Uniwersytetu
Trzeciego Wieku działającego przy
Małopolskiej Wyższej Szkole
Ekonomicznej w Tarnowie były
wyjątkowo w tym roku „wspomnieniowe”
– nostalgiczne i romantyczne ale też
bardzo młodzieńcze i szaleńcze
zarazem… . Tak bawili się nasi
seniorzy we czwartek 28 listopada w
gościnnych progach OHP przy ul.
Mościckiego. Wspominano stare
obyczaje i tradycje andrzejkowe,
przeplatając je brawurowymi popisami
tanecznymi i wyciszonymi
parkietowymi tet a tet… .
Zwracały uwagę
staranne toalety pań i dyskretna
elegancja panów. Stonowany wystrój
sali i wysoka jakość całej tej
andrzejkowej gali. To był bal w
zupełnie starym stylu, aczkolwiek
bardzo nowoczesny w formie.
Tańczono, jak kto chciał i umiał.
Pląsano solo i w duetach. Były
zbiorowe asocjacje taneczne i
wokalne. Śpiewano bardzo
zróżnicowany repertuar na miarę sił
i toastów… . Ale też toczono
wieczorne Polaków rozmowy w
większych i mniejszych grupach,
zgodnie bardziej lub mniej. No i
konsumowano… Ile trzeba mieć
młodzieńczej werwy by tak świetnie
się bawić! Szczery podziw budziło
ogromne zaangażowanie w zabawę,
niekiedy przeradzające się wręcz w
determinację aby zaszaleć… . Bo jak
nie teraz, to kiedy? Ludzie ci,
którzy bez wątpienia wiele przeszli
w swoim życiu i mają prawo być
zmęczonymi, ale ani przez moment nie
dawali poznać tego po sobie, nie
odpuszczali wirując zapamiętale w
takt muzyki. Obserwując ich ogniste
tańce i różne wymyślne figury
wymagające siły i sprawności, nie
sposób było nie zauważyć ich
młodości… pomimo 50+ na karku.
Miłość do życia, umiejętność
czerpania z niego pełnymi garściami
przez tych doświadczonych na różne
sposoby ludzi, w niejednym przypadku
mogłaby służyć za przykład ludziom
młodym, tak często nie umiejącym się
odnaleźć w dzisiejszej trudnej
rzeczywistości.
Z rozmów z
uczestnikami spotkania wynikało, że
w tak doskonałej atmosferze, jak
wytworzyła się na sali i przy tak
dobrej muzyce mogliby się bawić do
przysłowiowego białego rana.
Niestety, czas wyznaczony na
spotkanie szybko mijał i pomimo
chęci dalszej zabawy oraz dobrej
kondycji uczestników podtrzymywanej
licznymi toastami, nieuchronnie
zbliżał się do końca. I żegnając się
już umawiano się na powtórkę z tej
uniwersyteckiej biesiady.
Ale, ale się działo!
I znowu nocy było mało!
Marta Garwoł |