|
Krótkim, bo
krótkim, i
to
przejazdem,
a jednak…
Właściwie
to
przejazdów
było cztery:
we wrześniu
1847 roku, w
lutym i
wrześniu
1848 oraz w
maju 1850
roku.
Zatrzymywał
się na Post
Platz, tuż
przed Bramą
Krakowską.
Stacja
dyliżansowa
tam była z
obszernym
dziedzińcem,
stajniami i
wozownią.
Tak,
proszę
Państwa,
Honore de
Balzak, ten
kolos
literatury,
wręcz
niewolnik
pióra,
wielki
esteta i
smakosz nie
tylko był w
Tarnowie
1847 roku,
ale i
podarował
Aurelii
Kozdrańskiej,
późniejszej
Serdowej,
przepyszny
przepis.
Stało
się to za
sprawą
osiemnastoletniego
romansu
łączącego
pisarza z
Eweliną z
hrabiów
Rzewuskich
Wacławową
Hańską. A że
hrabina w
Wierzchowni
mieszkała,
stąd
dyliżansem
traktem
od Gliwic
do Krakowa
i poprzez
Gdów,
Bochnię,
Tarnów,
Przeworsk,
Przemyśl
do Lwowa
zmierzał.
Stamtąd już
prosto do
ukochanej
przezeń
Eweliny .
Trasę z
Paryża do
Wierzchowni
przebył w
osiem dni:
najpierw
drogą
żelazną,
czyli
koleją z
Paryża
poprzez
Brukselę,
Kolonię,
Berlin do
Gliwic
miast
Mysłowic.
Sam Balzak
tak opisuje
podróżne
perypetie :
„(…)
kiedyśmy się
z trudem
wlekli do
Krakowa
ciągnieni
przez
dychawiczną
lokomotywę,
która
opalana
drzewem
sosnowym
szła wolniej
niż nasz
dyliżans do
Bordeaux,
poradzono mi
abym został
w Glewitz,
zamiast
jechać aż do
Mysłowic.
Mimo, że z
Mysłowic
jest tylko
trzy mile do
Krakowa,
trzeba(…)
posyłać po
konie do
Krakowa;
otóż przy
powolności
jaka cechuje
Niemców,
można zostać
dziesięć
albo
dwanaście
godzin w
szczerym
polu i
spędzić tam
noc, aby się
w końcu
dowiedzieć ,
że nie ma
powozu. (…)
Co za
gospody! Co
za kuchnia!
Cóż za
straszliwy
sposób
podawania!
Mięso jest
tu tkaniną z
grubych
sznurów.
Myślisz, że
jesz, kroisz
konopie,
które ci
zostają w
zębach, i w
końcu masz w
ustach
pakiet
niestrawnego
włókna: ale
kosztuje to
szalone
sumy”.
Dalsza
podróż ,
pocztą
wozową do
Krakowa,
nie obyła
się bez
przeszkód.
Przekraczając
komorę celną
na Czarnej
Przemszy,
oddzielającej
Królestwo
Pruskie od
Cesarstwa
Austriackiego,
urzędnik
austriacki
wpadł w
furię i
nawrzeszczał
na Balzaka,
bo ten nie
zdjął
kapelusza,
będąc w jego
kancelarii.
Nie
najlepiej
wspomina
Balzak
pobyt w
Krakowie czy
też nocleg w
Wieliczce.
Lepsze
zdanie ma o
Tarnowie,”(…)
chociaż brud
i kurz i
potworny
fetor unosi
się na
ulicy,
ładnie tu
nawet. Nie
zdołałem
obejrzeć
miasta i
jego
Katedry. To
będzie na
drugi raz.
Ale kuchnia
pyszna”.
I
pozostawił
Honore de
Balzak
przepis na
pyszną
sałatkę z
owoców
egzotycznych:
Cztery figi
kroimy na
ćwiartki.
Jeden
grejpfrut i
dwie
pomarańcze
dzielimy na
cząstki
usuwając
błonkę
okrywającą
miąższ. Dwa
owoce kiwi
obieramy i
kroimy na
plasterki.
Osiem
kumkwatów
wraz ze
skórką
kroimy na
plasterki.
Owoce
wykładamy
na głębokie
talerze,
polewamy
sosem a
pośrodku
nakładamy
wydrążony z
dwóch
owoców
passiflory
miąższ.
Do sosu
potrzebujemy
: dwie
cytryny,
jedną limonę,
laskę
wanilii,
cukru wg
uważania,
ale około 50
gram.
Cytryny i
limonę
okrawamy,
kroimy,
wkładamy do
rondelka,
dodajemy 200
ml wody,
wanilię,
cukier i
gotujemy. Po
wystygnięciu
przecedzamy
i polewamy
wyłożone na
talerzach
owoce.
Smakowite.
Smacznego.
Krystyna
Drozd |