Licząc na anielską
cierpliwość naszych czytelników
kończymy ten pierwszy portalowy rok
oznaczony numerem 13, co jest i
znamienne i niosące ulgę zarazem. A
ponieważ anielski sezon w pełni,
podjęliśmy próbę ustalenia, ile też
tych stworzeń fruwa wokół nas. I
okazało się, że jest ich dokładnie
301 655 722. Taką przynajmniej
liczbę podaje XIV kabała. Podążając
dalej tym tropem ustaliliśmy z moim
skrzydlatym aczkolwiek
parzystokopytnym aniołem stróżem, że
około 520 r. niejaki Pseudodionizy
Aeropagita rozróżnił trzy hierarchie
aniołów: Serafini (aniołowie
miłości), Cherubini (aniołowie
wiedzy) i posłuszne Trony. Są wśród
aniołów tacy, którzy opiekują się
narodami (Księstwa), i
Archaniołowie, którzy przynoszą
ludziom najważniejsze wiadomości,
oraz opiekujący się nami na co dzień
Stróże. Wszystkie anioły nie mają
ciała i są nieśmiertelne. W Biblii
różnią się wyglądem, w sztuce –
różnymi atrybutami, np. mają
skrzydła. Aliści są także aniołowie,
o których nie wie nikt, bezimienni,
jak ci, którym są przypisani. To
szeregowcy w niebieskiej armii. I to
od nich tak naprawdę zależy, co się
z nami szarakami na co dzień i od
święta dzieje. Pilnują nas i pilnie
raportują, gdzie i co trzeba. Także
i my, niejako naśladując naszych
skrzydlatych braci, sporządziliśmy
mało kulturalne podsumowanie roku,
który za nami. Poświęcamy temu
odrębny tekst obok, a niżej jego
zwiastun. Tak więc po świątecznych
szaleństwach nastał czas na
poświąteczne remanenty i refleksje.
Zniesmaczeni co nie co
poszukiwaniami odpowiednich
kryteriów i ocen, koniecznością
dokonywania wyborów i nadawania
numerów - rozglądamy się nerwowo z
Pegazem za wodą święconą, która
wywabiłaby nasze w tym względzie
przewinienia. A wokół tyle świętych,
że zasłaniają już niebo. Coraz
trudniej zebrać wszystkich przy
stole, zaparkować pamięć w
dozwolonym miejscu i trzymając się
za ręce przemawiać do siebie
nierdzewnymi słowami. Coraz częściej
zacina się też nasza maszynka
tolerancji, wzajemnego znoszenia
siebie na wzajem, i coraz częściej
nie możemy znaleźć dotrzymującej
słowa karty gwarancyjnej. Ale do
rzeczy czyli kulturalnego „spisu z
natury” - ostatnich zdarzeń
kulturalnych mijającego roku.
Z pewnością
wydarzeniem ostatniego tygodnia
mijającego rok był znakomity sobotni
(28 grudzień) koncert w Bazylice
Katedralnej Chóru "Puellae Orantes",
podczas którego otrzymał on Złotą
Płytę CD i Platynową DVD za album
"Łukaszewski & Bembinow. Kolędy i
pastorałki". - Album tarnowskiego
chóru otrzymał Złotą Płytę CD obok
tak wyjątkowych artystów jak Andrea
Bocelli, Aleksandra Kurzak, Janusz
Olejniczak czy Mariusz Kwiecień -
powiedziała RDN Małopolska
Aleksandra Topor, nauczycielka
śpiewu w Dziewczęcym Chórze
Katedralnym Puellae Orantes. Płyty
te otrzymał chór z rąk dyrektora
generalnego Związku Producentów
AudioVideo Marka Staszewskiego. -
Jest to ogromny sukces promocji
muzyki poważnej w Polsce. Platynową
płytę dvd w 2013 roku otrzymały
cztery albumy z czego nasz album
jest jedynym w kategorii muzyki
poważnej - dodaje Aleksandra Topor.
Podczas koncertu zaprezentowano
również nowe piękne, bardzo
klimatyczne, ciepłe aranżacje
klasycznych kolęd polskich, młodego
kompozytora warszawskiego Łukasza
Farcinkiewicza. Przypomnijmy, że
podstawowy nakład płyty wynosił 7
tys. sztuk. W ubiegłym roku
postanowiono dodrukować kolejne
egzemplarze - 2 tys. sztuk, a w tym
roku 2,5 tys. W sumie na rynku
muzycznym pojawiło się 11,5 tys.
sztuk. Początkiem grudnia ukazała
się też nowa płyta zespołu
Audiofeels, zatytułowana
"Świątecznie”, na której gościnnie
wystąpił chór 'Puellae Orantes”.
Tak o płycie napisał sam Zespół:
Świąteczny czas jest wyjątkowy i
piękny także przez muzykę, która nas
wtedy otacza. Pomaga ona przygotować
się do nadchodzących dni, skłania do
refleksji nad znaczeniem Świąt,
przywołuje uśmiech wspomnień i
wypełnia nadzieją. Zespół Audiofeels
chciał nagrać taką właśnie, pełną
pięknych dźwięków płytę. Stąd
całkiem nowe, vocal playowe
aranżacje polskich kolęd oraz
zagranicznych piosenek świątecznych,
a także wyjątkowy zestaw gości,
którzy wystąpili na płycie. Dzięki
zachwycającym głosom Natalii
Kukulskiej i Moniki Borzym,
dziewcząt z chóru Puellae Orantes
oraz panów z zespołu Affabre
Concinui, album AudioFeels
'Świątecznie” brzmi tak, jak
chcielibyśmy żeby brzmiały Święta.
Poza tym, w piątek 27
grudnia o godz. 18.00 na Dużej
Scenie Tarnowskiego Teatru wystąpił
dziecięcy Regionalny Zespół Pieśni i
Tańca „Mała Helenka” z Chełmca
nieopodal Nowego Sącza. W programie
widowiska „SZŁA KOLĘDA …” znalazły
się m.in. zwyczajowe zabawy dzieci
chodzących po kolędzie oraz kolędy i
pastorałki regionalne w wykonaniu
małych kolędników z Chełmca.
Doskonała muzyka na żywo, a zarazem
porywająca atmosfera koncertu
dostarczyły wielu niezapomnianych
wrażeń. A wszystko to w barwnej
oprawie artystycznej, oryginalnych
góralskich strojach i tradycyjnych
przebraniach kolędników.
Zaś w sobotę 28
grudnia w "Klubie Studenckim
Przepraszam" przy Rynku 10, odbyła
się prawdziwa uczta dla tarnowskich
sympatyków muzyki gotyckiej. O
godzinie 21 na scenie klubu
zagościli Anja Orthodox, wraz z
dwoma gitarzystami Manioq i Rollo.
Muzycy zaprezentowali repertuar
zespołu Closterkeller, w nietypowym,
akustycznym wydaniu.
Jak co roku, początek
stycznia to dobra okazja do
podsumowań i remanentów. W tym
również tego, co w kulturalnej
trawie piszczało… A koń, jaki jest,
a raczej był, każdy widzi – więc i
pisać nie bardzo jest o czym. Aliści
z redakcyjnego obowiązku trzeba
mędrca szkiełko wyjąć i okiem
uważnym omieść zeszłoroczne
pajęczyny, aby wśród nich to i owo
wydobyć i przypomnieć. Ten z
konieczności wybiórczy przegląd jest
tylko autorskim komentarzem i może
zdaniem naszych tarnowskich
oficjalnych zawiadowców kulturalnych
mieć się nijak do rzeczywistości
postrzeganej zza ich dyrektorskich
biurek. To cena każdego
indywidualnego osądu. Tak na dobrą
sprawę liczących się instytucji
kulturalnych mamy w Tarnowie ledwie
kilka: Teatr im. Ludwika Solskiego,
Tarnowskie Centrum Kultury, Biuro
Wystaw Artystycznych, Miejską
Bibliotekę Publiczną, Pałac
Młodzieży, Muzeum Okręgowe, Centrum
Sztuki Mościce i Centrum
Paderewskiego Tarnów-Kąśna Dolna.
Działają one na różnym poziomie:
miejskim, powiatowym i wojewódzkim.
Tak jak różne są źródła ich
finansowania, tak różny prezentują
poziom i siłę rażenia. A przecież na
kulturalnej mapie miasta swoją
obecność wyraźnie zaznaczają jeszcze
gazety i czasopisma oraz telewizje
internetowe oraz rodzynek w
medialnym torcie – RDN Małopolska.
Nadają też Radio Eska oraz Radio i
Telewizja Kraków.
Jedno wydaje się
pewne – wszystkie one mają za zadnie
animować i stymulować, kreować i
kształtować naszą kulturalną
rzeczywistość oraz nieść słabnący z
roku na rok kaganek oświaty. A nie,
jak to niestety często bywa, jeno
administrować i konsumować nasze,
podatników, środki, tylko trwać w
skamielinie układów i koterii. Tylko
być, a nie tworzyć, tylko mieć
zapewnione stałe miejsce w
rankingach dworskich konstelacji.
Nic to, że król jest nagi i siedzi,
a reszta jest (na razie!)
milczeniem.
A my, cały rok ukryci
za kulisami prawdziwego życia, albo
- jak sufler w schronie pod sceną
podczas nalotu Szekspira – pogubieni
w ciemnościach wypatrujemy na
niebie naszych możliwości Gwiazdy
Betlejemskiej, naszej szansy na
odnalezienie drogi. A kiedy w tę
noc Glorii spłynie na nas światło i
moc, w labiryncie starych dekoracji
naszego życia odnajdujemy złotą nić
Ariadny i z ciężkim wierszem na
sercu otwieramy drzwi kolejnego,
Nowego Roku. Jedynie lont pamięci
wlecze się za nami i po jakimś
czasie nasze słowa znowu zaczną
pachnieć prochem... Szkoda, że nie
sianem, bowiem wówczas osioł czyli
Pegaz zostałby ze mną, a tak wybrał
szopę. Osiołkowi w żłobie dano i
został /podobnie, jak wielu
innych/, a moje Betlejem coraz
dalej. Z każdym dniem Nowego Roku
odleglejsze. Całe szczęście, iż
Pegaz ma skrzydła i wie gdzie mnie
szukać, więc kiedy król Herod
zacznie rzezać niewiniątka i św.
Rodzina zmuszona będzie do ucieczki
– on rozwinie skrzydła i wzleci, a
ja z nim. Żebym tylko nie przegapił
i zdążył. Żebym tylko nie był panną
z przypowieści, co to zabrakło jej
oliwy i przysnęła.
Kiedyś wiadomości
rozchodziły się z szybkością nóg
posłańca, później dyliżansu i kolei
żelaznej, a teraz Internetu. Kiedyś
programy: radiowy i telewizyjny
rozpoczynały się rano i kończyły
wieczorem, teraz trwają przez całą
dobę. I trzeba je czymś wypełnić.
Stąd wiemy dokładnie o wszystkich:
wojnach i kataklizmach, wypadkach i
katastrofach, morderstwach i
gwałtach. Czasem tylko, jak kometa,
przemknie po tym medialnym niebie
informacja o mężach i niewiastach
pokój czyniących i dobro
świadczących, rozbłyśnie meteor
piękna i szlachetności. Efektem tego
medialnego zniewolenia jest
kompletny chaos w nas i wokół –
pomylenie prawdziwego rytmu życia z
tym, który jest nam dany a raczej
narzucany. Więc zanim nadleci mój
Pegaz i czas się wypełni kolejnym
felietonem, życzę wszystkim
zniewolonym, aby w nowym 2014 roku
zrzucili okowy i znaleźli czas na
refleksję, na zamyślenie, na chwilę
milczenia... |