza najbardziej. Jego tragicznie smutne życie każe mi się pochylać z pokorą nad losami ludzkimi. Pozdrawiam Cię mój Przyjacielu.

Nikodem

 tarnowski kurier kulturalny   tarnowski kurier kulturalny    tarnowski kurier kulturalny    tarnowski kurier kulturalny    tarnowski kurier kulturalny     tarnowski kurier kulturalny    tarnowski kurier kulturalny