542

 

 

 
 
 
 

Licząc na anielską cierpliwość naszych czytelników kończymy ten pierwszy portalowy  rok oznaczony numerem 13, co jest i znamienne i niosące ulgę zarazem. A ponieważ anielski sezon w pełni, podjęliśmy próbę ustalenia, ile też tych stworzeń fruwa wokół nas. I okazało się, że jest ich dokładnie 301 655 722. Taką przynajmniej liczbę podaje XIV kabała. Podążając dalej tym tropem ustaliliśmy z moim skrzydlatym aczkolwiek parzystokopytnym aniołem stróżem, że około 520 r. niejaki Pseudodionizy Aeropagita rozróżnił trzy hierarchie aniołów: Serafini (aniołowie miłości), Cherubini (aniołowie wiedzy) i posłuszne Trony. Są wśród aniołów tacy, którzy opiekują się narodami (Księstwa), i Archaniołowie, którzy przynoszą ludziom najważniejsze wiadomości, oraz opiekujący się nami na co dzień Stróże. Wszystkie anioły nie mają ciała i są nieśmiertelne. W Biblii różnią się wyglądem, w sztuce – różnymi atrybutami, np. mają skrzydła. Aliści są także aniołowie, o których nie wie nikt, bezimienni, jak ci, którym są przypisani. To szeregowcy w niebieskiej armii. I to od nich tak naprawdę zależy, co się z nami szarakami na co dzień i od święta dzieje. Pilnują nas i pilnie raportują, gdzie i co trzeba. Także i my, niejako naśladując naszych skrzydlatych braci, sporządziliśmy mało kulturalne podsumowanie roku, który za nami. Poświęcamy temu odrębny tekst obok, a niżej jego zwiastun. Tak więc po świątecznych szaleństwach nastał czas na poświąteczne remanenty i refleksje.  Zniesmaczeni co nie co poszukiwaniami odpowiednich kryteriów i ocen, koniecznością dokonywania wyborów i nadawania numerów - rozglądamy się nerwowo z Pegazem za wodą święconą, która wywabiłaby nasze w tym względzie przewinienia. A wokół tyle świętych, że zasłaniają już niebo. Coraz trudniej zebrać wszystkich przy stole, zaparkować pamięć w  dozwolonym miejscu i trzymając się za ręce przemawiać do siebie nierdzewnymi słowami. Coraz częściej zacina się też nasza maszynka tolerancji, wzajemnego znoszenia siebie na wzajem, i coraz częściej nie możemy znaleźć dotrzymującej słowa karty gwarancyjnej.  Ale do rzeczy czyli kulturalnego „spisu z natury” -  ostatnich zdarzeń kulturalnych mijającego roku.

Z pewnością wydarzeniem ostatniego tygodnia mijającego rok był znakomity sobotni (28 grudzień) koncert w Bazylice Katedralnej  Chóru "Puellae Orantes", podczas którego otrzymał on Złotą Płytę CD i Platynową DVD za album "Łukaszewski & Bembinow. Kolędy i pastorałki". - Album tarnowskiego chóru otrzymał Złotą Płytę CD obok tak wyjątkowych artystów jak Andrea Bocelli, Aleksandra Kurzak, Janusz Olejniczak czy Mariusz Kwiecień - powiedziała RDN Małopolska Aleksandra Topor, nauczycielka śpiewu w Dziewczęcym Chórze Katedralnym Puellae Orantes. Płyty te otrzymał chór z rąk dyrektora generalnego Związku Producentów AudioVideo Marka Staszewskiego. - Jest to ogromny sukces promocji muzyki poważnej w Polsce. Platynową płytę dvd w 2013 roku otrzymały cztery albumy z czego nasz album jest jedynym w kategorii muzyki poważnej - dodaje Aleksandra Topor. Podczas koncertu zaprezentowano również nowe piękne, bardzo klimatyczne, ciepłe aranżacje klasycznych kolęd polskich, młodego kompozytora warszawskiego Łukasza Farcinkiewicza. Przypomnijmy, że podstawowy nakład płyty wynosił 7 tys. sztuk. W ubiegłym roku postanowiono dodrukować kolejne egzemplarze - 2 tys. sztuk, a w tym roku 2,5 tys. W sumie na rynku muzycznym pojawiło się 11,5 tys. sztuk. Początkiem grudnia ukazała się też nowa płyta zespołu Audiofeels, zatytułowana "Świątecznie”, na której gościnnie wystąpił chór 'Puellae Orantes”.  Tak o płycie napisał sam Zespół: Świąteczny czas jest wyjątkowy i piękny także przez muzykę, która nas wtedy otacza. Pomaga ona przygotować się do nadchodzących dni, skłania do refleksji nad znaczeniem Świąt, przywołuje uśmiech wspomnień i wypełnia nadzieją. Zespół Audiofeels chciał nagrać taką właśnie, pełną pięknych dźwięków płytę. Stąd całkiem nowe, vocal playowe aranżacje polskich kolęd oraz zagranicznych piosenek świątecznych, a także wyjątkowy zestaw gości, którzy wystąpili na płycie. Dzięki zachwycającym głosom Natalii Kukulskiej i Moniki Borzym, dziewcząt z chóru Puellae Orantes oraz panów z zespołu Affabre Concinui, album AudioFeels 'Świątecznie” brzmi tak, jak chcielibyśmy żeby brzmiały Święta.

Poza tym, w piątek 27 grudnia o godz. 18.00 na Dużej Scenie Tarnowskiego Teatru wystąpił dziecięcy Regionalny Zespół Pieśni i Tańca „Mała Helenka” z Chełmca nieopodal Nowego Sącza. W programie widowiska „SZŁA KOLĘDA …” znalazły się m.in. zwyczajowe zabawy dzieci chodzących po kolędzie oraz kolędy i pastorałki regionalne w wykonaniu małych kolędników z Chełmca. Doskonała muzyka na żywo, a zarazem porywająca atmosfera koncertu dostarczyły wielu niezapomnianych wrażeń. A wszystko to w barwnej oprawie artystycznej, oryginalnych góralskich strojach i tradycyjnych przebraniach kolędników.

Zaś w sobotę 28 grudnia w "Klubie Studenckim Przepraszam" przy Rynku 10, odbyła się prawdziwa uczta dla tarnowskich sympatyków muzyki gotyckiej. O godzinie 21 na scenie klubu zagościli Anja Orthodox, wraz z dwoma gitarzystami Manioq i Rollo. Muzycy zaprezentowali repertuar zespołu Closterkeller, w nietypowym, akustycznym wydaniu.

Jak co roku, początek stycznia to dobra okazja do podsumowań i remanentów. W tym również tego, co w kulturalnej trawie piszczało… A koń, jaki jest, a raczej był, każdy widzi – więc i pisać nie bardzo jest o czym. Aliści z redakcyjnego obowiązku trzeba mędrca szkiełko wyjąć i okiem uważnym omieść zeszłoroczne pajęczyny, aby wśród nich to i owo wydobyć i przypomnieć. Ten z konieczności wybiórczy przegląd jest tylko autorskim komentarzem i może zdaniem naszych tarnowskich oficjalnych zawiadowców kulturalnych mieć się nijak do rzeczywistości postrzeganej zza ich dyrektorskich biurek. To cena każdego indywidualnego osądu. Tak na dobrą sprawę liczących się instytucji kulturalnych mamy w Tarnowie ledwie kilka: Teatr im. Ludwika Solskiego, Tarnowskie Centrum Kultury, Biuro Wystaw Artystycznych, Miejską Bibliotekę Publiczną, Pałac Młodzieży, Muzeum Okręgowe, Centrum Sztuki Mościce i Centrum Paderewskiego Tarnów-Kąśna Dolna. Działają one na różnym poziomie: miejskim, powiatowym i wojewódzkim. Tak jak różne są źródła ich finansowania, tak różny prezentują poziom i siłę rażenia. A przecież na kulturalnej mapie miasta swoją obecność wyraźnie zaznaczają jeszcze gazety i czasopisma oraz telewizje internetowe oraz rodzynek w medialnym torcie – RDN Małopolska. Nadają też  Radio Eska oraz Radio i Telewizja Kraków.

Jedno wydaje się pewne – wszystkie one mają za zadnie animować i stymulować, kreować i kształtować naszą kulturalną rzeczywistość oraz nieść słabnący z roku na rok kaganek oświaty. A nie, jak to niestety często bywa, jeno administrować i konsumować nasze, podatników, środki, tylko trwać w skamielinie układów i koterii. Tylko być, a nie tworzyć, tylko mieć zapewnione stałe miejsce w rankingach dworskich konstelacji. Nic to, że król jest nagi i siedzi, a reszta jest (na razie!) milczeniem.

A my, cały rok ukryci za kulisami prawdziwego życia, albo -  jak sufler w schronie pod  sceną podczas nalotu Szekspira – pogubieni w ciemnościach wypatrujemy  na niebie naszych możliwości Gwiazdy Betlejemskiej, naszej szansy na odnalezienie drogi.  A kiedy w tę noc Glorii spłynie na nas światło i moc, w labiryncie starych dekoracji naszego życia odnajdujemy złotą nić Ariadny i z ciężkim wierszem na sercu otwieramy drzwi kolejnego, Nowego Roku. Jedynie lont pamięci wlecze się za nami i po jakimś czasie nasze słowa znowu zaczną pachnieć prochem... Szkoda, że nie sianem, bowiem wówczas osioł czyli Pegaz zostałby ze mną, a tak wybrał szopę.  Osiołkowi w żłobie dano i został /podobnie, jak wielu innych/,  a moje Betlejem coraz dalej.  Z każdym dniem Nowego Roku odleglejsze. Całe szczęście, iż Pegaz ma skrzydła i wie gdzie mnie szukać, więc kiedy król Herod zacznie rzezać niewiniątka i św. Rodzina zmuszona będzie do ucieczki – on rozwinie skrzydła i  wzleci, a ja z nim. Żebym tylko nie przegapił i zdążył. Żebym tylko nie był panną z przypowieści, co to zabrakło jej oliwy i przysnęła.

Kiedyś wiadomości rozchodziły się z szybkością nóg posłańca, później dyliżansu i kolei żelaznej, a teraz Internetu. Kiedyś programy: radiowy i telewizyjny rozpoczynały się rano i kończyły wieczorem, teraz trwają przez całą dobę. I trzeba je czymś wypełnić. Stąd wiemy dokładnie o wszystkich: wojnach i kataklizmach, wypadkach i katastrofach, morderstwach i gwałtach. Czasem tylko, jak kometa, przemknie po tym medialnym niebie informacja o mężach i niewiastach pokój czyniących i dobro świadczących, rozbłyśnie meteor piękna i szlachetności. Efektem tego medialnego zniewolenia jest kompletny chaos w nas i wokół – pomylenie prawdziwego rytmu życia z tym, który jest nam dany a raczej narzucany. Więc zanim nadleci mój Pegaz i czas się wypełni kolejnym felietonem, życzę wszystkim zniewolonym, aby w nowym 2014 roku  zrzucili okowy i znaleźli czas na refleksję, na zamyślenie, na chwilę milczenia...

Ryszard Zaprzałka

 

 tarnowski kurier kulturalny   tarnowski kurier kulturalny    tarnowski kurier kulturalny    tarnowski kurier kulturalny    tarnowski kurier kulturalny     tarnowski kurier kulturalny    tarnowski kurier kulturalny