|
Nieco w
cieniu „prezydenckiej afery”
tli się inna nie mniej
spektakularna. Chodzi o dwie
sąsiadujące ze sobą działki
przy ulicy Gumniskiej. Na
jednej z nich stoi Pałac
Ślubów (jego ciekawa
historia poniżej), na
drugiej nowy kościół parafii
Matki Bożej Szkaplerznej.
Otóż, w 2010 o nieruchomość
i zwrot działek upomniała
się mieszkająca w Australii
Ann Drilich z rodziny
przedwojennych właścicieli
obecnego Pałacu Ślubów.
Przekonując, że wcześniej
nic nie wiedziała o
postępowaniu sądu rejonowego
z 1985 roku, który
zdecydował, że opuszczony
majątek przejmie Skarb
Państwa. - Dlatego sąd
wznowił tamto postępowanie i
zmienił wcześniejsze decyzje
- wyjaśnia Radiu Kraków
sędzia Tomasz Kozioł. - Te
decyzje spowodowały, że
sytuacja własności powróciła
jak gdyby do stanu
pierwotnego, a zatem że
właścicielami tych gruntów
są osoby będące następcami
prawnymi rodziny Goldmanów i
rodziny Drilichów. Teraz Ann
Drilich najprawdopodobniej
wystąpi o zmiany w księgach
wieczystych, do czego ma
pełne prawo, a wtedy
formalnie stanie się
właścicielem wspomnianych
działek. Póki co, magistrat
przed sądem próbuje
udowodnić, że "zasiedziało"
budynek Pałacu Ślubu.
Podobną strategię przyjęła
miejscowa kuria,
przekonując, że działkę pod
nowo budowany kościół nabyła
„lega artis”. Pałac można
zwrócić ale co zrobić z
nowym kościołem i okazałą
plebanią, nic to że w stanie
surowym. Nic też dziwnego,
że obecna władza, tak
świecka jak i duchowna, nie
kwapi się do zdecydowanych
rozstrzygnięć i chętnie
podrzuciłaby to kukułcze
jajo nowej, powyborczej,
kamaryli, pardon, koalicji.
Nie od dziś wiadomo, że
młyny kościelne mielą wolno,
a jaki chleb z tej
przedwyborczej mąki będzie,
to się okaże… jesienią.
Podobnie rzecz ma się z nową
oryginalną inicjatywą
autorstwa popularnego
tarnowskiego aktora Jerzego
Pala, który przy wsparciu
swojej macierzystej sceny
postanowił reaktywować w
Tarnowie kabaret literacki.
Przy pomocy znanego
tarnowskiego mansarda
Jerzego Sztylera i
gospodarza Restauracji
Węgierskiej oraz Winiarni
Marka Hegedusa - Plac
Kazimierza 2 (wejście od
Pasażu Tertila), przygotował
w sobotę 18 stycznia Wieczór
Premierowy nowopowstałego
kabaretu „NaTenCzas”. A
wystąpili w nim Zina Zagner
– niegdyś aktorka Solskiego
i reżyser, Monika Wenta –
obecna aktorka tarnowskiego
teatru i Jerzy Pal oraz
gościnnie student Grzegorz
Stokłosa. Akompaniował
i…dogadywał Piotr Niedojadło.
Tego samego dnia w kinie
„Marzenie” nareszcie
wystąpiła Aga Zaryan z
koncertem „Remembering Nina
& Abbey” promującym nowy
album poświęcony postaciom
Niny Simone oraz Abbey
Lincoln. Również w sobotę 18
stycznia za sprawą BWA i
TATE „Cały Tarnów czytał
dzieciom". To wartościowe
przedsięwzięcie połączone z
zabawą plastyczno–teatralną,
odbywa się raz w miesiącu w
Pałacyku Strzeleckim. Akcja
jest częścią kampanii
społecznej zainagurowanej 1
czerwca 2001 roku przez
Fundację ABCXXI – Cała
Polska czyta dzieciom, w
celu uświadomienia
społeczeństwu ogromnego
znaczenia czytania dziecku
dla jego zdrowego i
wszechstronnego rozwoju.
Autorem plakatu, który stał
się logo kampanii, jest
grafik i malarz, Rafał
Olbiński. Podczas ostatniego
spotkania rodzice mogli się
dowiedzieć, jak ważną rolę
pełni w życiu dziecka baśń.
Dzieci, natomiast wysłuchały
pełnych humoru „Trzech
małych świnek". Na
zakończenie wspólnie robiono
śmieszne przestrzenne
świnki, które każde dziecko
zabrało ze sobą do domu.
Tydzień domknął kolejny
Salon Poezji, zorganizowany
przez MBP w Sali Lustrzanej,
poświęcony poetyckiej
twórczości ks. Janusza
Pasierba. Jego wiersze
wykonali artyści z grupy
"Krakowskie Przedmieście”:
Agata Bernadt (śpiew) i Adam
Niedzielin (akompaniament).
Ksiądz prof. Pasierb (1929 -
1993), związany m.in. z
Żabnem gdzie spędził lata
okupacji, to uczony i
artysta, luminarz polskiej
nauki i kultury o
międzynarodowym rozgłosie.
Jako poeta debiutował w 1972
r. na łamach „Tygodnika
Powszechnego”. Wśród
kilkuset jego publikacji
znajduje się m.in. siedem
tomów esejów i trzynaście
zbiorków poetyckich. 15
grudnia minęła 20. rocznica
śmierci ks. Janusza
Pasierba, a 7 stycznia 85.
rocznica urodzin.
Na początku
dwudziestego wieku,
zbankrutowany właściciel
neogotyckiej kamienicy przy
ulicy Gumniskiej (dzisiejszy
Pałac Ślubów) przedsiębiorca
Nalepa powiesił się w
górującej nad budynkiem
wieżyczce, a rodzina
nieboszczyka wystawiła
nieruchomość na sprzedaż. Do
pałacyku przylegały wielkie
połacie ziemi i kilka
fabryk. Efraim Goldman syn
Izaaka odkupił od Nalepów
majątek wraz z cegielnią,
fabryką świec i kaflarnią,
po czym zamieszkał z całą
rodziną w budynku. Piękny
pałacyk zmienił nazwę z
Nalepówki na Goldmanówkę, a
nowi właściciele wraz z
majątkiem trwałym przejęli
ciążące nad kamieniczką
fatum.
Z początkiem
pierwszej wojny rosyjskie
aeroplany zbombardowały
cegielnię i przylegające do
niej zabudowania.
Goldmanowie uciekli do
Wiednia i powrócili po
odejściu z Tarnowa Rosjan.
Efraim Goldman był mądrym
człowiekiem, ale w latach
dwudziestych wdał się w
interesy z nieuczciwymi
wspólnikami i stracił
fortunę. Wszystkie dochody z
fabryk szły na spłatę
weksli, a Goldmanowie
utrzymywali się z
przydomowego gospodarstwa i
wynajmu mieszkań w pałacyku.
Przewrotny los zdjął
przekleństwo ciążące na
pałacyku, gdy wprowadziła
się tam rodzina Poetschke.
Był koniec lat dwudziestych
i nikomu nie przyszło do
głowy jak bardzo spolszczona
rodzina niemieckich
Poznaniaków może wpłynąć na
życie Goldmanów.
Hubert
Poetschke był fachowcem
młynarstwa i posiadał po
rodzicach młyn wiatrowy, ale
gdy otrzymał propozycję
pracy w Tarnowie, nie
odmówił. Został zatrudniony
na bardzo korzystnym
kontrakcie u Szancera i po
niedługim czasie wynajął
mieszkanie w pałacyku.
Najstarszy syn Huberta Jerzy
szybko zaprzyjaźnił się z
Blanką dwa lata starszą
córką Goldmanów, a Efraim
spłacił ostatnią ratę długu.
Na ulicę Gumniską zawitało
nowe, radośniejsze życie.
Nadszedł 1939
rok i nowa wojna. Po wejściu
Niemców do Tarnowa
Goldmanowie zostali
przesiedleni na ulicę
Lwowską, a rodzina Poetschke
do małego domu na ulicy
Kołłątaja 9. Hitlerowcy
wtłoczyli w jednopokojowe
mieszkania, na kilkunastu
ulicach, tysiące żydowskich
rodzin, skupiając w jednym
miejscu ofiary nadchodzącego
holokaustu. Goldmanówkę
zajęła rodzina ślązaków z
Wadowic, a stary i
schorowany Efraim Goldman
zmarł ze zgryzoty w nowym
miejscu zamieszkania,
pozostawiając rodzinę na
łasce okupacyjnego losu.
Jerzy Poetschke i Blanka
Goldman spotykali się co raz
rzadziej. Hitlerowcy z dnia
na dzień zawężali swobodę
poruszania się po mieście,
wyznaczając ulice i miejsca
dla Żydów, tworząc powoli
getto. Ojciec Jerzego
nawiązał współpracę z Armią
Krajową, czego nie ukrywał
przed najstarszym synem.
Po śmierci
Efraima rodzinę Goldmanów
przeniesiono bliżej
planowanego getta, na ulicę
Nową, skąd coraz częściej
hitlerowcy wyprowadzali
ludność żydowską na pobliski
kirchoł. Odbywały się tam
masowe egzekucje. Na wiosnę
1942 roku Niemcy rozpoczęli
przygotowania do największej
hekatomby żydowskiej w
Tarnowie, co nie uszło
uwadze mieszkańców. Blanka
ostrzeżona przez swojego
przyjaciela Jerzego,
urządziła w piwnicy skrytkę
i postanowiła walczyć o
swoje życie. 11 czerwca
hitlerowcy wymordowali
kilkanaście tysięcy Żydów.
Masakra odbyła się na rynku,
w lesie pod Zbylitowską Górą
i na żydowskim cmentarzu.
Rodzina Goldmanów spoczęła w
masowej mogile, obok grobów
przodków, na starym kirchole.
Kilka tygodni
po tym masowym mordzie Jerzy
spotkał na ulicy Blankę
Goldman. Ocalała dzięki
ostrzeżeniom Jerzego i jego
radom. Przesiedziała w
piwnicy najgorsze dni i po
wyjściu z ukrycia wmieszała
się w ostałych przy życiu
mieszkańców getta. Po tym
wydarzeniu Jerzy Poetschke
postanowił pomóc Blance w
sposób bardziej zdecydowany.
Przy rodzinnym obiedzie
zapytał czy mógłby
przyprowadzić do domu
żydowską dziewczynę i ukryć
ją przed Niemcami. Ojciec
Jerzego bez zastanowienia
wyraził zgodę. Przeprowadzka
nastąpiła w 1943 roku.
Blanka ukrywała się w domu
przy Kołłątaja 9 do końca
wojny. Rodzina Poetschke
traktowała ją jak każdego
domownika, a Jerzy urządził
w piwnicy schowek na wypadek
najścia Niemców. Wyuczył też
Blankę na pamięć kilku
adresów gdyby nie wiedziała
gdzie ma pójść po
ewentualnym aresztowaniu i
śmierci rodziny. Przeżyła w
domu Poetschke likwidację
tarnowskiego getta i wielką
samotność spowodowaną
śmiercią najbliższych.
Przyszedł
styczeń 1945 roku i długo
wyczekiwane wyzwolenie.
Jeszcze w tym samym miesiącu
Blanka i cała rodzina
Poetschke powrócili do
swojej Goldmanówki i
zamieszkali tam na stałe. Po
dwóch latach Blanka
wyjechała do Szwecji.
Odszukał ją wujek, który
cudem przeżył wojnę i obóz
koncentracyjny. Blanka
wyszła za mąż i zamieszkała
w Australii. Zmarła w 1972
roku i do końca swoich dni
utrzymywała kontakt z
Jerzym. Hubert wyemigrował w
latach 60 tych do USA i
zmarł w 1974 w Detroit. Jego
małżonka zmarła w Tarnowie w
2002 roku i oboje są
pochowani na Starym
Cmentarzu. Jerzy mieszkał w
Goldmanówce do 1975 roku,
skąd został przekwaterowany
do małego mieszkania w
bloku. W 1995 roku do
Jerzego Poetschke przyszło
pismo z Ambasady Izraela w
Polsce. Ambasada
informowała, że pan Jerzy
został uhonorowany przez
Instytut Pamięci w
Jerozolimie Yad Vashem
medalem Sprawiedliwy Wśród
Narodów Świata. (Jerzy
Reuter)
UWAGA! UWAGA!
Drodzy
Widzowie! Świadomi
wieloletniej tradycji
bawienia i rozśmieszania
Szanownej Tarnowskiej
Publiczności, ufni w moc
Podkasanej Muzy, przekonani
o zapotrzebowaniu na
rozrywkę, pewni wartości
prezentowanych tekstów
najznamienitszych polskich
autorów (Marian Hemar,
Tadeusz Boy – Żeleński,
Marian Załucki, K. I.
Gałczyński...) - tym
wydarzeniem inaugurujemy, po
wieloletniej przerwie,
działalność kabaretową w
Tarnowie.
Tematem
pierwszego programu „RECEPTA
NA ODCHUDZANIE” (bo co
bardziej odchudza niż
miłość?) jest odwieczny spór
płci... stawiamy pytania:
kto tak naprawdę jest
najważniejszy: Kobieta czy
Mężczyzna. Kto tak naprawdę
jest Głową w tym związku a
kto nią „kręci”. Po co tak
się razem ze sobą męczymy i
dlaczego tak tęsknimy za
sobą, jak nie jesteśmy
razem..
Aktorki
melancholijnie zacytują:
„..Gdzie ci mężczyźni,
prawdziwi tacy, orły,
sokoły, herosy.. gdzie?” a
my (duma męskiej braci)
skonstatujemy: „.. baby, ach
te baby czem by bez nich był
ten świat..”. Będzie miejsce
na kobiece żale:
„..Mężczyźni proszę pani
samoluby.. Dla męża babsztyl
dobry jak jest gruby. A
kobieta kocha dietę, bo
ubóstwia mieć sylwetę.. Jak
bluszcz, po cholerę mi ten
tłuszcz..”. Zdradzimy jedną
z największych męskich
tajemnic (co sądzimy o
kobietach): „..Te kobiety
tak zwane porządne, to są
tylko kobiety rozsądne. A te
drugie kobiety, te lżejsze,
nie są gorsze tylko..”
...itp.. itd....
Ta
odwieczna walka płci!! – na
razie, posługując się
fodboolowym żargonem mamy:
„do przerwy 1:1” a piłka
ciągle jest w grze....
* * *
Nina Simone
to ikona muzyki XX wieku,
postać tragiczna. Legendarna
ze względu na charyzmatyczny
głos i swój sceniczny
temperament. Druga z
bohaterek to równie
interesująca, ale mniej
znana Abbey Lincoln, kobieta
nietuzinkowa o silnej
osobowości, mówi się o niej
ostatnia wielka dama złotej
ery jazzu. Jak mówi Aga:
“... Simone i Lincoln to
kobiety, których artystyczna
postawa od wielu lat mnie
inspiruje, tym projektem
chciałabym je upamiętnić...”
Nagrania albumu “Remembering
Nina & Abbey” odbyły się w
Los Angeles z udziałem
wyjątkowych muzyków.
Premiera albumu odbyła się
jest w listopadzie 2013 r.
Aga Zaryan
jest dzis´ rozpoznawalną w
świecie wokalistką jazzową.
Zaryan jest pierwszą oraz
jedyną polską artystką,
której płyty ukazują się w
legendarnej wytwórni
jazzowej Blue Note Records.
Występuje z powodzeniem na
niezliczonych scenach, m.in.
w renomowanych klubach
europejskich i
amerykańskich, w Japonii,
Chinach, Turcji, Rosji,
Izraelu oraz Islandii. Swój
sukces zawdzięcza znakomitym
umiejętnościom wokalnym,
charyzmie scenicznej oraz
możliwością współpracy z
najznamienitszymi muzykami
na świecie. Koncerty Agi
Zaryan słyną z niezwykłej
atmosfery oraz
mistrzowskiego poziomu
wykonywanej muzyki.
Aga Zaryan
wystąpiła z zespołem w
składzie: Michał Tokaj -
fortepian Michał Barański –
kontrabas Łukasz Żyta –
perkusja. Koncert Agi Zaryan
supportował Trio Derlak/Trąbczyński/Szablowski,
zdobywca II miejsca na
festiwalu Jazz Juniors 2013.
Ryszard
Zaprzałka
Źródła: FB,
Tarnow.pl, TarnowskieInfo.pl,
tarnow.net.pl
|