489/490

 

 

 
 
 
 

To jest absolutnie wyjątkowy - dubeltowy felieton. I to nie koniecznie z powodu oczywistych świątecznych wigilijno – noworocznych przesileń. Powodem jego inności nie jest też cezura czasowa: koniec starego i początek nowego roku. Te oczywiste oczywistości, jakkolwiek ważne i nie do pominięcia w Pegazie pisanym w sylwestrowych okolicznościach przyrody, tym razem zdominowała jakościowa i techniczna zmiana naszego, z przeproszeniem, organu. Otóż z nastaniem nowego Anno Domini 2013 tkk od czterech lat funkcjonujący na blogu gazeta.pl przemienia się w profesjonalny portal internetowy tarnowskikurierkulturalny.pl – zachowując swoją dotychczasową tożsamość: nazwę i charakter. Jak dotąd, tak i nadal będziemy możliwie najszerzej, najgłębiej i najrzetelniej monitorowali to, co w kulturalnej trawie Tarnowa i okolic piszczy. Aliści otwierając się w raz z nowym rokiem na nowe możliwości, szanse i nadzieję… Licząc na wypróbowaną przez minione lata państwa przyjazną obecność, wyrozumiałość dla popełnianych błędów i anielską cierpliwość do nas…

 

A  ponieważ anielski sezon w pełni, podjęliśmy próbę ustalenia, ile też tych stworzeń fruwa wokół nas. I okazało się, że jest ich dokładnie 301 655 722. Taką przynajmniej liczbę podaje XIV kabała. Podążając dalej tym tropem ustaliliśmy z moim skrzydlatym aczkolwiek parzystokopytnym aniołem stróżem, że około 520 r. niejaki Pseudodionizy Aeropagita rozróżnił trzy hierarchie aniołów: Serafini (aniołowie miłości), Cherubini (aniołowie wiedzy) i posłuszne Trony. Są wśród aniołów tacy, którzy opiekują się narodami (Księstwa), i Archaniołowie, którzy przynoszą ludziom najważniejsze wiadomości/, oraz opiekujący się nami na co dzień (Stróże). Wszystkie anioły nie mają ciała i są nieśmiertelne. W Biblii różnią się wyglądem, w sztuce – różnymi atrybutami, np. mają skrzydła. Aliści są także aniołowie, o których nie wie nikt, bezimienni, jak ci, którym są przypisani. To szeregowcy w niebieskiej armii. I to od nich tak naprawdę zależy, co się z nami szarakami na co dzień i od święta dzieje. Pilnują nas i pilnie raportują, gdzie i co trzeba.

A po świątecznych szaleństwach nastał czas na poświąteczne remanenty i refleksje.  Zniesmaczeni co nie co poszukiwaniami odpowiednich kryteriów i ocen, koniecznością dokonywania wyborów i nadawania numerów - rozglądamy się nerwowo z Pegazem za wodą święconą, która wywabiłaby nasze w tym względzie przewinienia. A wokół tyle świętych, że zasłaniają już niebo. Coraz trudniej zebrać wszystkich przy stole, zaparkować pamięć w  dozwolonym miejscu i trzymając się za ręce przemawiać do siebie nierdzewnymi słowami. Coraz częściej zacina się też nasza maszynka tolerancji, wzajemnego znoszenia siebie na wzajem, i coraz częściej nie możemy znaleźć dotrzymującej słowa karty gwarancyjnej. Ale do rzeczy czyli kulturalnego „spisu z natury” niektórych ostatnich, i jakby mniej „medialnych” zdarzeń kulturalnych tego wyjątkowego, ostatniego tygodnia roku.

Zgodnie z tarnowską tradycją, również w tym roku w wigilijną noc tuż po pasterce, w piwnicach Tarnowskiego Centrum Kultury zabrzmiały Rockowe O!płateczki Wojtka Klicha, kultowa impreza mająca swoje stałe miejsce w kalendarzu imprez kulturalnych Tarnowa. Ten  odbywający się nieprzerwanie od 1995 roku wyjątkowy koncert kolęd i pastorałek w blues – rockowych aranżacjach  to prawdziwy ewenement w skali kraju (a może i świata), który odbywa się tradycyjnie w Wigilijną Noc,  to ziszczenie niepokornych marzeń Wojtka Klicha, który wymyślił sobie tę imprezę, datę i irracjonalną godzinę rozpoczęcia - bo któż o 1.30 w nocy odwiedza sale koncertowe.

Podobnie jak rok temu, ze względu na oszczędności, zrezygnowano z hucznego Sylwestra na Rynku połączonego z  występami zespołów na żywo (ostał się jeno pokaz ogni sztucznych). Na szczęście nie wszyscy postponują tradycję, o czym dobitnie zaświadcza chociażby kolejna edycja plenerowej szopki z żywymi zwierzętami w przyklasztornych ogrodach klasztoru ojców Bernardynów. W tym roku została ona powiększona i wzbogacona nową iluminacją świetlną. Konstrukcja szopki ma w tym roku wygląd tradycyjnego pasterskiego szałasu, w którym zamieszkają przede wszystkim zwierzęta znane z polskich gospodarstw, m.in. owce, kaczki, barany i dwa kucyki. Szkoda tylko, że zabrakło egzotycznych wielbłądów czy lam, które były w poprzednich latach. - Budowa trwała ponad miesiąc, a w wykonaniu samej szopy, jak i zagrody po raz pierwszy pomagały nam osoby, które na co dzień korzystają z naszej kuchni - mówi o. Lucjusz Wilk, gwardian klasztoru. Bernardyni jednocześnie zachęcają do zobaczenia ruchomej szopki w kościele, w której umieszczono w tym roku kilka nowych figur, m.in. wędkarza i kowala. Żywą szopkę u Bernardynów będzie można oglądać od godz. 8 do 19. Codziennie do 6 stycznia, kiedy to zaplanowano tradycyjny pochód Trzech Króli przez miasto.  A skoro o szopkach mowa to nie sposób nie wspomnieć o kolędach, będących ich artystycznym dopełnieniem i wszechobecnych w tym wyjątkowym czasie w tzw. przestrzeni międzyludzkiej. Więc koncertuje kto może i gdzie może…

W kościele i w teatrze, na ulicy i po domach, które odwiedzali Kolędnicy Misyjni. I tak w sobotę 29 grudnia  w Kościele Księży Misjonarzy odbył się koncert kolęd i pastorałek w wykonaniu Dziewczęcego Chóru Katedralnego „Puellae Orantes” i Kwartetu Smyczkowego „Airis”. Podczas koncertu zaprezentowano repertuar z albumu „Łukaszewski & Bembinow. Kolędy i pastorałki”, nagrodzonego Fryderykiem 2012. Z kolei w niedzielę 30 grudnia w kościele p.w. Miłosierdzia Bożego kolędowała działająca przy tamtejszej parafii 25. osobowa Tarnowska Orkiestra Miłosierdzia Bożego. Tego samego dnia Centrum Sztuki Mościce zaprosiło na świąteczny koncert „Pastuszkowie Hej!” w wykonaniu Zespołu Pieśni i Tańca Świerczkowiacy.

Zaś w tarnowski teatr przygotował, podobnie jak w poprzednim roku, sylwestrowe spotkanie zatytułowane „Muzyczne prezenty na Nowy Rok”.  W programie tego sylwestrowego koncertu zapowiedziano popularne arie z oper W.A. Mozarta, S. Moniuszki, G. Bizeta, P. Czajkowskiego a także arie z operetek, piosenki z musicali oraz serię znanych piosenek lwowskich – wszystko w międzynarodowym wykonaniu. Ten muzyczny cocktail przyprawiła grana już od jakiegoś czasu na deskach Solskiego farsa „Czego nie widać”.

Mijający rok to 366 dni obfitujących w wydarzenia, o których mówić się będzie jeszcze długo w Tarnowie. Władza, jak to hucznie wszem i wobec ogłosił magistrat zapamięta 2012 rok jako jedno pasmo sukcesów, aczkolwiek mieszkańcy już niekoniecznie… Przełom roku, to  jak wiadomo,  czas stosownych remanentów, statystyk,  podsumowań i postanowień więc i my nie będziemy chować głowy w piasek… o czym obok.  I tak, w tej medialnej i jak na razie wirtualnej zaspie, bo śniegu jak na lekarstwo  utkwiwszy, z umiarkowaną nadzieją na lepsze jutro tarnowskiej kultury, także tej prasowej (właśnie ukazały się dwa nowe czasopisma), pozostajemy „Na ten Nowy Rok”.

Ryszard Zaprzałka

 

 

 tarnowski kurier kulturalny   tarnowski kurier kulturalny    tarnowski kurier kulturalny    tarnowski kurier kulturalny    tarnowski kurier kulturalny     tarnowski kurier kulturalny    tarnowski kurier kulturalny