Zacznijmy może od
rozszyfrowania tytułu i
tajemniczego podtytułu
-„Listy do pani S.”…
„Żelazna
kurtyna” to dość określenie
oczywiste, szczególnie dla
tych, którzy pamiętają tzw.
komunę i to czym się ona
różniła od tzw. Zachodu.
Granica światów była realna,
najeżona drutami
kolczastymi, wieżyczkami
strażniczymi lub murem, ale
była też niewidoczna, bo
wpisana w świat pojęć, w
ludzką mentalność
kształtowaną i tym, co w
sklepach, i tym, co niesie
lub nie niesie ze sobą świat
wolnej myśli. Tę granicę,
symbolicznie rysowaną na
Łabie Europa zlikwidowała na
przełomie lat 80- i 90-tych
XX wieku, ale kilka lat
później Unia Europejska
„zafundowała” nam kolejną,
tym razem na Bugu. Przedtem
jednak, w ramach sowieckiego
łagru narodów, ale byliśmy
jakoś razem z naszymi
rodakami, choć oddzieleni od
nich granicami utworzonymi
autorytarnie przez aliantów
po II wojnie światowej.
Teraz nie dzieli nas od
naszych Kresów szlaban, ale
nowa „Żelazna kurtyna”.
Co do
podtytułu, to niechaj owa
Pani S. zdemistyfikuje się
dopiero przed Czytelnikiem,
gdy ten weźmie książkę do
ręki. Powiem tylko, że nie
jest to postać
wymyślona.
Skąd
pomysł na taką książkę?
Z potrzeby
serca. Tak, właśnie tak to
widzę. Ale także z potrzeby
rozumu. Powiem tak o
Kresach, których dotyczy
moje pisanie: jeżeli tam nie
wrócimy mentalnie, kulturowo
oraz poprzez ludzi, Polaków
tam w swoich domach
trwających, to także tutaj,
w III RP będziemy się
kurczyć. Będzie nas ubywać,
będzie ubywać Polski. Obecna
polityka naszego państwa
jawi się jako zdrada tej
naszej ojcowizny. Tymczasem
w każdym zakątku naszej
Ojczyzny jest wielu
wspaniałych ludzi, których
spotykam na swojej drodze. I
najczęściej są to osoby z
korzeniami kresowymi.
Zaczynam mieć takie
przeświadczenie, że właśnie
wśród nich należy szukać
prawdziwej polskiej elity,
której misją jest m.in.
bycie depozytariuszem
polskości. A polskość bez
Kresów już polskością nie
jest.
Jak
wiem, Twoje, tak wyraźnie w
twórczości artystycznej, np.
w teatrze, widoczne
zainteresowania Kresami i
Golgotą Wschodu, mają swoje
konotacje w rodzinnej
przeszłości.
Moja rodzina
wywodzi się z ziemi
wołyńskiej, z okolic
Włodzimierza Wołyńskiego i z
samego miasta Włodzimierz.
Spektakl „Ballada o Wołyniu”
długo we mnie czekał, aby
się urodzić. Niełatwo jest
opowiadać o czymś tak
strasznym, jak ludobójstwo,
które na Polakach popełnili
ukraińscy nacjonaliści.
Musiałem do tego po prostu
„dorosnąć” i uporządkować w
sobie także przekaz
rodzinny. Jest i w naszej
rodzinie również wątek
sybiracki, jest szlak
legionowy. Łańcuch pokoleń
to istota tożsamości. Trzeba
tylko odnaleźć swoje miejsce
w tej historii.
Czy
„Dom za żelazną kurtyną” to
kontynuacja teatru czy
suplement do tego, czego nie
sposób wyrazić środkami
scenicznymi?
Dobre
pytanie. Te środki przekazu,
o które pytasz, po prostu
się we mnie uzupełniają. Mam
nadzieję, że podobnie
odbiorą to Czytelnicy mojej
książki i Widzowie moich
spektakli.
Jak
powstawała ta książka,
będąca zapisem bardzo
emocjonalnym, miejscami
wręcz bardzo osobistym?
Dlaczego w formie listów?
List to jakby
zapomniana forma
komunikowania się ludzi.
Jakże jednak szlachetna,
jakże wymagająca – i od
nadawcy i od odbiorcy.
Oprócz tego pisanie „Domu…”
zaczęło się faktycznie od
listu, który potem wciągnął
mnie tak mocno, że już nie
było sposoby przestać, nim
nie opowiedziała się w ten
sposób cała moja
ubiegłoroczna wyprawa na
Białoruś. Dodam, że
białoruskie Kresy są tutaj
li tylko pretekstem do
czegoś znacznie większego.
Książka
jest bardzo starannie
wydana, co jest dziś
rzadkością. Powiedzmy też,
gdzie będzie dostępna.
Szata
edytorska to od lat taki mój
„konik”; pewnie efekt
bibliofilskich
zainteresowań. Widać to
przecież także w folderach
towarzyszących spektaklom
Teatru Nie Teraz. Także
tutaj postanowiłem znaleźć
adekwatną formę do
zawartości książki, która
łączy w sobie i tekst i
fotografię. Przy okazji
warto podkreślić, że nie
byłoby tej książki, gdyby
nie pomoc wielu przyjaciół i
ich wsparcie finansowe dla
tego wydawnictwa. Szczególne
podziękowania należą się
tarnowskiej drukarni „kpw”,
która wykonała wspaniałą
robotę wydawniczą. Książka
będzie już dostępna podczas
imprez tegorocznego
Festiwalu Niepodległości w
Tarnowie, a później lokalnie
m.in. w księgarni Pan
Tadeusz oraz poprzez
Internet.
Rozmawiał
Ryszard Zaprzałka |