Przypomnijmy
gwoli prawdy historycznej,
że rzeczona ulica
Ostrogskich została
wyasfaltowana w latach
2008-2009. Odchodzi od niej
pięć odnóg, z których cztery
nigdy nie doczekały się
poważnych prac. Ulica, przy
której stoi dom
wiceprezydenta, wyraźnie
odcina się od pozostałych.
Co na takie
dictum wywołany do
odpowiedzi obywatel
Słomka-Narożański? Otóż
tłumaczy, że po remoncie ul.
Ostrogskich Tarnowski Zarząd
Dróg Miejskich planował
remonty przecznic. Po kolei,
idąc według adresów. Ale
zabrakło pieniędzy. –
„Minęły dwa, trzy lata i nic
się nie działo. Przyszli do
mnie sąsiedzi twierdząc, że
mają ze mną same kłopoty, bo
nie mogę jako wiceprezydent
zlecić zrobienia drogi pod
własnym domem”.
Z sąsiadami
zrzucili się więc na remont
przecznicy. Dali po kilka
tysięcy złotych i wynajęli
firmę budowlaną. Początkowo
chcieli wykorzystać starą
kostkę z przebudowy ul.
Krakowskiej. Jednak TZDM,
przypadkiem nadzorowany
przez wiceprezydenta,
zasugerował, że materiał
jest zbyt zużyty i szybko by
się zniszczył. Miasto kupiło
więc nowy bruk za „drobne”
15 tysięcy złotych. –
Odpowiedź UM była pozytywna,
bo tylko mieszkający przy
tej drodze ludzie chcieli
coś dać od siebie.
Wykonaliśmy tę inwestycję w
2011 roku. Sprawnie i szybko
- mówi Słomka-Narożański.
A co z
pozostałymi, nie
prezydenckimi uliczkami?
Pierwsza
przecznica w lewo (idąc od
ulicy Tuchowskiej) wygląda
jak po bombardowaniu. Dziury
łatwo policzyć, bo stoi w
nich deszczówka. Ulica nie
doczekała się remontu, mimo
że znajduje się tu aż 10
domów, w tym kilka
wielorodzinnych, a droga
łączy ul. Ostrogskich z
Zamkową, pozwalając ominąć
często zakorkowaną
Tuchowską.
Kolejna
przecznica, ul. Karola
Halskiego, jest również w
fatalnym stanie, a stoją tu
cztery domy. Jeszcze
bardziej podziurawiona jest
następna odnoga w prawo,
choć patronuje jej sam król
Łokietek i prowadzi do dwóch
domów wielorodzinnych,
świetlicy Caritas, a także
dwóch zakładów pracy.
- Brniemy
przez błoto, a wiceprezydent
ma królewski dojazd. Łatwo
zrzucić się na remont z jego
pensją. A na co my płacimy
podatki? - mówi jeden z
mieszkańców.
- Czyli to,
czy będziemy mieć lepszą
drogę, zależy od tego, czy
ktoś z wysoko postawionych
(czytaj: ustawionych)
mieszkańców Tarnowa wybuduje
tutaj dom? Ale kto się
wybuduje przy takich
wertepach? Paranoja! –
konkluduje inny.
Póki co,
zdesperowani mieszkańcy ślą
pismo za pismo i monitują
gdzie się da prosząc o
choćby o zasypanie dziur na
swoich ulicach.
Magistrat
tłumaczy się – ustami Piotra
Rąpalskiego z Gazety
Krakowskiej, brakiem
pieniędzy na remonty i
inwestycje. Mieszkańcom
trudno jednak zrozumieć taki
argument, skoro - według
ustaleń krakowskiej
prokuratury - Tarnów miał
przepłacić aż 25 mln zł za
budowę połączenia z
autostradą. W dodatku miasto
samo remontuje teraz ul.
Krakowską, bo nie potrafiło
wyegzekwować tych prac w
ramach gwarancji.
No cóż, idą
Święta i Dobra Nowina tuż,
tuż… . Jednych wypuszczą,
innych… rozliczą. Ze słomki
w oku bliźniego i belki we
własnym. Wtedy przyjdzie
czas na inne remonty i
remanenty… .
Zaprzałka
Ryszard
(także w
tygodniku MiL) |