nr 107

 
 

 

 
 
 
 
Słynny Jakub Leibl demaskuje złodzieja
 

Tajny konfident tarnowskiej policji Jakub Leibel, kolejny raz wykazał się gorliwością i nakrył w podtarnowskim Rzędzinie poszukiwanego międzynarodowym listem gończym groźnego przestępcę, który podając fałszywe pochodzenie zadekował się w Polsce, żeby w ten sposób uciec przed poszukującej go amerykańską policją. Leibel współpracując z nowojorskim szeryfem zdemaskował zbrodniarza i przyaresztował indywiduum na chwałę tarnowskich stróżów prawa.

Salomon Zucker, jak twierdził, przybył do Tarnowa z USA po czternastoletnim tam pobycie i dorobieniu się znacznej fortuny na handlu melonami. Zamieszkał w małym wynajętym domku i w szczęściu dożywał starości. Cieszył się wśród rzędzińskich gospodarzy należnym szacunkiem, a w wolnych chwilach przesiadywał w miejscowym szynku i opowiadał współbiesiadnikom o urokach życia na emigracji.

Wywiadowca Leibel zupełnie przypadkowo natknął się w wiedeńskiej gazecie na zdjęcie poszukiwanego bandyty i trafnie rozpoznał w nim rzeczonego Zuckera.

By nie popełnić żadnego błędu, nawiązał korespondencję z amerykańską policją i poprosił o dokładny rysopis zbiega. Ustalenie prawdziwej tożsamości Zuckera trwało kilka miesięcy, ale zakończyło się pomyślnie i Leibel dokonał aresztowania.

Salomon vel Sam Zucker zrobił bardzo zdziwioną minę, gdy na jego rękach zamknęły się policyjne kajdanki, a rewizja w jego mieszkaniu była bardzo owocna i dała niezbite dowody złodziejskiej działalności ujętego. Znaleziono spore ilości biżuterii, znaczną kwotę pieniędzy i zastawne listy, opiewające na wysokie sumy.

W trakcie śledztwa okazało się, że Zucker był złodziejem "artystą" w swoim fachu. Okradał bogatych Amerykanów, pokonując zmyślne zabezpieczenia i alarmy. Nigdy nie rozbijał sejfów. Otwierał je precyzyjnie dorabianymi wytrychami i łamał najbardziej skomplikowane szyfry.

Po kilku udanych skokach, gdy już odpowiednio się obłowił, zaprzestał okradać uczciwych ludzi, myśląc, że ci zapomną co stracili i będzie mógł żyć spokojnie, pomnażając majątek w różnych inwestycjach. Zucker zapomniał, że strata pieniędzy bardziej boli niż strata kochanego zdrowia i nikt mu tego nie wybaczy. Poszkodowani zwrócili się do najlepszych amerykańskich policjantów, a nawet wynajęli niezawodnych agentów Pinkertona. Sieć sprawiedliwości coraz bardziej zaciskała się wokół Zuckera.

W końcu widząc co się święci postanowił uciec do Europy i zaszyć się w biednej Galicji. Nie wziął ścigany jednego pod uwagę, nie przewidział, że trafi na tak wytrawnego agenta jak Leibel, który też był "artystą" w swoim fachu i gdy raz skrzyżował swoje drogi z przestępcą nie odpuszczał, aż udowodnił winę. Przy aresztowanym policjanci znaleźli paszport, wystawiony przez tarnowski magistrat, co wskazywało na wyjazdowe plany Zuckera.

Po dokładnym śledztwie Zucker oczekiwał na odtransportowanie do Ameryki, a dzielny wywiadowca Leibel na sporą nagrodę wyznaczoną przez poszkodowanych.

Jerzy Reuter

/za Pogoń - MBP Tarnów/

 

 

 tarnowski kurier kulturalny   tarnowski kurier kulturalny    tarnowski kurier kulturalny    tarnowski kurier kulturalny    tarnowski kurier kulturalny     tarnowski kurier kulturalny    tarnowski kurier kulturalny