Cztery dni przed
hitlerowską agresją na Polskę, grupa
dywersantów dokonała zamachu
bombowego na dworzec kolejowy w
Tarnowie. W wyniku eksplozji bomby
zegarowej w przechowalni bagażu
zginęło 20 osób, a 35 zostało
rannych. Sabotażystą był Antoni
Guzy, członek niemieckiej
mniejszości narodowej w Bielsku -
Białej. Zostawił on w sali bagażowej
dwie walizki wyładowane materiałami
wybuchowymi. Liczba ofiar byłaby
dużo większa, gdyby na peron
zajechał pociąg z Krakowa, który
spóźnił się osiem minut. Ponad to
kilka minut przed zamachem odjechał
ze stacji wojskowy transport z
wieloma żołnierzami. W przybliżeniu
jedna trzecia budynku stacji została
zniszczona. Antoni Guzy szukając
pracy dołączył do Gewerkschaft
Deutscher Arbeiter, związku
zawodowego pomagającego zorganizować
pracę w Niemczech. Prawdopodobnie
tak został zwerbowany.
Nie ma możliwości
zrekonstruowania wszystkich
szczegółów tragedii. Wiadomo, że ok.
11.30 Guzy spotkał się z człowiekiem
ze Skoczowa nazwiskiem Neuman, który
był członkiem niemieckiej
organizacji wywiadowczej. Razem
wsiedli do pociągu do Krakowa i
opuścili stację w Bielsku o 12:13. W
Krakowie odebrali dwie walizki z
biura sali bagażowej. Według
późniejszego zeznania Guzego, Neuman
powiedział mu, żeby zostawił walizki
w Tarnowie, po czym powrócił do
Krakowa. Po eksplozji Guzy został
zatrzymany przez policję, zapytany o
dokumenty i przepuszczony.
Zatrzymany znowu niedaleko stacji,
został rozpoznany znany jako
człowiek, który zostawił walizki. W
czasie przesłuchania powiedział, że
żałuje tego co zrobił i nie dostał
za to żadnych pieniędzy. Jego dalsze
losy są nieznane. Prawdopodobnie
został rozstrzelany przed
wkroczeniem Niemców do Tarnowa.
(zawikipedią) |