Znikają
turyści i sklepy
Ruchliwą
ulicą Krakowską docieram do
rynku. Punktualnie 12. Gra
hejnał z wieży ratuszowej.
Liczę przechodniów - tylko
11. Wchodzę do jednej z
kamienic chcąc porozmawiać z
mieszkańcami (obok inna,
zupełnie pusta, na
sprzedaż). Na parterze i
pierwszym piętrze nie
otwiera mi nikt. Przy
drzwiach nie działają
dzwonki. - Ostatni zostałem.
Właściciel dał
wypowiedzenia, do końca
miesiąca - mówi Jacek Golec,
lokator.
Faktycznie.
Okazuje się, że w 2009 w tym
rejonie mieszkało 10451
osób. Teraz zameldowanych
jest już 9706. - Gdy
przychodziłem do parafii 18
lat temu liczyła jakieś 15
tys. osób, teraz w naszym
rejestrze widnieje może 7,2
tys. - mówi Stanisław
Salaterski, proboszcz
parafii katedralnej. -
Standard mieszkań jest
niski, młodzi uciekają,
ciągle też ten rejon uważany
jest za dość niebezpieczny.
W dzień mało się tu dzieje,
w nocy mieszkańcom
przeszkadzają hałasy.
Jak to wpływa
na przedsiębiorców? Jestem w
kawiarnii Hybryda. W lokalu
tylko jeden klient. - W
ostatnich 2 latach ubyło 30
proc. klientów. Spadają
obroty, musiałam ograniczyć
zatrudnienie - przyznaje
Katarzyna Wolak,
właścicielka. Knajpę
prowadzi od 1997 roku, ale w
2004 zmuszona była znaleźć
dodatkowe źródło dochodu.
- Byłoby
lepiej, żywiej, gdyby
samochody mogły w zimie
wjeżdzać na rynek - dodaje
pracownica Hybrydy Renata
Wojdowicz. Przedsiębiorcy
uważają, że małe parkingi
przy pl. Rybnym i Bohaterów
Getta oraz na pl. Kazimierza
to za mało.
Czy sytuacji
nie powinni ratować turyści?
Urzędnicy podają, że
statystycznie ich przybywa.
Od 2010 liczba przyjezdnych
skoczyła z 930 tys. do 985
tys. w roku 2012. Sęk w tym,
że to dane dla całego
regionu.
- Turystów w
Tarnowie jest coraz mniej.
Mam obłożenie niewiele ponad
50 proc. - przyznaje Paweł
Kucharczyk, właściciel
"Restauracji i hoteliku u
Jana". - Wycieczka z Izraela
przyjedzie, szybko obejdzie
miasto i wyjeżdża. Mniej
jest też biznesmenów bo
poupadały zakłady, np.
Poldim, fabryka maszyn.
Ludzie jak zostają, to
przeważnie tylko na jeden
dzień, a kiedyś na kilka.
Nic dziwnego skoro jest
autostrada, którą mogą
szybko wrócić do Krakowa.
Cepelia przy
Rynku. - Nie ma parkingów,
autokary tu nie podjadą.
Turyści to byli, ale zaraz
po wejściu Polski do Unii -
uważa Lucyna Gawełczyk,
sprzedawczyni.
Idę na
Wałową. Tu przechodniów
więcej, ale też nie ma
tłumów. W pierścieniu ulic
wokół rynku naliczam
kilkanaście zlikwidowanych
sklepów.
- Zamknie się
jeszcze więcej na przełomie
roku. Klientów nie ma, a
czynsze nie takie małe -
mówi pani Zofia,
właścicielka sklepu z
galanterią. Za 40-metrowy
lokal płaci miesięcznie ok.
4 tys. zł. Znaczące jest to,
że na starówce sklepy czynne
są głównie do 17.
Szczególnie
smutny widok to tylko w
części zagospodarowana
kamienica wraz z tarasem nad
ul. Targową i dwa tereny
przy Bernardyńskiej
ogrodzone blachą. Nic nie
dzieje się też w zabytkowym
budynku sąsiadującym z
muzeum okręgowym. Kupił go
włoski inwestor. Odnowił
elewację i tyle.
- Był pomysł
zrobienia tam Muzeum
Chasydów, ale upadł, chyba z
powodu braku parkingów dla
turystów. Był też pomysł
parkingu pod płytą rynku. W
miastach zachodnich takie
funkcjonują - zauważa
Andrzej Szpunar, dyrektor
Muzeum Okręgowego.
Kosmetyka nie pomoże
Placówki
muzeum na starówce odwiedza
ok. 20 tys. osób rocznie.
Przyciągają stałe ekspozycje
urozmaicane co jakiś czas o
czasowe wystawy. - Turyści
dopisują, jest ich więcej,
ale widzę ok. 15 proc.
spadek zwiedzających wśród
mieszkańców miasta i
powiatu, myślę, że ze
względów finansowych, choć
bilety nie są drogie -
dodaje Szpunar. Uważa też,
że życie towarzyskie ze
starówki w części przeniosło
się do galerii handlowych.
Dlatego również tracą
handlarze.
Co o sytuacji
sądzą władze miasta? - Puste
lokale to wynik normalnej
rotacji, działalność
gospodarcza, wszędzie
obarczona jest pewnym
ryzykiem, szczególnie w
dobie kryzysu - mówi
Krzysztof Madej, dyrektor
Centrum Rozwoju Miasta. - W
tym rejonie gmina ma tylko
kilka nieruchomości,
większość należy do
prywatnych osób. Nie mamy
wpływu na ich wykorzystanie.
- Miasto dba
o swoje centrum, które staje
się coraz ładniejsze.
Ostatnie lata to wiele
milionów złotych
zainwestowanych w tę część
Tarnowa - zapewnia
rzeczniczka prezydenta
Dorota Kunc-Pławecka
wyliczając odnowione skwery,
fragmenty murów miejskich i
przebudowę Burku. Dodaje, że
miasto rozmawia z prywatnymi
właścicielami, aby skłonić
do remontów i oświetlania
elewacji budynków. Kusi
ulgami podatkowymi.
Planuje się
odtworzyć mury miejskie w
okolicy Małych Schodów,
gdzie straszą odrapane
kamienice. Na dokumentację
już wydano 38 tys. zł.
Inwestycja ma kosztować 1,5
mln zł. Miasto rozmawia też
z kurią, aby w porozumieniu
wyremontować mury stąd do
ul. Katedralnej.
Planuje się
też remont ul. Targowej oraz
płyty rynku i połączenie go
z przebudową pl. Kazimierza,
gdzie ubyć ma miejsc do
parkowania wokół pomnika
Adama Mickiewicza. Na remont
czeka też Rybna.
Cała
nadzieja w karaoke?
Kiedy
inwestycje zostaną
przeprowadzone? Nie wiadomo.
Urząd zasłania się
trwającymi pracami nad
budżetem. Liczy pozyskać też
na to pieniądze w latach
2014-2020 z nowej puli
dotacji unijnych
Ale czy
ładniejsze mury i ulice
ożywią miasto? - Stare
miasto to także wiele imprez
kulturalnych - twierdzi
Kunc-Pławecka.
Wieczorem
(18.30) wracam na Rynek. Na
Wałowej mijam zaledwie trzy
osoby, na rynku pięć. Pytam
knajpiarzy co dają im
miejskie imprezy. -
Faktycznie wtedy jest
większy ruch, ale ogólnie
trend spadkowy, mniej
klientów - mówi Krzysztof
Szefer menadżer klubu R16.
Klub R16 jest
zamknięty, ale widzę plakaty
zapowiadające weekendowe
koncerty. Irish Pub obok
pełny. Ale już w Cafe Piano
tylko paru klientów. - Łatwo
wydać pieniądze podatników
na imprezy, a tak piękna
starówka powinna się sama
nakręcać. Teatr nie wychodzi
do ludzi, na ulice, nie
wykorzystuje się miejscowych
kapel, nie aktywizuje ludzi
- mówi Krzysztof Bogucki,
właściciel klubu.
Powiew
nadziei czuję w Cafe Galeria
przy rynku. Tu, we wtorek,
knajpa jest pełna. Ludzie
bawią się przy karaoke.
Śpiewa barmanka, klientki i
potężni faceci. - Jest
ciężko, ale staramy się
trzymać fason - mówi Ewa,
barmanka.
Baszta
i szklany gmach
Mury miejskie
mają zostać upiększone przy
skrzyżowaniu ul. Basztowej i
Wałowej. Tu gmina planuje
wyburzenie starej kamienicy
zasłaniającej zabytkową
basztę i stworzenie w tym
miejscu skweru. Jeden z
tarnowskich architektów,
Bogusław Niemiec,
przygotował własną koncepcję
dla tego terenu. Widzimy na
niej przeszklony budynek z
windą, który w części
uzupełni usuniętą zabudowę.
Ma on
nawiązywać do pomostów,
które pozwalały wspinać się
obrońcom na mury. Budynek
może zostać wykorzystany na
biura, czy też funkcje
kulturalne. Obok niego
planuje się plac z zielenią,
fontanną, ławkami. Urząd
snuje wizje, że mógłby tu
też stanąć np. pomnik
Hetmana Jana Tarnowskiego,
niekonieczne wykonany z
metalu, czy kamienia, ale...
za pomocą projekcji 3D.
Zagospodarować na kawiarnie,
winiarnię, galerię, czy też
muzeum historii miasta lub
dziejów Jana Tarnowskiego
będzie można ponadto piwnice
pod placem. Jego część
według koncepcji architekta
miałaby zostać przeszklona,
aby spacerowicze mogli
zajrzeć do środka.
Inwestycja
musi jeszcze uzyskać
akceptację konserwatora
zabytków. Architekt
przekonuje. - W wielu
historycznych miastach łączy
się z dobrym skutkiem
zabytkową zabudowę z
nowoczesnością - mówi
Bogusław Niemiec.
Piotr
Rąpalski
(Gazeta Krakowska)
|