A ponieważ anielski
sezon w pełni, podjęliśmy próbę
ustalenia, ile też tych stworzeń
fruwa wokół nas. I okazało się, że
jest ich dokładnie 301 655 722. Taką
przynajmniej liczbę podaje XIV
kabała. Podążając dalej tym tropem
ustaliliśmy z moim skrzydlatym
aczkolwiek parzystokopytnym aniołem
stróżem, że około 520 r. niejaki
Pseudodionizy Aeropagita rozróżnił
trzy hierarchie aniołów: Serafini
(aniołowie miłości), Cherubini
(aniołowie wiedzy) i posłuszne
Trony. Są wśród aniołów tacy, którzy
opiekują się narodami (Księstwa), i
Archaniołowie, którzy przynoszą
ludziom najważniejsze wiadomości/,
oraz opiekujący się nami na co dzień
(Stróże). Wszystkie anioły nie mają
ciała i są nieśmiertelne. W Biblii
różnią się wyglądem, w sztuce –
różnymi atrybutami, np. mają
skrzydła. Aliści są także aniołowie,
o których nie wie nikt, bezimienni,
jak ci, którym są przypisani. To
szeregowcy w niebieskiej armii. I to
od nich tak naprawdę zależy, co się
z nami szarakami na co dzień i od
święta dzieje. Pilnują nas i pilnie
raportują, gdzie i co trzeba.
A po świątecznych
szaleństwach nastał czas na
poświąteczne remanenty i refleksje.
Zniesmaczeni co nie co
poszukiwaniami odpowiednich
kryteriów i ocen, koniecznością
dokonywania wyborów i nadawania
numerów - rozglądamy się nerwowo z
Pegazem za wodą święconą, która
wywabiłaby nasze w tym względzie
przewinienia. A wokół tyle świętych,
że zasłaniają już niebo. Coraz
trudniej zebrać wszystkich przy
stole, zaparkować pamięć w
dozwolonym miejscu i trzymając się
za ręce przemawiać do siebie
nierdzewnymi słowami. Coraz częściej
zacina się też nasza maszynka
tolerancji, wzajemnego znoszenia
siebie na wzajem, i coraz częściej
nie możemy znaleźć dotrzymującej
słowa karty gwarancyjnej. Ale do
rzeczy czyli kulturalnego „spisu z
natury” niektórych ostatnich, i
jakby mniej „medialnych” zdarzeń
kulturalnych tego wyjątkowego,
ostatniego tygodnia roku.
Zgodnie z tarnowską
tradycją, również w tym roku w
wigilijną noc tuż po pasterce, w
piwnicach Tarnowskiego Centrum
Kultury zabrzmiały Rockowe
O!płateczki Wojtka Klicha, kultowa
impreza mająca swoje stałe miejsce w
kalendarzu imprez kulturalnych
Tarnowa. Ten odbywający się
nieprzerwanie od 1995 roku wyjątkowy
koncert kolęd i pastorałek w blues –
rockowych aranżacjach to prawdziwy
ewenement w skali kraju (a może i
świata), który odbywa się
tradycyjnie w Wigilijną Noc, to
ziszczenie niepokornych marzeń
Wojtka Klicha, który wymyślił sobie
tę imprezę, datę i irracjonalną
godzinę rozpoczęcia - bo któż o 1.30
w nocy odwiedza sale koncertowe.
Podobnie jak rok
temu, ze względu na oszczędności,
zrezygnowano z hucznego Sylwestra na
Rynku połączonego z występami
zespołów na żywo (ostał się jeno
pokaz ogni sztucznych). Na szczęście
nie wszyscy postponują tradycję, o
czym dobitnie zaświadcza chociażby
kolejna edycja plenerowej szopki z
żywymi zwierzętami w
przyklasztornych ogrodach klasztoru
ojców Bernardynów. W tym roku
została ona powiększona i wzbogacona
nową iluminacją świetlną.
Konstrukcja szopki ma w tym roku
wygląd tradycyjnego pasterskiego
szałasu, w którym zamieszkają przede
wszystkim zwierzęta znane z polskich
gospodarstw, m.in. owce, kaczki,
barany i dwa kucyki. Szkoda tylko,
że zabrakło egzotycznych wielbłądów
czy lam, które były w poprzednich
latach. - Budowa
trwała ponad miesiąc, a w wykonaniu
samej szopy, jak i zagrody po raz
pierwszy pomagały nam osoby, które
na co dzień korzystają z naszej
kuchni -
mówi o. Lucjusz Wilk, gwardian
klasztoru. Bernardyni jednocześnie
zachęcają do zobaczenia ruchomej
szopki w kościele, w której
umieszczono w tym roku kilka nowych
figur, m.in. wędkarza i kowala. Żywą
szopkę u Bernardynów będzie można
oglądać od godz. 8 do 19. Codziennie
do 6 stycznia, kiedy to zaplanowano
tradycyjny pochód Trzech Króli przez
miasto. A skoro o szopkach mowa to
nie sposób nie wspomnieć o kolędach,
będących ich artystycznym
dopełnieniem i wszechobecnych w tym
wyjątkowym czasie w tzw. przestrzeni
międzyludzkiej. Więc koncertuje kto
może i gdzie może…
W kościele i w
teatrze, na ulicy i po domach, które
odwiedzali Kolędnicy Misyjni. I tak
w sobotę 29 grudnia w Kościele
Księży Misjonarzy odbył się koncert
kolęd i pastorałek w wykonaniu
Dziewczęcego Chóru Katedralnego „Puellae
Orantes” i Kwartetu Smyczkowego „Airis”.
Podczas koncertu zaprezentowano
repertuar z albumu „Łukaszewski &
Bembinow. Kolędy i pastorałki”,
nagrodzonego Fryderykiem 2012. Z
kolei w niedzielę 30 grudnia w
kościele p.w. Miłosierdzia Bożego
kolędowała działająca przy
tamtejszej parafii 25. osobowa
Tarnowska Orkiestra Miłosierdzia
Bożego. Tego samego dnia Centrum
Sztuki Mościce zaprosiło na
świąteczny koncert „Pastuszkowie
Hej!” w wykonaniu Zespołu Pieśni i
Tańca Świerczkowiacy.
Zaś w tarnowski teatr
przygotował, podobnie jak w
poprzednim roku, sylwestrowe
spotkanie zatytułowane „Muzyczne
prezenty na Nowy Rok”. W programie
tego sylwestrowego koncertu
zapowiedziano popularne arie z oper
W.A. Mozarta, S. Moniuszki, G.
Bizeta, P. Czajkowskiego a także
arie z operetek, piosenki z musicali
oraz serię znanych piosenek
lwowskich – wszystko w
międzynarodowym wykonaniu. Ten
muzyczny cocktail przyprawiła grana
już od jakiegoś czasu na deskach
Solskiego farsa „Czego nie widać”.
Mijający rok to 366
dni obfitujących w wydarzenia, o
których mówić się będzie jeszcze
długo w Tarnowie. Władza, jak to
hucznie wszem i wobec ogłosił
magistrat zapamięta 2012 rok jako
jedno pasmo sukcesów, aczkolwiek
mieszkańcy już niekoniecznie…
Przełom roku, to jak wiadomo, czas
stosownych remanentów, statystyk,
podsumowań i postanowień więc i my
nie będziemy chować głowy w piasek…
o czym obok. I tak, w tej medialnej
i jak na razie wirtualnej zaspie, bo
śniegu jak na lekarstwo utkwiwszy,
z umiarkowaną nadzieją na lepsze
jutro tarnowskiej kultury, także tej
prasowej (właśnie ukazały się dwa
nowe czasopisma), pozostajemy „Na
ten Nowy Rok”.
Ryszard
Zaprzałka
|