Od siedziby biskupa do szkoły. Historia pałacu w Radłowie.

Burzliwe losy jednej z najpiękniejszych rezydencji w regionie, która przetrwała do dziś

 

Radłów – położony na lewym brzegu Dunajca, u styku potężnych niegdyś puszczy–Niepołomickiej i Sandomierskiej, pamięta czasy prawie tak dawne jak te, kiedy chrześcijaństwo zaczynało dopiero krzewić się na ziemiach polskich. Swoje początki zawdzięcza też pośrednio tworzącej się strukturze kościelnej. Piastowski książę Mieczysław I, uposażając biskupstwo krakowskie, przyznał na jego rzecz ziemie sięgające od Wisły i Raby po Dunajec. Czy Radłów już wówczas istniał? Czy bodźcem do jego powstania była kolonizacja biskupich ziem? Nie wiadomo. Pewnym jest jednak, że Roku Pańskiego1080 powstała tu parafia, o czym mówi „Kodeks Katedry Wawelskiej”.

Przez kolejne wieki, aż do czasów zaborczych, majątek radłowski pozostawał w rękach biskupów krakowskich. Jeszcze w Średniowieczu powstał tu pierwszy pałac – siedziba biskupia. Była to drewniana budowla o bliżej nie określonych rozmiarach i wyglądzie. Stała wszakże z dużym prawdopodobieństwem właśnie tam, gdzie dziś wznosi się radłowski pałac. Ową siedzibę wielokrotnie odbudowywano, za każdym razem stawiając nową w miejscu pierwszego pałacu. W wyniku którejś z kolejnych przebudów, pałac w Radłowie uzyskał charakter obronny i przypominał niewielką twierdzę. Trudno się temu dziwić, gdyż że przez te ziemie niejednokrotnie przetaczała się dziejowa zawierucha, a napaści zdarzały się często. Od Tatarów, Kozaków, przez węgierskie oddziały Rakoczego, po Szwedów. „Ludność osad należących do biskupa krakowskiego mężnie stawiała czoło szwedzkim rabusiom, a będąc zgrupowana w partyzanckie gromady nieraz całe oddziały w pień wycinała kosami”… –czytamy w zachowanych świadectwach po Potopie Szwedzkim.

Dopiero w okresie zaborów, w wyniku konfiskaty(rząd austriacki dokonał kasaty wielu zakonów i przejęcia majątków kościelnych w obrębie zagarniętych ziem Galicji) Radłów stał się własnością Cesarza. W ten sposób po kilku wiekach funkcjonowania jako własność kościelna, jeszcze z nadania piastowskiego księcia, przeszedł w ręce świeckie. Cesarz Józef II początkowo ofiarował majątek baronowi Hompesch, ale ten nie ma okazji nawet go zobaczyć. Grając w karty, czy to z braku gotówki, czy z innego powodu,„ kładzie” Radłów na stół i przegrywa…

Mniej awanturnicza wersja mówi, że baron nie będąc zainteresowanym gospodarowaniem w Galicji, pozbywa się dóbr na rzecz hrabiego Bodenfeld. Nowy właściciel postanawia zainwestować w pięknie położony majątek i rozpoczyna budowę pałacu wraz z parkiem. W 1844 roku ostatecznie oddany do użytku zostaje okazały budynek mieszkalny otoczony pięciohektarowym parkiem krajobrazowym, połączonym z ogrodem, wspaniałym stawem i wyspą.

Pomimo tego, że nieruchomość jest niezwykle atrakcyjna, po raz kolejny zmienia się właściciel majątku.Wlatach70-tych XIX wieku jest nim bankier, wiceprezydent Krakowa i poseł na Sejm Krajowy – Ludwik Helcel. Sprzedaż Radłowa Tomaszowi hrabiemu Zamojskiemu, kolejnemu właścicielowi, dała rodzinie Helclów możliwość założenia słynnego do dziś Domu Starców w Krakowie. Po hrabim Zamojskim„ przejściowo” posiadał Radłów jeszcze Maurycy Straszewski, profesor Uniwersytetu Krakowskiego, od którego to nabył majątek Henryk Dolański, ostatni przedwojenny właściciel.

Dolańscy pozytywnie wpisali się  w historię Radłowa i co starsi mieszkańcy jeszcze do niedawna na pałac nie mówili inaczej jak „pałac Dolańskich”, choć przecież od 1945 roku funkcjonuje w nim szkoła. Dolańscy w ogóle byli rodziną mocno zaangażowaną w sprawy krajowe i społeczne, zanim jeszcze jedna z jej gałęzi nie osiadła w Radłowie. Dość powiedzieć, że mężczyźni, jeśli nie wojowali (m.in. w powstaniach, służyli też w oddziałach generała Bema na Węgrzech), to byli wzorowymi, innowacyjnymi gospodarzami w swoich majątkach(Grębowo, Baranów Sandomierski). Włodzimierz Dolański, nie widomy w wyniku wypadku, był założycielem ośrodka dla niewidomych w Laskach i wieloletnim prezesem związku niewidomych. Radłów otrzymawszy wreszcie stałego gospodarza w postaci Henryka Dolańskiego, w ciągu kilku lat stał się doskonale prosperującym majątkiem.

I wojna światowa przerywa ten dobry okres i bardzo boleśnie dotyka całą Ziemię Radłowską. Straty w ludziach są ogromne. Większość zabudowań wsi i przysiółków jest zniszczona lub uszkodzona. Spłonął prastary ,XIV- wieczny kościół. Wojna nie oszczędziła również zwierząt i upraw–ocalało mało co. Wojenne zniszczenia opisywał ksiądz proboszcz Kornaus: „Jaśnie Wielmożny Pan Henryk Dolański kupił dobra radłowskie w 1893r. W czasie wojny został pałac w roku1915 zbombardowany i przez Niemców doszczętnie zrabowany- nie  pozostało zgoła nic. Zbombardowano i zniszczono wtedy wszystkie budynki gospodarskie w Radłowie i we wsiach do dóbr radłowskich należących – ogółem 96 budynków. Zrabowano cały inwentarz żywy, zniszczono cały inwentarz martwy, nic nie pozostawiając.

W roku 1916 W.P Henryk Dolański rozpoczął odbudowę pałacu, sprawił cały inwentarz, wyrównał i zawalił wszystkie rowy strzeleckie. Pałac odbudowano, ale z pałacu w czasie wojny skradziono drogocenne obrazy i pamiątki. Cała biblioteka i archiwum gospodarskie zostały przez Niemców doszczętnie i umyślnie zniszczone. Wroku1923 wszystko przyprowadzono do porządku.” W kolejnych latach Henryk Dolański wspomaga również budowę nowego kościoła oraz inicjuje powstanie „domu ludowego”, dzisiejszego ratusza.

Po śmierci Dolańskiego w1935 roku, Radłów dziedziczy jego wnuk, Henryk Skrzyński, który tego samego roku kończy Wydział Prawa Uniwersytetu Warszawskiego. Pragnąc jeszcze kontynuować studia, nie od razu przybywa do Radłowa. Opiekę nad majątkiem oraz pałacem powierza krewnemu. Sam tymczasem kończy prestiżową Consular Academy w Wiedniu i odbywa służbę wojskową. Wówczas dopiero powraca do kraju z zamiarem przejęcia majątku – niestety do wybuchu wojny pozostaje zaledwie kilka miesięcy…

Wojenne losy ostatniego właściciela Radłowa nie odbiegają od losów wielu innych patriotów, którzy aktywnie angażowali się w walkę z Niemcami i Rosjanami. Wraz z kilkudziesięcioma osobami zostaje aresztowany(za przynależność do Związku Walki Zbrojnej) i osadzony w tarnowskim więzieniu. Osadzonych torturowano dla wydobycia zeznań. Te dni wspominał współwięzień Skrzyńskiego ,hrabia Szembek: „Nigdy nie było wiadomo kogo w danym dniu zabiorą. Zabrani najczęściej nie wracali. Jedynie grabarz wywożący przed wschodem słońca więzienne trupy, kwitował na palcach męczenników. Czasem przywożono bohaterskie „twardeduchy”(…) Oni to, w cichych jękach błagali Boga o śmierć.”

Henrykowi udało się przetrwać więzienie. Przeżył również KL Auschwitz, oraz „marsz śmierci”– mający na celu przemieszczenie więźniów w głąb Rzeszy i osadzenie w KL Sachsenhausen. Dopiero tam Skrzyński doczekał się oswobodzenia przez Amerykanów. O tym, co działo się w Polsce po „wyzwoleniu” dowiedział się z listów żony i znajomych. Powrót do Radłowa oznaczał dla niego aresztowanie i kto wie co jeszcze.

Majątek w tym czasie był już znacjonalizowany, a więc i utrzymać nie byłoby się z czego. Henryk Skrzyński postanowił więc sprowadzić do Niemiec żonę. Przez kilka lat mieszkają w Berlinie, w strefie kontrolowanej przez Brytyjczyków. W 1950 roku wypływają w długi rejs do Australii. Cena za szansę na nowe życie jest wysoka. Rodzina (wówczas z już z dwójką maleńkich dzieci) zamieszkuje w obozie dla uchodźców, a Henryk Skrzyński pracuje w spółce wodociągów i kanalizacji, by odpracować kontrakt zezwalający na przyjazd do Australii. Pomimo nie uznania dyplomu studiów prawniczych, Skrzyński radzi sobie coraz lepiej w „przyszywanej” ojczyźnie. Potomkowie żyją tam do dziś. Pałac w Radłowie ocalał. Bez częstych zmian koncepcji co do przeznaczenia, uniknął niekorzystnych zmian gospodarzy i od 1945 roku mieści szkołę. Niedawno odnowiono w nim byłą salę balową.

Agata Żak  (Gazeta Krakowska)

 

 

 tarnowski kurier kulturalny   tarnowski kurier kulturalny    tarnowski kurier kulturalny    tarnowski kurier kulturalny    tarnowski kurier kulturalny     tarnowski kurier kulturalny    tarnowski kurier kulturalny