Czy miłość parobka
do piętnastoletniej kobiety może
stać się powodem parlamentarnej
interpelacji? Okazuje się, że tak.
Historia żydowskiej dziewczyny i
młodego katolika poruszyła opinię
publiczną nawet w Niemczech.
W podtarnowskiej wsi
Łękawica zakwitł pomiędzy Heleną
Fischoff, a Józefem Chwistkiem
gorący romans. Dziewczyna była
sierotą i pozostawała pod opieką
sąsiadów Chwistka, ale przeszkody
natury religijnej nie pozwalały na
umiejscowienie miłości w formalnym
związku.
Helena była piękną i
pracowitą kobietą, jej adorator
gospodarzem na schwał. Pozostawał do
przezwyciężenia problem żydowskiej
wiary, wyznawanej przez dziewczynę.
Na pomoc zakochanym
przyszła Maria Chwistek, matka
Józefa, która z całą determinacją
miłującej rodzicielki ułożyła
misterny plan. Jako że "Bez Boga ani
do proga", Maria Ch. przekonała do
swego pomysłu miejscowego
proboszcza, a ten zobowiązał
parafian do milczenia i udzielenia
wszelkiej pomocy w sprawie.
16 czerwca 1913 roku
Helena Fischoffówna wyszła z domu i
przepadła jak kamień w wodę.
Opiekunowie dziewczyny zgłosili
natychmiast do policji zaginięcie, a
ta rozpoczęła szeroko zakrojone
poszukiwania. Przetrząśnięto
wszystkie okoliczne lasy, zagajniki
i zbiorniki wodne, zaglądano do
łękawickich gospodarstw i przepytano
na tę okoliczność mieszkańców.
Policjanci nie wzięli pod uwagę, że
zaginięcie ma podtekst prawie
misjonarski i ma na celu pozyskanie
do kościoła nowej owieczki, co
zamurowało usta gospodarzy, więc
wszyscy milczeli jak grób.
Po zaaresztowaniu
Chwistków sprawa zaczęła się powoli
wyjaśniać. Skruszony młodzieniec
ujawnił, że namówił Helenę na
ucieczkę i zmianę religii, co miało
dopomóc młodym w uzyskaniu
błogosławieństwa na małżeńską drogę
życia, a ksiądz proboszcz przyznał
się, że po ucieczce Helena zjawiła
się w jego kościele i prosiła o
przechrzczenie na katolicyzm. Po tym
oświadczeniu proboszcz wysłał do
sądu pismo, w którym prosił o zmianę
opiekunów na katolików, bowiem, jak
uzasadniał, dziewczyna kategorycznie
opowiedziała się za zmianą religii,
co on, osoba duchowna, musi
respektować ponad prawem świeckim.
Opiekunowie Heleny
kategorycznie zaprotestowali
przeciwko spiskowi i rozesłali do
gazet odpowiednie wyjaśnienia.
Policja objęła poszukiwaniami całą
Galicję, zamieszczając wszędzie
rysopis poszukiwanej i pokazując
biedną dziewczynę jak ściganego
zbrodniarza.
Wieść o tragedii
zakochanych rozeszła się szybko po
Europie i poruszyła wszystkie
wrażliwe serca, a aspekt religijny
miał niemałe znaczenie. Odezwały się
organizacje żydowskie i katolickie,
obrzucające się oskarżeniami, a
nawet wyzwiskami. W końcu do
parlamentu c.k. Austrii wpłynęła
kategoryczna interpelacja, ukazująca
całe piekło nietolerancji religijnej
w monarchii.
Helena Fischoff nie
została odnaleziona. Pomimo wysiłków
kilku państw sprawa została
zakończona niepowodzeniem. Po kilku
latach do Łękawicy dotarła wieść, że
dawno już opłakana Helena mieszka w
Wiedniu, gdzie odnalazła swoją
rodzinę i ma się bardzo dobrze, że
wyszła za bogatego męża i cieszy się
rodzicielstwem. Józef Chwistek
pozostał starym kawalerem.
Jerzy Reuter
/za Pogoń, zbiory
MBP/
|