Niedzielę
Palmową
wprowadzono
do liturgii
w XI wieku.
Do reformy
Kościoła
katolickiego
w 1955 roku
celebrans
wychodził w
Niedzielę
Palmową
przed
kościół, a
bramę
kościoła
zamykano.
Musiał
trzykrotnie
uderzyć
krzyżem w
bramę
kościoła i
wtedy
ponownie ją
otwierano, a
kapłan z
uczestnikami
wstępował do
wnętrza
kościoła, by
odprawić
mszę. Miało
to
przypominać
wiernym, że
zamknięte
niebo
zostało
otworzone
dzięki
śmierci
krzyżowej
Chrystusa.
Obecnie
kapłan w
Niedzielę
Palmową nie
przywdziewa
szat
pokutnych
fioletowych,
ale szaty
czerwone.
Procesja ma
charakter
tryumfalny.
Przez to
Kościół chce
podkreślić,
że kiedy
Chrystus za
kilka dni
podejmie się
tak okrutnej
śmierci to
jednak nigdy
nie pozbawi
się swojego
majestatu
królewskiego
i prawa do
panowania. A
przez mękę i
śmierć to
prawo
jedynie
umocni.
Według
obrzędów
katolickich
tego dnia
wierni
przynoszą do
kościoła
palmy jako
symbol
odradzającego
się życia.
Łukasz
Gołębiowski
w swojej
książce "Lud
polski, jego
zwyczaje,
zabobony"
tak pisze o
niedzieli
palmowej:
"Kwietna
Niedziela,
zwana
inaczej
Palmową
wymagała
uczestniczenia
w procesji i
poświęcenia
palm. Dla
znakomitych
osób starał
się
zakrystianin
przysposobić
gałązki
zielonością
okryte,
trzymając
wierzbowe
pręty w
wodzie w
ciepłym
pokoju i z
wystawą ku
słońcu przez
parę
niedziel,
dla
pospolitej
rzeszy były
suche albo z
pączkami,
czyli
bagniątkami
zaledwie.
Odrywał je
gmin pobożny
i połykał w
tem będąc
przekonaniu,
że kto w
niedzielę
kwietną
bagniątka
palmowego
nie połknie,
to już
zbawienia
nie
otrzymał".
Palmy
zgodnie ze
starymi
wierzeniami
powinny
zawierać
gałązki
wierzby,
leszczyny,
cisu, sosny
lub jałowca
i winorośli.
Chociaż
materiał, z
którego
powinny być
wykonane
palmy jest
ustalony
tradycją to
jednak w
różnych
regionach
obowiązuje
różny zestaw
gałązek i
ziół.
We wsi
Szebnie/okolice
Jasła/ do
robienia
palm używano
kwiatów
szuwaru
rosnącego na
stawach,
gałązek
wierzbowych
i
jałowcowych,
które
związywano i
układano na
długie
drążki
obwiązując
następnie
batogami.
Wysokość
takich palm
sięgała
czterech
metrów.
Robiono też
palmy niższe
z
"kłokoczki",
leszczyny i
"szakłaku".
Do kłokoczki
przywiązywano
hubę. Po
poświęceniu
hubę
zapalano od
kościelnej
świecy i
palącą się
zanoszono do
domu, gdzie
rozpalano od
niej ogień
domowy na
cały rok.
Wymagało to
dbałości, by
w czasie
powrotu do
domu ogień
nie zgasł.
Nigdy nie
należało go
rozpalać od
nowa, a
jedynie
pożyczyć
ogień
przyniesiony
przez
sąsiada.
Ten zwyczaj
nawiązuje do
tradycji,
kiedy
ognisko
domowe
czczono jako
święte. W
Rzepienniku
Strzyżewskim
znane są dwa
typy palm -
"mietły i
wiechy".
Mietła to
palma
zrobiona z "bagniąt"
tzn. gałązek
wierzbowych
iwy lub
rokity oraz
trzciny
wodnej. Jej
gałązki są
przycięte na
długość od
kilkunastu
do
kilkudziesięciu
centymetrów
i uformowane
na kształt
miotły.
Gałązki
obwiązuje
się
sznurkiem a
dawniej
obwiązywano
je batami
wykonanymi z
lnu lub
konopi,
których
później
używano do
poganiania
bydła.
Darzyć się
miało temu,
kto używał
takiego
poświęconego
bata.
Pomiędzy
dolne
gałązki
palmy
wkładano
również małą
butelkę z
oliwą, co
miało
przypominać,
że Chrystus
przed
złożeniem do
grobu był
nacierany
właśnie
oliwą. Owa
poświęcona
oliwa
służyła
później jako
lek do oczu
lub też do
smarowania
wymion
"świeżo
wcielonych
krów".
Wiechy, "wichy"
(wysokie
drzewa) to z
kolei
wysokie
rozgałęzione
drzewka
wierzbowe
posiadające
nieraz i
cztery metry
wysokości
przystrojone
wstążkami i
kwiatami z
kolorowej
bibuły.
Palmy
Lipnickie o
grubości
mieszczącej
się w
dłoniach
wykonywane
są ze
starannie
układanych
pręci
wiklinowych
i wiązane
witkami w
odległości
20-30 cm, w
zależności
od
wysokości. W
czubie
wiązana jest
wiązka palmy
stawowej
przystrojona
kolorowymi
wstążkami
oraz baziami
wiosennymi.
Wysokość
palmy
powinna być
dyktowana
wielkością
gospodarstwa
i jego
zamożnością.
Palma ma
znaczenie
symboliczne.
Kurpie
wierzą, że
dzięki
długim i
smukłym
palmom ich
dzieci będą
rosły
wysokie i
proste,
dlatego
robią je
nawet na 11
metrów
wysokości.
Ale cóż to w
porównaniu z
palmami z
Lipnicy
wykonanymi
przez panów
Andrzeja
Leszczyńskiego
czy
Zbigniewa
Urbańskiego,
które mają
ponad 30
metrów.
W Arabii,
Afryce i
Polinezji
palma jest
"drzewem
życia".
Starożytni
Grecy
uważali ją
za słońce i
światło, a
dla Rzymian
była godłem
igrzysk.
Gałązki
palmowe dla
żydów w
pierwszy
dzień Święta
Szałasów
/Kuczki/
symbolizują
radość i
wesołość.
Dla
chrześcijan
to symbol
doskonałości,
dobrobytu,
chwały
radości i
tryumfu.
W tradycji
ludowej
palma miała
szerokie
magiczne
znaczenie, o
czym
świadczy
chociażby
fakt
połykania
bazi z
palmy, co
miało
zabezpieczać
przed bólem
gardła i
zębów.
Palmę
należało
nieść z
kościoła
opuszczoną w
dół, po to,
by krowy w
lecie się
nie "gziły".
Po powrocie
z kościoła
należało z
palmą obejść
dom trzy
razy dookoła
uderzając
nią w węgły,
aby odwrócić
nieszczęścia,
pozbyć się
much i
innego
robactwa.
Należało
także
"omieść"
palmą krowy
"by się ich
zaraza nie
chwytała", a
także
pamiętać
przy
pierwszym
wygonie na
pastwisko,
by krowę
uderzyć
palmą, co
miało bronić
bydło i
pasterzy
przed złymi
duchami.
W okolicach
Ropczyc
palmę
wkładano
wtedy pod
próg obory,
aby bydło
przez nią
przeszło.
Ten zabieg
miał
uchronić
bydło przed
chorobami i
miało się
dobrze paść.
W okolicach
Kolbuszowej
palmę
dzielono na
tyle części,
ile było
zabudowań w
zagrodzie.
Jedną część
zostawiano w
domu,
pozostałe
wtykano pod
dach każdego
budynku, a w
oborze palmę
zatykano
przy belce u
powały, co
związane
było z
utrzymaniem
i
wykarmieniem
rodziny.
W okolicach
Ciężkowic,
Rzepiennika,
Szerzyn do
dzisiaj
spotkać
można w
Poniedziałek
Wielkanocny
wetknięte w
zagony
krzyżyki
wykonane z
poświęconej
palmy.
Mają one
chronić
zasiewy
przed klęską
nieurodzaju
a także
burzami i
gradobiciem.
Takie
palmowe
krzyżyki
mocuje się
też w
świąteczny
poniedziałek
nad drzwiami
domu i obory
"na
błogosławieństwo
Boże" i "aby
się bydło
darzyło". W
innych
regionach
chociażby w
okolicach
Lipnicy
krzyżyki
palmowe
robiono w
Wielki
Czwartek a
wbijano je w
zagony w
Wielki
Piątek /by
dobrze
plonowało i
nie chwytało
się jej
robactwo/.
Z palm
również
wróżono. W
Jaćmierzu/okolice
Brzozowa/
palmę
wykonaną na
dwa tygodnie
przed
Niedzielą
Palmową a
składającą
się z
różnych
gatunków
krzewów
wstawiano do
wody. Do
każdej
gałązki
domownicy
przyczepiali
karteczki z
napisami:
zdrowie,
śmierć, itd.
Która
gałązka
lepiej się
rozwijała,
taka była
wróżba aż do
następnej
Niedzieli
Palmowej.
Palmy nigdy
nie należy
wyrzucać.
Palmę można
tylko
spalić.
Popiołem z
palmy
posypuje się
głowę w
środę
popielcową.
Tego samego
dnia powinno
zerwać się
gałązki
wierzby na
nową palmę.
Wstawione do
wody
wypuszczą
listki i
pokryją się
baziami
przed
Wielkanocą.
Dzisiaj
obchody
Niedzieli
Palmowej są
proste.
Ludzie
kupują lub
robią sobie
palemki i
idą z nimi
do kościoła.
Poświęcone
przynoszą do
domu i na
wsi starym
zwyczajem
zapewne
wkładają za
obraz. W
mieście
wieszają na
ścianie
wkładają do
wazonu, by
palemka się
równo
suszyła.
Mnie wypada
tylko
wierzyć, że
tradycji
robienia w
Polsce Palm
nie złamie
ani wiatr
halny, ani
żaden inny
wiatr.
Tadeusz
Mędzelowski
|