1/. Czy w Gminie
Lisia Góra jest tak, jak w znanej
„Rozprawie między panem, wójtem i
plebanem” Mikołaja Reja? Kto tak
naprawdę tu rządzi… jaka partia,
koalicja, układ?
Pytanie jest dosyć
trudne, Rada ma ściśle określone
kompetencje uchwałodawcze, Wójt
wykonawcze. Najlepiej by było dla
samorządów gminnych gdyby partie w
ogóle nie mogły wywierać wpływu na
sprawy lokalne. Praktycznie w Radzie
Gminy mamy dosyć mocno podzielony
PSL i członków powiatowej PO, oraz
ludzi bezpartyjnych i kandydujących
kiedyś z Komitetu „Wspólnoty
Samorządowej” . Członkowie PO robią
wrażenie jakby się wstydzili
przynależności do swej partii,
występują pod innymi szyldami.
Powiedziałbym, że w Lisiej Górze
raczej chcą rządzić grupy interesów,
na to nie bardzo pozwala bezpartyjny
Wójt i jest ciekawie.
2/. Jest pan jednym z
najdłużej urzędujących wójtów w
Małopolsce, a może nawet w kraju,
jak to się robi? Czy deklarowana
bezpartyjność wystarcza?
Sądzę, że
mieszkańcy nie odbierają mnie jako
polityka, wybierając mnie na kolejne
kadencja jako gospodarza
zarządzającego Gmina. Prace tą
zawsze traktowałem jako służbę
ludziom. Nie przyszedłem na to
stanowisko aby robić własne
interesy, nie kupiłam w ciągu tych
lat ani moja rodzina nawet ara
ziemi, a wiedziałem gdzie kupić.
Nikomu z rodziny nie załatwiłem
pracy w jednostkach podległych
gminie. Myślę że recepta to lubić
swoich mieszkańców, zaangażowanie w
rozwiązywanie problemów ludzkich,
etyka i moralność i ciągłe
doskonalenie warsztatu pracy.
3/. Czy to był
świadomy i w pełni kontrolowany plan
na karierę zawodową czy też
przypadek wyniósł pana na tak
eksponowane stanowisko samorządowe?
Pamięta pan swój pierwszy dzień w
pracy „na urzędzie”?
Pracowałem w „Tamelu”
byłem tam człowiekiem lubianym, dość
mocno zaangażowamy w pierwszą
„Solidarność”. Chcieliśmy zmieniać
Polskę nie tylko słowem ale i
czynem. Wielu młodych ludzi „wzięło
sprawy w swoje ręce”. Jedni założyli
firmy, które świetnie prosperują do
dziś, inni poszli w działalność
związkową, mnie prawie „przymuszono”
abym objął stanowisko wójta w swojej
rodzinnej gminie. Czy dla dobrze
zapowiadającego się inżyniera był to
wtedy awans, czy raczej skok w
nieznane?
4/. Przez te 23 lata
pana rządów Gminą Lisia Góra,
zmieniały się rządy i parlamenty,
ustroje i prezydenci, papieże i
prymasi, a pan trwał. Jakie trzeba
mieć predyspozycje psycho-fizyczne
aby odnajdować się w nowych
sytuacjach, koalicjach -
politycznych konfiguracjach i
gospodarczych transformacjach?
Nigdy nie
wchodziłem w żadne koterie ani
alianse polityczne, lubiłem to co
robie, myślę że Wyborcy to widzieli.
Oczywiście z wieloma politykami,
posłami, samorządowcami się znałem,
współpracowałem, ale ta współpraca
była związana z dobrem i rozwojem
mojej gminy. Miałem kolegów we
wszystkich partiach politycznych, co
nikomu nie przeszkadzało wystawiać
mi kontrkandydata w wyborach. Nigdy
też nie broniłem tego stanowiska
jak ks. Kordecki Częstochowy. W
pierwszych kadencjach politycy mieli
mniej pieniędzy do rozdysponowania,
to fundusze unijne mocno
upolityczniły gminy.
5/. Także w pana
urzędzie i radzie gminy następowały
zmiany, proporcjonalne do tych „na
górze” – powstawały i rozpadały się
lokalne koalicje i koterie, opozycja
była po każdych wyborach inna, a pan
był zawsze numerem pierwszym.
Wciągnęła pana polityka, uzależnił
się pan od władzy… .
Uważam że
ordynacja wyborcza dla gmin
mniejszych jak 20 tyś mieszkańców
jest wzorcowa, to wyborcy głosują na
konkretnych ludzi i bardzo często
szyldy polityczne nie pomagają.
Należałoby w niej ustawić dużo niżej
wysokość środków przeznaczanych
przez kandydatów na kampanie
wyborcze. Moje kampanie wyborcze
były bardzo skromne, na ponowny
wybór pracowałem od pierwszego dnia
po wyborach. Panie Redaktorze – jaka
to władza, mieszkańcy przynoszą mi
swoje codzienne problemy i często
obciążają sprawami nie do
rozwiązania na szczeblu gminy. Tak
naprawdę to za każdą władzę obrywa
wójt, bo on jest najbliżej
mieszkańca i jest wciąż kojarzony z
władzą.
6/. A jak rozumieć
pana ostatnie deklaracje, że ma pan
dość, zamierza odejść i nie
kandydować w przyszłorocznych
wyborach. Mam pan plan „na potem”?
A jak wola wyborców będzie inna?
Rok to szmat
czasu, decyzje o nie kandydowaniu na
fotel wójta podjąłem i nie wiem
jakie wydarzenia mogłyby to zmienić.
Jedyne moje zmartwienie to dobry
następca, który poprowadzi gminę do
przodu, a nie będzie drukował
populistycznych opowieści. Być może
chcąc być jeszcze społecznie
użyteczny spróbuję kandydować do
jakiejś rady, ale przecież jestem
bezpartyjny……….. Plan na potem - za
mną 45 lat pracy, myślę że będzie mi
się należało jakieś godziwe
świadczenie.
7/. Zbliżający się
koniec roku to dobra okazja do
podsumowań zawodowych i życiowych.
Jaki był ten rok dla Gminy i pana
osobiście?
Moje życie
prywatne jest ustabilizowane, dzieci
„na swoim” pomagam jeszcze trochę
finansowo córce, żony nie zmieniam,
w przyszłym roku zmienię chyba
samochód.
Brakło w tym roku
stabilizacji w Radzie Gminy,
rozleciała się podobno „moja
koalicja” nastąpiła zmiana
Przewodniczącego Rady. Rada
intensywnie zajęła się weryfikacją
statutów, regulaminów, kontrolami
spraw już kilka razy kontrolowanych-
daje to mnie wiele swobody natomiast
nęka urzędników. Zadania stawiane mi
przez Radę są na miarę możliwości
finansowych Gminy. Wykonanie budżetu
po stronie dochodów i wydatków w
2013r będzie wysokie, zaciągnęliśmy
dużo mniej kredytów i stąd dalszy
spadek zadłużenia Gminy, wskaźnik
ten winien oscylować koło 18 % na
koniec roku. Gorzej natomiast
zapowiada się rok 2014 gdzie
obowiązują nowe wskaźniki
ukierunkowane przede wszystkim na
płynność finansową gminy, którą przy
bardzo niskich podatkach nie łatwo
utrzymać.
8/. I szerzej do
spojrzenia na cały ten kadencyjny
serial z panem w roli głównej.
Wszedłby pan do tej rzeki jeszcze
raz… .
Nigdy nie wchodzi
się do tej samej rzeki, dziś to już
inna rzeka, ta praca angażowała mnie
całkowicie, traciła z pewnością na
tym wiele rodzina, ale dawała też
olbrzymią satysfakcje. Mało komu
jest dane tak szybko widzieć owoce
swojej pracy, nowe szkoły,
przedszkola, drogi czy chodniki.
Każda inwestycja ma swoją historie
i naprawdę to cieszy jak pięknieje
nasza Gmina, nasza Polska. Przez te
lata spotkałem wielu życzliwych
ludzi, pasjonatów. Ludzi chcący
dobra wspólnego Gminy i
Rzeczpospolitej. Dziś coraz trudniej
mi zrozumieć dlaczego wśród nas jest
tyle sporów, dlaczego nie rozwijamy
się szybciej i z pewna nostalgią
wspominam ten zryw którego
doświadczyłem w pierwszych
kadencjach samorządu.
9/. Jak mawia klasyk,
prawdziwego mężczyznę poznaje się po
tym nie jak zaczyna, tylko jak
kończy… . Jak będzie w pana
przypadku?
Sądzę że to
pytanie jest przedwczesne, przed
nami cały rok 2014, odchodząc,
sporządzę raport o stanie Gminy,
myślę że takie zestawienia wypadną
bardzo korzystnie w stosunku do
okresu z przed powstania samorządu
gminnego. Zresztą to obywatele
oceniają codziennie zachodzące
zmiany. Ludzie chcą u nas mieszkać,
Gmina nam „urosła”, przybyło w tym
okresie ponad 30% mieszkańców. Jest
to chyba jakiś miernik mojej
obecności tutaj?
10/. A co uważa pan
za swój największy sukces i porażkę
w mijającym roku i kończącej się
kadencji, jako wójt i człowiek?
Temat jest na
osobny artykuł, ale krótko; wysoki
procent wykonania zaplanowanych
inwestycji, opanowanie zadłużania
się, wprost obniżenie długu Gminy.
Dobra praca placówek oświatowych,
najniższe ceny w okolicy za wodę i
kanalizację, niskie podatki, niskie
koszty administrowania. Odbudowa
dróg powiatowych przez wykonawcę
autostrady, poprawa bezpieczeństwa
związana z budową dróg i chodników.
Porażka, dotyka
ona nas wszystkich, to wzrost
populistycznych roszczeń, nie umiemy
rozróżniać obietnic od możliwości,
zanik społeczeństwa obywatelskiego,
zamykanie się ludzi na własne
sprawy. Olbrzymia biegunowość w
sprawach politycznych. Chciałbym
jednak ta naszą rozmowę zakończyć
optymistycznie.
11/. Każdy ma prawo
do ostatniego słowa, wójt także… .
Przed nami Święta,
Nowy Rok który zawsze niesie nowe
nadzieje, pozwoli Pan że wykorzystam
okazje i złożę Mieszkańcom Gminy,
wszystkim Współpracownikom najlepsze
życzenia radosnych Świąt Bożego
Narodzenia, zdrowia, wszelkiej
pomyślności i błogosławieństwa
Bożego w Nowym Roku.
Dziękuję za
interesująca rozmowę.
Ryszard Zaprzałka
(także w tygodniku MiL) |