Z nagraniami Cale’a
zetknąłem się dość późno, było to
około1981 roku, kiedy artysta miał
na swoim koncie sześć płyt. Od
tamtej pory z każdym następnym
wydawnictwem starałem się już być na
bieżąco. Tak było to do ostatniego,
zatytułowanego Roll On.
Krążek ten ukazał się w 2009 roku i
od pewnego czasu można było
spodziewać się kolejnej płyty.
Niestety.
J.J. Cale
nigdy nie był twórcą dla mas, jego
największym sukcesem komercyjnym był
singel Crazy Mama, który w
1972 roku dotarł do 22 miejsca listy
Billboard Hot 100. Cale’owi
jednak nigdy nie zależało na byciu
megagwiazdą, sława nie była dla
niego sprawą najważniejszą, stąd też
nigdy nie zabiegał o media, rzadko
udzielał wywiadów, a i w trasy
wyruszał niezbyt często.
Materiał na swoją
pierwszą płytę - Naturally –
Cale nagrał w grudniu 1971 roku,
miał wówczas 33 lata. Zaczął więc
dość późno, ale też mocno na to
pracował.
Oklahoma City, Tulsa,
Nashville, Los Angeles i Nowy York
to miasta, które wytyczają jego
muzyczny szlak. Muzyczna ksywka J.J.
zrodziła się w Los Angeles, w 1965
roku. Występował tam wówczas w
słynnym klubie „Whisky A-Go-Go”.
Jego programy odbywały się niejako w
zastępstwie, czyli wówczas, gdy
znany Johnny Rivers nie mógł pojawić
się na estradzie. Żeby odróżnić
jednak dwóch gości o tym samy
imieniu (Johnny to właściwe imię
Cale’a) Elmer Valentine – właściciel
klubu - zaproponował Cale’owi by
nazwał się J.J. Ten bez wahania
przystał na to i od tej pory tak już
zostało.
We wspomnianym 1965
roku Cale nagrał singel, który
okazał się wówczas zupełną klapą,
owym singlem było After Midnight.
Pierwotna wersja tego numeru była w
wykonaniu Cale’a zdecydowanie
szybsza od tej, którą zdecydował się
zamieścić na płycie Naturally.
Ta druga zaistniała jakby w
odróżnieniu od tego, co proponował w
swojej wersji Clapton, u którego
utwór po dziś dzień stanowi żelazną
pozycję w koncertowym repertuarze.
Kilka lat później, w 1975 roku
Clapton wydał płytę Slowhand.
Wraz z nią nagrał kolejną kompozycję
Cale’a – Cocaine.
Z kompozytorskiej
spuścizny „Luzaka” z Oklahomy
korzystał jednak nie tylko ów wielki
gitarzysta. Kompozycję Call Me
The Breeze na stałe umieścił w
swoim repertuarze zespół Lynyrd
Skynyrd. Z kolei piosenkę
Sensitive Kind wykonywał z
powodzeniem Carlos Santana, a
sięgnęli po nią także Spencer Davis
Group oraz John Mayall. A jeśli
chodzi o wpływ Cale’a na innych?
Jeszcze przed laty stwierdzono, że
Mark Knopfler, choć niegdyś
niechętnie się do tego przyznawał,
wzoruje się na technice gitarowej
Cale’a.
Warto też wiedzieć,
że J.J. to nie tylko domorosły
talent z Oklahomy, to także gość,
który nigdy nie stronił od nowych
technologii w przemyśle nagraniowym.
Jeszcze w latach sześćdziesiątych,
pracując w studiach Nowego Jorku i
Los Angeles, nagrywał między innymi
takie ówczesne gwiazdy jak Brian
Hyland czy heavyrockowy zespół Blue
Cheer. Dziś uznaje się, że w
piosence Crazy Mama,
pochodzącej ze wspomnianej już płyty
Naturally - po raz pierwszy w
historii - Cale zastosował
automatyczną perkusję.
Zawsze odnosiłem
wrażenie, że kiedy brzmi muzyka
Cale’a to wyłącznie dobre wibracje
unoszą się w powietrzu. Jego styl
określono w swoim czasie jako
laid back, czyli tyle co
beztroski, swobodny, albo po prostu
na luzie. J.J. określał swoje
muzykowanie jako: łagodne,
oszczędne, a nawet - nieco
żartobliwie - nie dopracowane. Jego
utwory to swoiste miniaturki, od
klimatu których można się uzależnić.
To takie proste, bezpretensjonalne,
życiowe historyjki, opowiedziane
przy akompaniamencie gitary i kilku
innych instrumentów. Zagrane jakby
od niechcenia, niekiedy bardziej
zamruczane niż zaśpiewane, a jednak
zniewalające swoim niepowtarzalnym
urokiem.
Czasem
zastanawiam się, który z utworów
Cale’a jest mi najbliższy. Sprawa
jest szalenie trudna, bo tych
ulubionych mam przynajmniej
kilkanaście. Gdybym jednak miał
postawić na jeden - wybrałbym
Call Me The Breeze, ale nie
wersję studyjną pochodzą z pierwszej
płyty, tylko tę z albumu Live.
To koncertowe wykonanie zostało
zarejestrowane w 1994 roku podczas
występu w San Francisco. Zawiera w
sobie to co najpiękniejsze u Cale’a:
słoneczny luz, przestrzeń, radość i
coś, co po prostu wprawia w dobre
samopoczucie. Zawsze gdy mam spadek
nastroju sięgam właśnie po to
nagranie. Serdeczne dzięki, dzięki
za wszystko Panie Cale.
Krzysztof Borowiec
|