Tajny konfident
tarnowskiej policji Jakub Leibel,
kolejny raz wykazał się gorliwością
i nakrył w podtarnowskim Rzędzinie
poszukiwanego międzynarodowym listem
gończym groźnego przestępcę, który
podając fałszywe pochodzenie
zadekował się w Polsce, żeby w ten
sposób uciec przed poszukującej go
amerykańską policją. Leibel
współpracując z nowojorskim szeryfem
zdemaskował zbrodniarza i
przyaresztował indywiduum na chwałę
tarnowskich stróżów prawa.
Salomon Zucker, jak
twierdził, przybył do Tarnowa z USA
po czternastoletnim tam pobycie i
dorobieniu się znacznej fortuny na
handlu melonami. Zamieszkał w małym
wynajętym domku i w szczęściu
dożywał starości. Cieszył się wśród
rzędzińskich gospodarzy należnym
szacunkiem, a w wolnych chwilach
przesiadywał w miejscowym szynku i
opowiadał współbiesiadnikom o
urokach życia na emigracji.
Wywiadowca Leibel
zupełnie przypadkowo natknął się w
wiedeńskiej gazecie na zdjęcie
poszukiwanego bandyty i trafnie
rozpoznał w nim rzeczonego Zuckera.
By nie popełnić
żadnego błędu, nawiązał
korespondencję z amerykańską policją
i poprosił o dokładny rysopis
zbiega. Ustalenie prawdziwej
tożsamości Zuckera trwało kilka
miesięcy, ale zakończyło się
pomyślnie i Leibel dokonał
aresztowania.
Salomon vel Sam
Zucker zrobił bardzo zdziwioną minę,
gdy na jego rękach zamknęły się
policyjne kajdanki, a rewizja w jego
mieszkaniu była bardzo owocna i dała
niezbite dowody złodziejskiej
działalności ujętego. Znaleziono
spore ilości biżuterii, znaczną
kwotę pieniędzy i zastawne listy,
opiewające na wysokie sumy.
W trakcie śledztwa
okazało się, że Zucker był
złodziejem "artystą" w swoim fachu.
Okradał bogatych Amerykanów,
pokonując zmyślne zabezpieczenia i
alarmy. Nigdy nie rozbijał sejfów.
Otwierał je precyzyjnie dorabianymi
wytrychami i łamał najbardziej
skomplikowane szyfry.
Po kilku udanych
skokach, gdy już odpowiednio się
obłowił, zaprzestał okradać
uczciwych ludzi, myśląc, że ci
zapomną co stracili i będzie mógł
żyć spokojnie, pomnażając majątek w
różnych inwestycjach. Zucker
zapomniał, że strata pieniędzy
bardziej boli niż strata kochanego
zdrowia i nikt mu tego nie wybaczy.
Poszkodowani zwrócili się do
najlepszych amerykańskich
policjantów, a nawet wynajęli
niezawodnych agentów Pinkertona.
Sieć sprawiedliwości coraz bardziej
zaciskała się wokół Zuckera.
W końcu widząc co się
święci postanowił uciec do Europy i
zaszyć się w biednej Galicji. Nie
wziął ścigany jednego pod uwagę, nie
przewidział, że trafi na tak
wytrawnego agenta jak Leibel, który
też był "artystą" w swoim fachu i
gdy raz skrzyżował swoje drogi z
przestępcą nie odpuszczał, aż
udowodnił winę. Przy aresztowanym
policjanci znaleźli paszport,
wystawiony przez tarnowski
magistrat, co wskazywało na
wyjazdowe plany Zuckera.
Po dokładnym
śledztwie Zucker oczekiwał na
odtransportowanie do Ameryki, a
dzielny wywiadowca Leibel na sporą
nagrodę wyznaczoną przez
poszkodowanych.
Jerzy Reuter
/za Pogoń - MBP
Tarnów/
|