Dobrze się stało,
iż w przededniu obchodów 70.
rocznicy ludobójstwa Polaków na
Wołyniu ukazała się książka Joanny
Wieliczki-Szarkowej „Wołyń we krwi
1943”. Chociaż praca ta ma charakter
popularnonaukowy, polecam ją każdemu
polskiemu czytelnikowi,
niekoniecznie mającemu wykształcenie
historyczne.
Warto
podkreślić, że zanim autorka ukazała
nam zasadniczy temat, czyli rozmiar
i skalę ludobójstwa Polaków na
Wołyniu dokonanego przez OUN-UPA w
latach drugiej wojny światowej, to
wcześniej przez doskonały wstęp
historyczny wprowadziła nas w tło
wydarzeń wołyńskich. Temu mają
służyć postawione pytania o
przyczynę mordów. Odpowiedzi szukamy
w rozdziałach zatytułowanych: „W
drugiej Rzeczypospolitej” czy „II
wojna światowa”.
Polacy byli
mniejszością
Dzięki wnikliwej
analizie dokumentów, źródeł i prac
już istniejących autorka dochodzi do
zaskakujących stwierdzeń, które w
literaturze przedmiotu były raczej
do tej pory niezauważane.
Po masowych wywózkach
i aresztowaniach ze strony NKWD,
również represjach ze strony Niemców
(przymusowe wywózki na roboty do
Rzeszy, aresztowania, obozy i masowe
rozstrzeliwania), Polacy na Wołyniu
w 1943 r. stanowili zaledwie ok. 10
proc. wszystkich mieszkańców. Byli
grupą etniczną pozbawioną w
większości działaczy społecznych,
inteligencji, wojskowych. Polacy nie
tworzyli sytuacji konfliktowych,
wręcz za wszelką cenę ich unikali.
Często słyszymy głosy, że to Polacy
na Wołyniu prowokowali i pierwsi
zaczęli!
Kolejnym bardzo
ważnym tematem opisywanym przez
autorkę jest zagadnienie skrzętnie
pomijane przez większość historyków
ukraińskich i niektórych polskich,
dotyczące zagłady wołyńskich Żydów,
a następnie wołyńskich Polaków.
W połowie marca 1943
r. ok. 5 tys. policjantów
ukraińskich w służbie niemieckiej z
bronią i amunicją oraz z nabytym
wcześniejszym doświadczeniem
mordowania wołyńskich Żydów uciekło
do leśnych oddziałów UPA.
Tam wkrótce wielu z
nich objęło funkcje dowódcze i
szkoleniowe dla nowych kadr. Od tego
momentu początkowe wypadki
mordowania Polaków – inteligencji,
działaczy społecznych, byłych
wojskowych – które można określić
jako sporadyczne w świetle tego, co
zaczęło się dziać na Wołyniu
później, zaczęły się gwałtownie
nasilać.
Autorka przypomina
nam, współczesnym, że wielu polskich
polityków i działaczy w latach 30.
nie rozumiało zasad działania OUN, a
w latach 40. OUN-UPA. Nacjonaliści
ukraińscy uważali, że: „Naród nasz
wyrzekłby się niezależnej Ukrainy,
gdybyśmy pozwolili mu na przyjazne
współżycie z Polakami; z tych
względów nie chcemy i nie dążymy do
pokoju z Polską; z tych względów
odrzucamy wszystko, co Polska nam
zaoferuje”.
Dzisiaj z perspektywy
70. rocznicy warto przypomnieć te
słowa, ponieważ wciąż są aktualne,
pomimo licznych apeli
przedstawicieli Kościołów, państw i
polityków.
Dr Leon Popek -
historyk
|