28 lutego 1944 r.
w wsi Huta Pieniacka na terenie
dzisiejszej Ukrainy miał miejsce
mord na ludności polskiej dokonany
przez żołnierzy 4. Pułku Policji SS
złożonego z ukraińskich ochotników,
przy udziale nacjonalistów z UPA.
Bezbronnych ludzi zaganiano do
stodół, palono lub zabijano nożami.
Zginęło ok. 700-800 mieszkańców wsi
– kobiet, dzieci, starców i mężczyzn
bez broni. W 1989 r. osoby, które
przeżyły zbrodnię i ich rodziny
ufundowały drewniany krzyż. Obecnie
istniejący pomnik wzniesiono w 2005
r. dzięki staraniom Rady Ochrony
Pamięci Walk i Męczeństwa. Strona
ukraińska przez dwa lata blokowała
umieszczenie daty zbrodni na
monumencie. W celu upamiętnienia
zbrodni zostało zawiązane, a w
kwietniu 2008 r. oficjalnie
zarejestrowane, Stowarzyszenie Huta
Pieniacka, zrzeszające ocalonych z
zagłady Huty Pieniackiej, członków
ich rodzin oraz sympatyków. 28
lutego 2009 r., z udziałem
kilkudziesięcioosobowej
reprezentacji rodzin ocalałych z
masakry, odbyły się obchody 65.
rocznicy krwawych wydarzeń w Hucie
Pieniackiej. Patronat nad obchodami
przyjęli i osobisty udział w
uroczystości wzięli Prezydent Lech
Kaczyński oraz Prezydent Ukrainy
Wiktor Juszczenko. Uroczystości
próbowała zakłócić grupa ponad stu
ukraińskich demonstrantów, którzy
mieli ze sobą czerwono-czarną flagę,
symbol Organizacji Ukraińskich
Nacjonalistów.
Wyludniona
dziś ukraińska wieś Huta Pieniacka
do 1945 r. należała do powiatu
brodzkiego województwa
tarnopolskiego na Kresach
Rzeczypospolitej. W lutym 1944 r. we
wsi mieszkało ponad 1000 osób w 172
gospodarstwach. Znajdowała się tu
również spora liczba uciekinierów z
ogarniętego falą terroru Wołynia. Na
bazie istniejącej we wsi placówki
konspiracyjnej AK, podległej
inspektoratowi AK Złoczów,
zorganizowano liczący 40 osób
ośrodek samoobrony polskiej, którego
dowódcą był inż. Kazimierz
Wojciechowski ps. „Satyr”.
O przygotowaniach
jednostki Dywizji SS-Galizien,
tworzonej przez ukraińskich
ochotników, do akcji na Hutę
dowiedział się wywiad AK i 27 lutego
1944 r. ostrzegł samoobronę.
Wiadomości tej towarzyszyła
informacja, że uda się uniknąć
masakry, jeśli we wsi nie będzie
uzbrojonych mężczyzn. W związku tym
w osadzie pozostała mała grupa
samoobrony.
28 lutego 1944 r. około godz. 6.00
rano wieś została otoczona przez
200-osobowy oddział dywizji
SS-Galizien, którego przewodnikami
byli Ukraińcy z pobliskiej wsi.
Wkrótce nadciągnęły siły pomocnicze
– bojówki UPA. Na sygnał z rakiety
wieś została ostrzelana z broni
maszynowej i moździerzy, co wywołało
panikę wśród mieszkańców. Oprawcy
wywlekali ludzi z domów i pędzili
ich do kościoła w centrum wsi, do
stawiających opór i uciekających
strzelano.
Ukraińcy z SS-Galizien mordowali też
podczas wypędzania z domów, zadając
ciosy długimi nożami. Broniące się
początkowo resztki samoobrony,
szybko zostały spacyfikowane. Pod
kościołem zginął jej dowódca
Kazimierz Wojciechowski, którego,
jak twierdzą świadkowie, pobito,
oblano łatwopalną cieczą i
podpalono. Zginęła też jego żona i
córka. Po południu rozpoczęto
wyprowadzanie z kościoła
kilkudziesięcioosobowych grup, które
doprowadzano do stodół i innych
drewnianych zabudowań. Następnie
zabudowanie te ostrzeliwano z broni
maszynowej i podpalano. Domy i
zabudowania gospodarskie były
plądrowane a dobytek rozkradany.
Około godz. 17 sprawcy pacyfikacji
opuścili wieś. Ocalało kilka
zabudowań położonych na uboczu,
kościół i szkoła. Zginęło ok.
700-800 mieszkańców wsi – kobiet,
dzieci, starców i mężczyzn bez
broni. Ocalało około 200 – byli to
członkowie samoobrony i AK, którzy w
przeddzień schronili się w lesie,
oraz ci, którym udało się uciec,
wśród nich ciężko ranni. Większość z
nich znalazła schronienie w Hucie
Wierchobuskiej, Złoczowie i innych
okolicznych miejscowościach.
Pomordowanych pochowano w dwóch
zbiorowych mogiłach koło kościoła i
szkoły.
Źródło:
Prawy.pl
|