W tych to
właśnie rejonach działał od
lipca do listopada 1944 roku
1 batalion partyzancki 16
pp. Armii Krajowej pod
dowództwem kpt. Eugeniusza
Antoniego Borowskiego „Leliwy”
– batalion „Barbara”.
Kapitan „Leliwa” organizował
wypady i zasadzki leśne na
oddziały Wehrmachtu i
policji, celem zdobycia
uzbrojenia. Partyzanci
„Barbary” stali się tak
dokuczliwi, że wojskom
niemieckim nakazano
zlikwidować problem. Do
walki skierowano słynną dziś
dywizję SS-Galizien.
Niemcy
wielokrotnie próbowali
otoczyć partyzantów w lasach
i zniszczyć ich, ale bez
powodzenia. 12 września 1944
roku dwa bataliony 14
dywizji SS-Galicja otoczyły
batalion „Barbara” na
pobliskiej Suchej Górze,
zaciskając pierścień, pchały
ich coraz wyżej.
Strategiczne położenie miało
wzgórze 530, stanowiące
jedyną drogę odwrotu.
Dowódca 1 kompanii, „Mimoza”
(Józef Rusecki) – otrzymał
pod groźbą kary śmierci
rozkaz utrzymania wzgórza do
zapadnięcia zmroku. Pomimo
prawie dziesięciokrotnej
przewagi Niemców żołnierzom
„Barbary” udało się wyjść
zwycięsko z tej zasadzki,
nie ponosząc większych
strat, przebijając się
szturmem przez niemiecki
pierścień okrążający.
Po tej walce
batalion „Barbara” zatrzymał
się w Jamnej. Dowództwo
zakwaterowało się w budynku
wiejskiej szkoły, położonej
na wzgórzu, skąd dobrze
widać było okolice. Wieś na
ten czas zmieniła się w
obozowisko pełne partyzantów
(około 600) i koni.
25 września
1944 roku, tuż przed świtem,
oddziały 14 dywizji
SS-Galicja otoczyły
obozowisko partyzanckie w
Jamnej. Partyzanci
obserwowali ruchy wojsk
niemieckich i aby uniknąć
otwartej walki z
przeważającymi siłami
niemieckimi, wycofali się na
sąsiednie zalesione wzgórza,
stwarzające dogodniejsze
warunki do obrony. Po
zaciętej i morderczej walce,
partyzantom udało się
znaleźć lukę w
nieprzyjacielskim
pierścieniu. Wyprowadzono
prawie pół tysiąca ludzi
między dwoma posterunkami
esesmańskich karabinów
maszynowych. Rano
hitlerowski kocioł okazał
się pusty, a na pobojowisku
było ponad 100 zabitych i
rannych esesmanów. Bolesne i
dotkliwe były również straty
partyzantów, ale
niewspółmiernie mniejsze.
Mimo znacznej dysproporcji
sił, partyzanci wyszli z
groźnego okrążenia, odnosząc
zdecydowane zwycięstwo i
zachowując nadal siły oraz
wolę walki z niemieckim
najeźdźcą.
W czasie tych
walk hitlerowcy za pomoc
partyzantom spacyfikowali
liczącą wówczas około 200
mieszkańców Jamną. Cała wieś
płonęła przez noc z 25 na 26
września. Zginęło w tym
czasie 57 osób.
Niemcy
przyszli do Marii Potokowej
– opowiada Stanisław Potok.
– W piwnicy jej domu
ukrywało się kilkanaście
osób. Maria wyszła do nich z
dzieckiem na ręku, drugim u
boku i z obrazem Matki
Bożej. Pytali ją, gdzie
ukrywają się partyzanci.
Powiedziała, że ich nie
widziała, więc Niemcy
odeszli. A wtedy w piwnicy u
Potoka ze dwudziestu ludzi
siedziało. W chwilę później
Niemcy usłyszeli strzały
partyzantów. Wrócili i jak
przyszli i zobaczyli, to
zaraz zaczęli krzyczeć:
„Wychodzić! Wychodzić!”.
Pierwsza wyszło Potokowa z
rocznym synkiem na ręku.
Położyli ją zaraz na progu,
serią z automatu. tak samo
Marię Stanuch, która też
wyszła z małym dzieckiem.
Dwaj chłopcy od Potoka
myśleli, że uda im się
przeskoczyć do lasu; nie
przebiegli nawet dziesięciu
metrów…
Po wojnie
Jamna pustoszała. W latach
60. całą wieś chciano
przesiedlić, a teren
zalesić. Dopiero w 1967 roku
postawiono pomnik ku pamięci
poległych. Do początku lat
90. Jamna umierała – bez
planów na przyszłość, bez
perspektyw, bez nadziei...
Ludzie nie wiedzieli, co
będzie dalej. Nie wolno było
mówić o Jamnej, bo zakazano
wspominać o Armii Krajowej.
Wieś, opanowana przez władzę
ludową, nigdy się z upadku
nie otrząsnęła.
Nowe zaczęło
się wiosną 1993 roku, kiedy
to na Jamnej zadomowili się
dominikanie z Duszpasterstwa
Akademickiego w Poznaniu.
Wtedy miejscowi podarowali
ojcu Janowi Górze – górę...
Budynek dawnej szkoły dał
początek akademickiej
„Szkole Wiary”.
Blisko 50 lat
po tamtych tragicznych
wydarzeniach 1944 roku
poznańska malarka,
Małgorzata Sokołowska, ku
pamięci zamordowanych,
zwłaszcza owych kobiet i
dzieci, namalowała ikonę
Matki Bożej Jamneńskiej –
Matki Dobrej Nadziei. 3
czerwca 1998 na Placu św.
Piotra Ojciec Święty
osobiście koronował ten
obraz.
3 maja 2001
roku nastąpiła konsekracja
Kościoła pod wezwaniem Matki
Bożej Jamneńskiej – Matki
Niezawodnej Nadziei, której
to uroczystości
przewodniczył prymas Polski,
kardynał Józef Glemp.
Tradycyjnie
już 15 sierpnia, w dzień
Wniebowzięcia Najświętszej
Marii Panny, organizowane
jest tutaj Święto
Pojednania. 15 sierpnia ma
bowiem podwójne, w przypadku
naszego narodu, znaczenie.
Po pierwsze – to wielkie
święto kościelne, po drugie
– dzień, w którym wojsko
polskie pokonało w bitwie
pod Warszawą
czerwonoarmistów. Od ponad
10 lat do Jamnej z okazji
Święta Pojednania zjeżdżają
ludzie z całego kraju.
Tradycyjnie kombatanci,
samorządowcy, młodzież i
ojcowie dominikanie modlą
się w intencji ojczyzny.
Nie inaczej
było i w tym roku.
Tegoroczny
Odpust Jamneński rozpoczął
się we środę o godz. 15
koronką do Miłosierdzia
Bożego, po której rozpoczęło
się kilkugodzinne misterium
Radosnego Pogrzebu Matki
Boskiej. Jamna jest jednym z
czterech miejsc w Polsce
(Kalwaria Pacławska,
Kalwaria Zebrzydowska, Borek
Stary, Jamna), gdzie wśród
wzgórz i lasów (trasa liczy
ponad kilometr) wędruje
barwny orszak z
naturalnych rozmiarów,
ruchomą figurą Matki Bożej,
za którą niesiony jest
100-metrowy welon usłany
kwiatami.
Sam „pogrzeb”
jest radosny, roztańczony i
rozśpiewany. Jego finałem
jest złożenie na szczycie
jamneńskiej góry w kamiennej
piwniczce, jakich dawniej
pełno było po wsiach,
niesionej na zmianę przez
cztery osoby figury Maryi.
Bywam tam od lat i zawsze
uczestniczy w tym
plenerowym misterium po
kilkaset osób przybyłych z
całej Polski. Zaś po
wieczornej mszy św. odbyło
się interesujące spotkanie z
Janem Grzegorczykiem,
redaktorem ostatnich książek
Romana Brandstaettera. To
właśnie temu wybitnemu,
wywodzącemu się z Tarnowa
pisarzowi i poecie, który w
Jamnej ma m.in. swój pokój,
było ono poświęcone.
Natomiast
czwartkowe obchody Święta
Pojednania rozpoczęły się o
godz. 10.15 na placu
przykościelnym, obok pomnika
upamiętniającego poległych
partyzantów i mieszkańców
Jamnej. W tej podniosłej,
patriotycznej uroczystości
wzięli udział wysocy
przedstawiciele władz
województwa małopolskiego,
m.in. wicemarszałek R.
Ciepiela, wicestarosta
tarnowski Z. Banach,
burmistrz Gminy i Miasta
Zakliczyn J. Soska oraz
z-ca prezydenta miasta
Tarnowa K. Latałowa. Byli
posłowie na Sejm RP: U.
Augustyn i M. Wojtkiewicz,
przedstawiciele wojska i
policji oraz orkiestra. Nie
zabrakło także gospodarzy
miejsca, czyli ojców
dominikanów z rektorem
jamneńskiego kościoła, o. A.
Chlewickim, i duszpasterzem
ruchu lednickiego,
charyzmatycznym o. J. Górą
na czele.
Aliści
najważniejsi byli tego dnia
weterani, a wśród nich jeden
z ostatnich żyjących
żołnierzy batalionu
„Barbara”, pułkownik Jerzy
Pertkiewicz – „Drzazga”. Po
oficjalnych wystąpieniach,
odegraniu hymnów i złożeniu
wieńców pod pomnikiem ku
czci poległych, odprawiono
na leżącej po drugiej
stronie kościoła łące
uroczystą Mszę św., podczas
której homilię wygłosił
niemiecki ksiądz Manfred
Deselaers, od 22 lat
mieszkający w Oświęcimiu,
niestrudzony orędownik
pojednania
polsko-niemieckiego. –
Zaprosiłem go umyślnie do
Jamnej, aby wspólnie modlił
się z nami i przeprosił
ludzi za zło, które
wyrządzili tu hitlerowcy. To
pojednanie między narodami
jest potrzebne, bo choć od
wojny minęło już 70 lat, to
miejscowi wciąż mówią
zjadliwie o pobycie Niemców
na Jamnej – tłumaczy o.
Góra.
A po Mszy św.
niezmordowany ojciec Jan
zaprosił ponad tysięczny
tłum odpustowych gości na
prawdziwy festyn do
położonego nieopodal
duszpasterskiego matecznika.
Grały i śpiewały tarnowskie
„Kumotry”, był kiermasz
książek i pamiątek
jamneńsko-lednickich. Ale
przede wszystkim odtańczony
został obowiązkowy po każdym
odpuście polonez na kilkaset
par. W takt muzyki z „Pana
Tadeusza” Andrzeja Wajdy w
tan ruszyli młodzi i starzy,
tworząc niepowtarzalny
wielopokoleniowy, kilkaset
par liczący korowód taneczny
pod wodzą wytrawnych
wodzirejów lednickich. Oni
także animowali integracyjne
gry i zabawy dla dzieci i
młodzieży.
Współorganizujący Święto
Pojednania powiat tarnowski
częstował gości darmową
„grochówką od starosty”,
były grille i rożna, napoje
i lody. Zaś późnym
popołudniem miało miejsce
wieńczące jamneński odpust
plenerowe misterium
Wniebowzięcia Matki Bożej
przygotowane przez
poznańskich artystów.
Do Ośrodka
Duszpasterstwa Akademickiego
ojców dominikanów przybyli w
tym roku pielgrzymi m.in. z
Wrocławia, Krakowa,
Bydgoszczy, Warszawy i
Poznania. Byli nawet
Murzyni…
Na
zaimprowizowanej konferencji
prasowej twórca Ruchu
Lednickiego podkreślał, że
to właśnie na Jamnej
przygotowywany jest program
corocznych spotkań z
młodzieżą w Lednicy. –
Jamna ma być miejscem
pamięci o przeszłości, ale
także miejscem nadziei i
przyszłości. Miejscem
formowania i kształcenia.
Inwestycja w młodego
człowieka to największy
walor Jamnej – mówi
ojciec Jan Góra. – Chcemy
dać młodzieży trochę ciepła,
inwestujemy w ich rozwój i
zapraszamy wszystkich,
którzy chcą być blisko.
I dodaje: –
Teraz chcemy
pójść krok dalej. Już dziś
mogę oficjalnie ogłosić, że
Jamna będzie swoistym
poligonem przed Światowymi
Dniami Młodzieży w 2016 roku
w Krakowie. Tu będziemy
uczyć się aprowizacji,
ćwiczyć kwestie
organizacyjnie i logistyczne
oraz, co najistotniejsze,
przygotowywać się ideowo do
tego wydarzenia.
Tekst i
zdjęcia: Ryszard
Zaprzałka (także w
tygodniku Miasto i ludzie) |