Mój

tata

ksiądz

 

7 maja na świat przyszedł mały Krzyś. Jego matka wiązała z tymi narodzinami ogromne nadzieje, jego domniemany tato, po którym malec dostał imię, wyparł się ojcostwa. Przysięgał przed przełożonymi, że to nie jego dziecko, zaprzeczał również, iż z jego matką łączyły go relacje intymne. Chłopczyk zamieszkał z matką w wynajętym domu w Borzęcinie Górnym, jego ojciec przeniesiony został za karę do… innej parafii.  Ksiądz Krzysztof był wikariuszem w Szczurowej, to była pierwsza parafia, w której pracował po ukończeniu seminarium, uczył także młodzież religii w tamtejszym zespole szkół. Pod koniec sierpnia przeniesiony został do parafii w Gumniskach niedaleko Dębicy. Jest tam wikarym i uczy religii w dwóch szkołach – w Gumniskach i Głobikowej. Parafianie ze Szczurowej nadal czują niesmak, przełożeni księdza nie zaprzeczają, że został ojcem, próbują go jednak bronić, przypominają, iż ksiądz to też człowiek; inni zrzucają odpowiedzialność na kobietę.

Kawaler, nauczyciel religii

Kilka miesięcy temu w Szczurowej zawrzało – na miejscowego księdza padło podejrzenie, że spotyka się z kobietą. Nie wiadomo, gdzie i kiedy się poznali, ludzie wiedzieli tylko, że Lucyna uciekła od męża z trójką dzieci i wróciła do swoich rodziców, potem wynajęła samodzielne mieszkanie, wreszcie, już po urodzeniu Krzysia, wyprowadziła się do wynajętego domu w Borzęcinie, gdzie mieszka do teraz. O tym, że łączą ją „jakieś sprawy” z księdzem, mąż kobiety i jego rodzina dowiedzieli się w grudniu ubiegłego roku. Lucyna wniosła o ograniczenie Andrzejowi praw rodzicielskich i w związku z tym cała rodzina została skierowana do Rodzinnego Ośrodka Diagnostyczno – Konsultacyjnego w Nowym Sączu. Małżonkowie mieszkali już osobno, Andrzej wyprawił się do Nowego Sącza ze swoją siostrą, Lucynie towarzyszył nieznany nikomu blondyn.
W czasie rozmowy z psychologami kobieta mówiła, że „wspólnie z dziećmi zamieszkuje w wynajętym, dwupokojowym mieszkaniu, pod koniec roku ma jednak zamiar przeprowadzić się do odrębnego domu, który będzie wynajmowała wspólnie ze swoim konkubentem. Podała, że od ponad roku jest związana z Krzysztofem, lat 27, kawalerem zatrudnionym w miejscowej szkole jako nauczyciel religii, z którym oczekują narodzin dziecka. Lucyna oceniała, że dzieci zaakceptowały jej partnera, który wspiera ją w opiece nad nimi, spędza z nimi większość czasu wolnego i pozostaje z nimi w bliskich i pozytywnych relacjach emocjonalnych”.
– Bez problemu dowiedzieliśmy się, że Krzysztof jest księdzem i że faktycznie Lucyna się z nim spotyka. W małej miejscowości jak Szczurowa trudno takie rzeczy ukryć przed ludźmi – opowiada siostra Andrzeja, Barbara Mietła. – Brat, jak się o wszystkim dowiedział, stracił całą chęć do życia, teraz nie pracuje, jest wrakiem człowieka. Ludzie śmieją się z niego, nie może spotykać się z dziećmi, jest bezradny.
– Syn si
ę załamał, przestał chodzić do kościoła, mówi, że nie mógłby słuchać, jak ksiądz opowiada o miłości, o poszanowaniu drugiego człowieka – mówi ze łzami w oczach matka Andrzeja, Janina Maślak. – Pracował za granicą, świetnie zarabiał, teraz robi coś tylko dorywczo, nawet przestał dbać o siebie, stał się apatyczny, nic sam nie załatwi. Prosimy go, żeby poszedł do psychologa czy do psychiatry, ale nawet nie chce o tym słyszeć. Wszyscy cierpimy, tęsknimy za wnukami, szkoda, że tak się to wszystko nie ułożyło.

Kto jest ojcem?

Kiedy urodził się mały Krzysztof, Andrzej wystąpił do sądu w Brzesku z wnioskiem o zaprzeczenie ojcostwa, w odpowiedzi na to Lucyna odpisała, że „Andrzej M. nie jest biologicznym ojcem Krzysztofa, małoletni nosi jego nazwisko, ponieważ prawnie nadal jesteśmy małżeństwem. Ponadto podałam, iż ojcem dziecka jest inny mężczyzna – Krzysztof W.”.
Wiary temu nie daje proboszcz parafii pod wezwaniem św. Bartłomieja Apostoła w Szczurowej, ksiądz Wiesław Majka.
– Różne plotki krążą po wsi, ksiądz jest osobą publiczną i jest wdzięcznym tematem do rozmów przy popołudniowej kawie – mówi. –Nie czuję się zresztą kompetentny do zabierania głosu w sprawie księdza Krzysztofa. A tej kobiecie, która mówi, że urodziła jego dziecko, nie ma co ufać – jest to osoba niewiarygodna, słyszałem nawet, że wyłudzała od ludzi jakieś pieniądze.
Na pytanie o księdza Krzysztofa dość nerwowo zareagowała dyrektorka Zespołu Szkół w Szczurowej, Jolanta GalaStyrna.
–Nie będę się zajmowała plotkami – mówiła. –Ksiądz pracował solidnie, miał dobry kontakt z młodzieżą, a prasa powinna szukać ciekawszych tematów, a nie węszyć sensację!
Mieszkańcy Szczurowej są podzieleni – jedni oburzeni, inni bronią księdza.
– Takie czasy nastały, ludziom to już nawet przestało specjalnie przeszkadzać, że ksiądz ma kobietę, że rodzi mu się dziecko. Hierarchowie próbują zamiatać sprawy pod dywan, ale bardzo szkodzi to Kościołowi, bo to dowód na dwulicowość i hipokryzję. To nie powinno mieć miejsca, nawet ludzie głęboko wierzący odwracają się od Kościoła. Powinni znieść celibat, ksiądz, który ma żonę i dzieci, budziłby większy szacunek wśród parafian. A póki co, skoro ślubują czystość, to niech ją zachowają – mówi pan Andrzej, właściciel jednego ze sklepików przy szczurowskim ryneczku.
Jego klientka, pani Maria, oczy była mu gotowa za takie słowa wydrapać.
– To wina tych kobiet, jak one się do kościoła ubierają, spódnice po tyłek, dekolty i kuszą tych biednych księży. No i naszego wikarego też musiała omotać! To nie jego wina, on był dobrym księdzem i szkoda, że go przenieśli.
Proboszcz parafii Narodzenia NMP w Borzęcinie, ksiądz Czesław Paszyński, nie chciał nam powiedzieć, czy osobiście chrzcił syna Lucyny, ale nadmienił, że kobieta złożyła oświadczenie, że dziecko nie jest księdza. Na pytanie, czy wszystkie matki podpisują taki dokument, ksiądz się zdenerwował.
–Nie znam dobrze sprawy, nic więcej nie powiem.

A może badania DNA?

Proboszcz parafii Wniebowzięcia NMP w Gumniskach, ksiądz Czesław Frączek, mówi, że o przeniesieniu księdza Krzysztofa zdecydował biskup tarnowski.
– Ksiądz Krzysztof bardzo gorliwie pracuje, a ja patrzę na to, co on teraz robi, nie znam jego przeszłości, więc trudno mi cokolwiek powiedzieć, Kuria nie informowała mnie o żadnych problemach. Nie ma człowieka bez grzechu, jeżeli złamał śluby, na pewno będzie musiał odbyć pokutę. Jeżeli byłby ojcem, to powinien ponieść konsekwencje prawne. Pytałem księdza Krzysztofa, czy spotyka się jeszcze z tą kobietą, odpowiedział, że już do niej nie jeździ. Nie jest to sprawa łatwa, ale jeżeli są jakieś wątpliwości co do jego ojcostwa, to najlepszym rozwiązaniem byłoby być może zrobienie badań DNA, słyszałem już o takich przypadkach w odniesieniu do księży. Inaczej to będzie ciążyło na całym jego życiu kapłańskim – sugeruje ksiądz Frączek.
Ksiądz Krzysztof uczy religii w dwóch zespołach szkół – w Gumniskach i Głobikowej.
– Nie mam możliwości zwolnienia księdza, bo formalnie nie ma żadnych przeszkód do sprawowania przez niego funkcji katechety. W Karcie Nauczyciela jest zapis mówiący o tym, że nauczyciel nie powinien uchybiać godności zawodowej, w innym wypadku może być ukarany przez sąd dyscyplinarny, funkcjonujący przy kuratorium. Uważam, że kuria powinna wykazywać się większą starannością przy wyborze księży kierowanych do szkół – mówi dyrektor szkoły w Gumniskach, Włodzimierz Jaźwiński.
Dyrektor Zespołu Szkół w Głobikowej, Bożena Dziadosz, twierdzi, że nie ma wpływu na to, kto w jej szkole uczy religii.
– Katecheci otrzymują skierowanie od biskupa. Ksiądz Krzysztof zachowuje się bez zarzutu, jest dobrym nauczycielem i dobrym kolegą. Będę oczywiście rozmawiać z jego przełożonymi, muszę się dowiedzieć, czy dość zagmatwana sytuacja księdza nie będzie przeszkadzać w jego pracy w szkole.
Tarnowska kuria za naganne uznała zainteresowanie księdzem Krzysztofem, ksiądz kanclerz Adam Nita stwierdził, że może to zaszkodzić… jego dobremu imieniu.
– Sytuacja księdza w parafii w Szczurowej była niejasna, chociaż oczywiście trudno mi powiedzieć, czy został on ojcem. On sam zaprzecza, nie potwierdza również, że utrzymywał z tą kobietą intymne relacje. Faktem jest, że znali się, bo ksiądz zaangażował się w pomoc tej rodzinie, także materialną, i stąd pojawiły się podejrzenia ze strony męża tej pani i jego rodziny. Trudno powiedzieć, czy był winny, czy niewinny, został jednak przeniesiony, bo w atmosferze oskarżeń trudno pracować. Kobieta także zaprzecza, że urodziła dziecko księdza. Wzywaliśmy ją do kurii, ale nie przyjechała, przysłała pismo, z którego wynika, że ksiądz ojcem nie jest – wyjaśnia ksiądz kanclerz.
Lucyna z dziećmi mieszka w Borzęcinie, ludzie widują ją czasem na zakupach, dla nikogo nie jest tajemnicą, że wychowuje syna księdza. Nie chce z nikim rozmawiać o swojej sytuacji, trzyma się raczej na uboczu, nie zawiera sąsiedzkich znajomości. Ludzie mówią, że ksiądz do niej przyjeżdża w poniedziałki. Być może to prawda, bo proboszcz z Gumnisk, Czesław Frączek, mówił, że w poniedziałki ksiądz Krzysztof ma wolne…
– Ksiądz obiecywał Lucynie, że zrzuci sutannę i ożeni się z nią – zdradza kuzynka kobiety. Często do niej przyjeżdżał, opiekował się starszymi dziećmi, Lucyna zakochała się w nim, zresztą nawet w oficjalnych dokumentach podała, kto jest ojcem małego. Teraz czuje się oszukana i zdradzona, bo gdyby ksiądz chciał spełnić obietnicę, to zrobiłby to wtedy, gdy sprawa wyszła na jaw. Wątpię, żeby miał to zrobić teraz, gdy jest już w innej parafii.
Co na to główny bohater całego zamieszania? Z księdzem Krzysztofem mogłam tylko porozmawiać przez telefon.
– Znam t
ę panią, bo była parafianką w Szczurowej – powiedział. Gdy usłyszał pytania, dlaczego Lucyna podała go jako ojca swojego dziecka i czy poddałby się badaniom DNA, odłożył słuchawkę.

Zofia Sitarz (TEMI)   

 
   
   
   
   

 

   

 

   
   
   
   
   
   
   
   
   
   
   
   
   
   
   

 tarnowski kurier kulturalny   tarnowski kurier kulturalny    tarnowski kurier kulturalny    tarnowski kurier kulturalny    tarnowski kurier kulturalny     tarnowski kurier kulturalny    tarnowski kurier kulturalny