Nikogo to nie obchodzi…

więc nikt nie przyszedł?

Po raz pierwszy na naszych łamach.

14 stycznia br. w Klubie Studenckim „Przepraszam” odbyło się spotkanie Klubu Literackiego. Niestety, nie przyszło nas tam wielu… W związku z tym spotkanie, które miało na celu promocję tarnowskich poetów-debiutantów, zamieniło się w dyskusję na temat kondycji współczesnej sztuki literackiej. Nie zabrakło ostrych słów krytyki wobec obowiązującego systemu edukacji, który, zdaniem większości, skutecznie „zabija literaturę”, sprowadzając jej interpretację do bezsensownego, absurdalnego klucza odpowiedzi, wobec którego bezsilna była sama Wisława Szymborska. Podczas burzliwej, bardzo emocjonalnej rozmowy często padało pytanie: co zrobić, aby promocja młodych tarnowskich poetów (których jest bardzo wielu) była bardziej skuteczna? Oczywiście, odpowiedzią będzie jedynie przyszłość, która być może (dzięki chociażby takim spotkaniom, jak to) przyniesie obiecujące perspektywy dla debiutujących artystów.

 

Jednakże (póki co) przeważały dość pesymistyczne opinie na ten temat. Zbigniew Mirosławski – poeta, pedagog, ironizując, nawiązał do sukcesu powieści J. R. R. Tolkiena, który to sukces, jego zdaniem, absurdalnie wynika nie tyle z samej książki, co kosztownej i efektownej ekranizacji dzieła (wielu zna powieść jedynie z ekranu i nie zdaje sobie sprawy, że może znacząco odbiegać od literackiego pierwowzoru). A wiąże się to z małym obecnie zainteresowaniem literaturą.

Nie była to jednak wypowiedź pozbawiona optymizmu i wiary w sukces słowa – poezji, bowiem jej kwintesencją było stwierdzenie, że to „kropla drąży skałę”. I takie też było zakończenie spotkania.

Mieliśmy okazję wysłuchać wiersza młodego debiutanta, Gabriela Gruszkowskiego, który, ku miłemu zaskoczeniu wszystkich obecnych, odważył się poddać swój tekst zatytułowany Maska profesjonalnej krytyce Zbigniewa Mirosławskiego (wiersz w rubryce Leszczyc poleca). Stało się to przyczynkiem do kolejnych nieprzychylnych opinii na temat tarnowskich organizacji kulturalnych, które, zdaniem wielu zebranych, nie robią wystarczająco dużo dla młodych, nieraz wybitnych, a kompletnie nieznanych twórców. Sam debiutant nie krył swojego pesymizmu wobec własnej literackiej przyszłości. Zapytany o to, czy uważa, że młode pokolenie ma szanse wybić się w sztuce poetyckiej, odpowiedział, że nie ma co do tego złudzeń. Traktuje poezję jako hobby, sposób na wyrażenie siebie i chociaż chciałby pisać dla większego grona odbiorców, uważa, że niestety niewielu będzie miało okazję poznać jego twórczość.

Pełni nadziei i chęci do pomocy są jednak sami organizatorzy Bardzo Kulturalnych Poniedziałków, którzy właśnie dla debiutujących twórców, a także dla wszystkich zainteresowanych „artystycznym podziemiem” wychodzą naprzeciw potrzebie wyrażaniu i wzajemnej wymianie emocji i myśli tarnowianom. Zbigniew Mirosławski zauważył jednocześnie, że takie spotkania mogą być dla debiutujących artystów doskonałą możliwością do zetknięcia się z konstruktywną krytyką, która pomoże im udoskonalić warsztat twórczy. W rozmowie zwrócił on również uwagę na fakt, że poezja jest o tyle unikatowa i trudna, że jej rozumienie i odbiór ogranicza się do jednostek. Jak sam powiedział, „poetów czytają poeci”, co może świadczyć o jej niszowej, podziemnej wartości.

Podczas spotkania mogliśmy również wysłuchać krótkiego autorskiego wystąpienia poety. Zanim odczytał swój wiersz, opowiedział o inspiracjach, które przyczyniły się do jego powstania, co również nakłoniło uczestników spotkania do dyskusji.

I właśnie o to chodziło, bo jak zgodnie wszyscy przyznali, istotą takich spotkań jest prowokowanie do rozmowy.

Być może takie właśnie rozmowy przyczynią się do unieśmiertelnienia czasu, który będzie trwał na zawsze – nie upłynie, tak jak zachowuje się on poprzez poezję.

Danuta Ryba

 

 

 tarnowski kurier kulturalny   tarnowski kurier kulturalny    tarnowski kurier kulturalny    tarnowski kurier kulturalny    tarnowski kurier kulturalny     tarnowski kurier kulturalny    tarnowski kurier kulturalny