-
Za dwa lata mamy
nadzieję powtórzyć
deportacje tego
transportu, czyli
zgromadzić tutaj na
uroczystości
patriotyczne 728
mężczyzn ubranych
tak jak przed wojną,
z pięćdziesięciu –
sześćdziesięciu
esesmanów
uzbrojonych po zęby,
którzy po
uroczystości
patriotycznej
przeprowadziliby ich
na rampę kolejową,
gdzie stałby już
gotowy pociąg.
Przewieźlibyśmy ich
do Oświęcimia i
wprowadzili do obozu
KL Auschwitz –
zapowiadają
organizatorzy.
W planach jest
również powstanie
filmu dokumentalnego
na ten temat. -
To wydarzenie
wprowadza Tarnów w
karty historii
świata, dlatego
powinno być przez
nas, tarnowian,
szczególnie
upamiętnione -
mówi Ryszard Lis,
prezes Towarzystwa
Opieki nad
Oświęcimiem w
Tarnowie.
A
budzący teraz, po 39
latach kontrowersje
pomnik wykonany
został z kamienia i
betonu, symbolizując
oświęcimskie
pasiaki, oraz
elementów metalowych
- metalowego fryzu z
postaciami
symbolizującymi
pochód do
Oświęcimia.
Zakończony już
został pierwszy etap
przebudowy monumentu
upamiętniającego
ofiary I Transportu.
Z umieszczonego na
betonowej płycie
metalowego fryzu
symbolizującego
pochód więźniów do
obozu śmierci
wycięto część
postaci kobiecych i
dziecięcych, a w
kilku przypadkach
umiejętnie
uformowano je na
nowo tak, aby
przypominały
mężczyzn.
- To
kolejny element
przywracania prawdy
historycznej na
temat transportów do
Auschwitz. W
pierwszym jechali
wyłącznie mężczyźni
- mówi Ryszard Lis,
prezes Towarzystwa
Opieki nad
Oświęcimiem w
Tarnowie.
Pomnik stanął w
1974 roku w miejscu,
skąd hitlerowcy 14
czerwca 1940 roku
wyprowadzili grupę
728 osób. Byli to
uczestnicy
pierwszego
transportu do obozu
zagłady KL
Auschwitz. - Kiedy
pomnik powstawał
niewiele było
wiadomo na temat
pierwszego
transportu. Nie
mieliśmy dokładnych
wytycznych, co
powinno się na nim
znaleźć. Dlatego
umieszczone zostały
na nim także kobiety
i dzieci, które -
jak wiadomo -
również trafiały do
Auschwitz - mówi
architekt Otto
Schrier, projektant
monumentu. Dziś
przyznaje, że
przeróbki były
niezbędne, by pomnik
odpowiadał prawdzie
historycznej.
To
nie koniec
przeróbek. W
przyszłym roku
zmieni się ułożenie
płyty przed
pomnikiem z napisem
informującym o tym,
że z Tarnowa
wyruszył do
Auschwitz pierwszy
transport 728
Polaków, bo -
zdaniem wielu -
obecnie jest mało
czytelny. Za dwa
lata przy pomniku
stanie osiem
marmurowych tablic,
układających się w
kształt otwartej
księgi pamięci, na
których umieszczone
zostaną nazwiska
wszystkich
uczestników
pierwszego
transportu z ich
numerami obozowymi.
- W
2015 roku obchodzić
będziemy okrągłą
rocznicę tamtego
wydarzenia. Chcemy,
aby tarnowskie
uroczystości miały
wydźwięk
ogólnopolski, a
nawet
ogólnoświatowy. By
wzięli w nich udział
przedstawiciele
wszystkich państw,
których obywatele
zginęli w Auschwitz
- mówi Marek Popiel
z wydziału kultury
tarnowskiego
magistratu.
W
ramach przywracania
prawdy historycznej
kilka lat temu
zastąpiono tabliczki
z napisem Oświęcim
na KL Auschwitz.
Zmieniono także
nazwę placu, na
którym stoi pomnik -
z Więźniów
Oświęcimia na
Więźniów KL
Auschwitz.
70
lat temu, 14 czerwca
1940 r. do KL
Auschwitz trafił
pierwszy transport
więźniów z Tarnowa -
728 Polaków i Żydów.
Tydzień później, 20
czerwca, dołączyło
do nich 313 więźniów
z Wiśnicza. Noszą
najstarsze
oświęcimskie numery
- od 31 do 1071.
Ostatni tarnowski
transport do KL
Auschwitz miał
miejsce 2
października 1943 r.
Kim byli? Polakami.
Uczniami,
studentami,
żołnierzami,
członkami
konspiracyjnych
organizacji, kwiatem
polskiej młodzieży i
inteligencji. Oto
relacje niektórych z
nich:
(...)
ranek 14 czerwca
1940 r. był
słoneczny. Z tym
widokiem
kontrastował pochód
skazańców
przesuwający się w
milczeniu
wyludnionymi ulicami
Tarnowa. Głucho
dudniły podkute buty
żandarmów na ulicach
Tarnowa. Jeszcze do
dziś stoi mi jak
żywy przed oczami
obraz matki
usiłującej podać mi
przez kordon
żołdaków spod znaku
SS paczkę z
żywnością. Pamiętam
pięści zaciskające
się bezsilnie na
widok brutalnego
odpędzania kolbą
drogiej mi istoty
(...) -
Eugeniusz
Niedojadało, nr 213.
Urodził się 21
listopada 1919 roku
w Tarnowie. Po
Gimnazjum ukończył
trzyletnią szkołę
Handlową i Liceum
Handlowe, maturę
zdał w 1939 roku.
Powołany na obóz
Junackich Zespołów
Pracy w Kochłowicach
na Śląsku, z chwilą
wybuchu II wojny
światowej wraz z
całą kompanią
wcielony został do
73 pułku pp. Brał
udział w kampanii
wrześniowej.
Poprzez: Sławków,
Olkusz, Wolbrom,
później Pińczów,
Stopnicę, Pacanów,
Rudnik dotarł do
Zamościa. Stamtąd –
zrzuciwszy mundur
Junackiego Hufca
Pracy – dotarł do
Tarnowa. Należał do
Sodalicji
Mariańskiej, od 1930
roku działał w
harcerstwie, był
drużynowym X Drużyny
Tarnowskiej.
Aresztowany 3 maja
1940 roku przebywał
w tarnowskim
więzieniu, skąd 14
czerwca został
wywieziony pierwszym
transportem z
Tarnowa do KL
Auschwitz. Jako
numer 213 spędził w
nim 1680 dni. Przed
wyzwoleniem obozu
uciekł z transportu
więźniów i powrócił
do Tarnowa. Podjął
pracę w Zakładzie
Energetycznym i
wyjechał do Jeleniej
Góry, gdzie pracował
14 lat. Ukończył
studia ekonomiczne w
Wyższej Szkole
Ekonomicznej we
Wrocławiu, w latach
60. został
przeniesiony do
pracy w Zakładzie
Energetycznym w
Tarnowie. W 1981
roku nawiązał
kontakt z
organizacją
Maximilian Kolbe
Werk. Mieszkał przy
Alei Matki Bożej
Fatimskiej w
Tarnowie. Zmarł 2
kwietnia 2007
roku.
(...)"Pochód wił się
wśród ulic jak długi
wąż - robił przy tym
nieodparte wrażenie
gnanego do rzeźni
stada. Krzyki
żandarmów
przycichły, lecz nie
ustały. Szliśmy
poważni i
przygnębieni. Byli
wśród nas miejscowi,
tarnowianie - im
chyba było
najtrudniej. Choć
trasa naszego marszu
wciąż była pusta...
mimo to
gdzieniegdzie w
oknach dało się
dostrzec ukryte za
firankami twarze.
Spłoszone znikały
szybko, aby za
chwilę znów się
ukazać. To
oszołomione terrorem
miasto w dwójnasób
przeżywało wyjazd
tak ogromnego
transportu... W
pewnym momencie,
rzucona niewidzialną
ręką, upadła
wiązanka czerwonych
kwiatów, zdeptana
wściekle butem
idącego żandarma.
Tak żegnał swoich
więźniów poczciwy
Tarnów: cicho...
tajemnie...
serdecznie"
- Jerzy Bielecki, nr
243
Edward Wrona, nr 206
- (...) ponury
ten pochód przesunął
się z Placu pod
Dębem ulicą Wałową,
Krakowską na rampę
kolejową, gdzie w
pośpiechu wtłoczono
więźniów do
przygotowanych
wagonów (...)
(...) w obozie Karol
Fritsch przywitał
nas słowami : zdrowi
i młodzi mają tu
prawo żyć nie dłużej
niż trzy miesiące...
wyjście stąd
prowadzi przez komin
(...) - Eugeniusz
Niedojadało, nr 213.
Jednym z uczestników
tamtych wydarzeń był
Kazimierz Zając
urodzony 19 grudnia
1923 roku w
Jasieniu, syn
Wojciecha i
Michaliny.
Aresztowany 3 maja
1940 roku w Brzesku
i przewieziony do
więzienia w
Tarnowie, skąd
został wywieziony I
transportem 14
czerwca do
Oświęcimia; nr
obozowy 261. Wrócił
do Brzeska pod
koniec 1945 roku.
Rozpoczął pracę w
Browarze Okocim jak
ślusarz oraz naukę w
Liceum
Ogólnokształcącym
dla dorosłych, a od
października 1947
roku podjął studia w
Wyższej Szkole
Ekonomicznej w
Krakowie, które
ukończył w 1950
roku. Wrócił do
pracy w Browarze,
potem przeszedł do
Powiatowego
Przedsiębiorca
Budowlanego, jeszcze
później do Urzędu
Miasta, na
stanowisko
kierownika Referatu
Gospodarki
Komunalnej i
Mieszkaniowej,
następnie do
brzeskiej Fabryki
Opakowań Blaszanych,
w końcu, jako
inwalida wojenny I
grupy, na
wcześniejszą
emeryturę. Jest
członkiem Zarządu
Towarzystwa Opieki
na Oświęcimiem w
Tarnowie oraz
Chrześcijańskiego
Stowarzyszenia
Rodzin Oświęcimskich
w Oświęcimiu.
Odznaczony m.in.
Krzyżem Kawalerskim
OOP, Krzyżem
Oficerskim OOP –
1990, Krzyżem
Komandorskim OOP –
2001, Krzyżem
Oświęcimskim. Nadal
mieszka w Brzesku.
To on odsłonił przed
trzema laty
pamiątkowy obelisk
na tarnowskim dworcu
PKP.
Szacuje się, że w KL
Auschwitz-Birkenau
zginęło lub zmarło
wskutek głodu,
chorób, niewolniczej
pracy, tortur,
zagazowania i
eksperymentów
pseudomedycznych
ponad 1 mln spośród
1,3 mln więźniów. Z
pierwszego
transportu ocalało
239 więźniów.
Dzisiaj żyje ich już
tylko dziesięciu...
Tekst -
Ryszard Zaprzałka
Zdjęcia: Paweł
Topolski (tarnow.pl)
Tomasz Lalewicz
(puls miasta.com) |