Ostatnie słowo…?

Z wieloletnim wójtem Gminy Lisia Góra Stanisławem Wolakiem rozmawia Ryszard Zaprzałka.

 

1/. Czy w Gminie Lisia Góra jest tak, jak w znanej „Rozprawie między panem, wójtem i plebanem” Mikołaja Reja? Kto tak naprawdę tu rządzi… jaka partia, koalicja, układ?

Pytanie jest dosyć trudne, Rada ma ściśle określone kompetencje uchwałodawcze, Wójt wykonawcze. Najlepiej by było dla samorządów gminnych gdyby partie w ogóle nie mogły wywierać wpływu na sprawy lokalne. Praktycznie w Radzie Gminy mamy dosyć mocno podzielony PSL i członków powiatowej PO, oraz ludzi bezpartyjnych i kandydujących kiedyś z Komitetu „Wspólnoty Samorządowej” . Członkowie PO robią wrażenie jakby się wstydzili przynależności do swej partii, występują pod innymi szyldami. Powiedziałbym, że w Lisiej Górze raczej chcą rządzić grupy interesów, na to nie bardzo pozwala bezpartyjny Wójt i jest ciekawie. 

2/. Jest pan jednym z najdłużej urzędujących wójtów w  Małopolsce, a może nawet w kraju, jak to się robi? Czy deklarowana bezpartyjność wystarcza?

Sądzę, że mieszkańcy nie odbierają mnie jako polityka, wybierając mnie na kolejne kadencja jako gospodarza zarządzającego Gmina. Prace tą zawsze traktowałem jako służbę ludziom. Nie przyszedłem na to stanowisko aby robić własne interesy, nie kupiłam w ciągu tych lat ani moja rodzina nawet ara ziemi, a wiedziałem gdzie kupić. Nikomu z rodziny nie załatwiłem pracy w jednostkach podległych gminie. Myślę że recepta to  lubić swoich mieszkańców, zaangażowanie w rozwiązywanie problemów ludzkich, etyka i moralność i ciągłe doskonalenie warsztatu pracy.

3/. Czy to był świadomy i w pełni kontrolowany plan na karierę zawodową czy też przypadek wyniósł pana na tak eksponowane stanowisko samorządowe? Pamięta pan swój pierwszy dzień w pracy „na urzędzie”?

Pracowałem w „Tamelu” byłem tam człowiekiem lubianym, dość mocno zaangażowamy w pierwszą „Solidarność”. Chcieliśmy zmieniać Polskę nie tylko słowem ale i czynem. Wielu młodych ludzi  „wzięło sprawy w swoje ręce”. Jedni założyli firmy, które świetnie prosperują do dziś, inni poszli w działalność związkową, mnie prawie „przymuszono” abym objął stanowisko wójta w swojej rodzinnej gminie. Czy dla dobrze zapowiadającego się inżyniera był to wtedy awans, czy raczej skok w nieznane?  

4/. Przez te 23 lata pana rządów Gminą Lisia Góra, zmieniały się rządy i parlamenty, ustroje i prezydenci, papieże i prymasi, a pan trwał. Jakie trzeba mieć predyspozycje psycho-fizyczne aby odnajdować się w nowych sytuacjach,  koalicjach - politycznych konfiguracjach i gospodarczych transformacjach?

Nigdy nie wchodziłem w żadne koterie ani alianse polityczne, lubiłem to co robie, myślę że Wyborcy to widzieli. Oczywiście z wieloma politykami, posłami, samorządowcami się znałem, współpracowałem, ale ta współpraca była związana z dobrem i  rozwojem mojej gminy. Miałem kolegów we wszystkich partiach politycznych, co nikomu nie przeszkadzało wystawiać mi kontrkandydata w wyborach. Nigdy też nie broniłem tego stanowiska  jak ks. Kordecki Częstochowy. W pierwszych kadencjach politycy mieli mniej pieniędzy do rozdysponowania, to fundusze unijne mocno upolityczniły gminy.

 5/. Także w pana urzędzie i radzie gminy następowały zmiany, proporcjonalne do tych „na górze” – powstawały i rozpadały się lokalne koalicje i koterie, opozycja była po każdych wyborach inna, a pan był zawsze numerem pierwszym.  Wciągnęła pana polityka, uzależnił się pan od władzy… .

Uważam że ordynacja wyborcza dla gmin mniejszych jak 20 tyś mieszkańców jest wzorcowa, to wyborcy głosują na konkretnych ludzi i bardzo często szyldy polityczne nie pomagają. Należałoby w niej ustawić dużo niżej wysokość środków przeznaczanych przez kandydatów na kampanie wyborcze. Moje kampanie wyborcze były bardzo skromne, na ponowny wybór pracowałem od pierwszego dnia po wyborach. Panie Redaktorze – jaka to władza, mieszkańcy przynoszą mi swoje codzienne problemy i często obciążają sprawami nie do rozwiązania na szczeblu gminy. Tak naprawdę to za każdą władzę obrywa wójt, bo on jest najbliżej mieszkańca i jest wciąż kojarzony z władzą.

6/. A jak rozumieć pana ostatnie deklaracje, że ma pan dość, zamierza odejść i nie kandydować w przyszłorocznych wyborach. Mam pan plan „na potem”?  A jak wola wyborców będzie inna?

Rok to szmat czasu, decyzje o nie kandydowaniu na fotel wójta podjąłem i nie wiem jakie wydarzenia mogłyby to zmienić. Jedyne moje zmartwienie to dobry następca, który poprowadzi gminę do przodu, a nie będzie drukował populistycznych opowieści. Być może chcąc być jeszcze społecznie użyteczny spróbuję kandydować do jakiejś rady, ale przecież jestem bezpartyjny……….. Plan na potem - za mną 45 lat pracy, myślę że będzie mi się należało jakieś godziwe świadczenie.

7/. Zbliżający się koniec roku to dobra okazja do podsumowań zawodowych i życiowych. Jaki był ten rok dla Gminy i pana osobiście?

Moje życie prywatne jest ustabilizowane, dzieci „na swoim” pomagam jeszcze trochę finansowo córce, żony nie zmieniam, w przyszłym roku zmienię chyba samochód.

Brakło w tym roku stabilizacji w Radzie Gminy, rozleciała się podobno „moja koalicja” nastąpiła zmiana Przewodniczącego Rady. Rada intensywnie zajęła się weryfikacją statutów, regulaminów, kontrolami spraw już kilka razy kontrolowanych- daje to mnie wiele swobody natomiast nęka urzędników. Zadania stawiane mi przez Radę są na miarę możliwości finansowych Gminy. Wykonanie budżetu po stronie dochodów i wydatków w 2013r będzie wysokie, zaciągnęliśmy dużo mniej kredytów i stąd dalszy spadek zadłużenia Gminy, wskaźnik ten winien oscylować koło 18 % na koniec roku. Gorzej natomiast zapowiada się rok 2014 gdzie obowiązują nowe wskaźniki ukierunkowane przede wszystkim na płynność finansową gminy, którą przy bardzo niskich podatkach nie łatwo utrzymać.

  8/. I szerzej do spojrzenia na cały ten kadencyjny serial z panem w roli głównej. Wszedłby pan do tej rzeki jeszcze raz… .

Nigdy nie wchodzi się do tej samej rzeki, dziś to już inna rzeka, ta praca angażowała mnie całkowicie, traciła z pewnością na tym wiele rodzina, ale dawała też olbrzymią satysfakcje. Mało komu jest dane tak szybko widzieć owoce swojej pracy, nowe szkoły, przedszkola, drogi czy chodniki. Każda  inwestycja ma swoją historie i naprawdę to cieszy jak pięknieje nasza Gmina, nasza Polska. Przez te lata spotkałem wielu życzliwych ludzi, pasjonatów. Ludzi chcący dobra wspólnego  Gminy i Rzeczpospolitej. Dziś coraz trudniej mi zrozumieć dlaczego wśród nas jest tyle sporów, dlaczego nie rozwijamy się szybciej i z pewna nostalgią wspominam ten zryw którego doświadczyłem w pierwszych kadencjach samorządu. 

9/. Jak mawia klasyk, prawdziwego mężczyznę poznaje się po tym nie jak zaczyna, tylko jak kończy… . Jak będzie w pana przypadku?   

Sądzę że to pytanie jest przedwczesne, przed nami cały rok 2014, odchodząc, sporządzę raport o stanie Gminy, myślę że takie zestawienia wypadną bardzo  korzystnie w stosunku do okresu z przed powstania samorządu gminnego. Zresztą to obywatele oceniają codziennie zachodzące zmiany. Ludzie chcą u nas mieszkać, Gmina nam  „urosła”, przybyło w tym okresie ponad 30% mieszkańców. Jest to chyba jakiś miernik mojej obecności tutaj? 

10/.  A co uważa pan za swój największy sukces i porażkę w mijającym roku i kończącej się kadencji, jako wójt i człowiek?

Temat jest na osobny artykuł, ale krótko; wysoki procent wykonania zaplanowanych inwestycji, opanowanie zadłużania się, wprost obniżenie długu Gminy. Dobra praca placówek oświatowych, najniższe  ceny w okolicy za wodę i kanalizację, niskie podatki, niskie koszty administrowania. Odbudowa dróg powiatowych przez wykonawcę autostrady, poprawa bezpieczeństwa związana z budową dróg i chodników.

Porażka, dotyka ona  nas wszystkich, to wzrost populistycznych roszczeń, nie umiemy rozróżniać obietnic od możliwości, zanik społeczeństwa obywatelskiego, zamykanie się ludzi na własne sprawy. Olbrzymia biegunowość w sprawach politycznych. Chciałbym jednak ta naszą rozmowę zakończyć optymistycznie.

11/. Każdy ma prawo do ostatniego słowa, wójt także… .

Przed nami Święta, Nowy Rok który zawsze niesie nowe nadzieje, pozwoli Pan że wykorzystam okazje i złożę Mieszkańcom Gminy, wszystkim Współpracownikom najlepsze życzenia radosnych Świąt Bożego Narodzenia, zdrowia, wszelkiej pomyślności i błogosławieństwa Bożego w Nowym Roku.

Dziękuję za interesująca rozmowę.

Ryszard Zaprzałka  (także w tygodniku MiL)

 

 tarnowski kurier kulturalny   tarnowski kurier kulturalny    tarnowski kurier kulturalny    tarnowski kurier kulturalny    tarnowski kurier kulturalny     tarnowski kurier kulturalny    tarnowski kurier kulturalny