|
Do
współpracy
przy
realizacji
tarnowskiego
spektaklu
zaproszony
został
Jakub
Węgrzyn,
pochodzący
z
Nowego
Sącza
nieprofesjonalny
aktor,
slamer
i
poeta
oraz
dziennikarz
RDN
Nowy
Sącz.
To
bardzo
odważny
i
ryzykowny
zabieg
zważywszy
na
aktorskie
umiejętności,
a
raczej
ich
brak,
u
popularnego
nowosądeckiego
twórcy.
Kłopoty
dykcyjne
i
nieporadne
posługiwanie
się
aparatem
mowy
to
grzechy
główne
aktorskich
zaniechań
Jakuba
Węgrzyna.
Niezależnie
od
tego,
to
on
wraz
ze
swoją
sceniczną
partnerką
i
reżyserką
w
jednej
osobie
poszukują
katechizmowych
wartości,
poprzez
negowanie
wszystkiego,
czego
dotąd
dowiedzieli
się
o…
wartościach.
Podobnie
jak
w
„Zbrodni
i
karze"
Dostojewskiego,
do
którego
Wyrypajew
wprost
nawiązuje
w
tekście.
Być
może
potencjalni
widzowie
tarnowskiego
„Tlenu”
powinni
wcześniej
ją
przeczytać
aby
zrozumieć
o co
tak
naprawdę
naszym
młodym
twórcom
chodzi.
"Tlen"
to
dziesięć
skomponowanych
z
absurdu
i
paradoksu
sekwencji.
Aktorzy
prowadzą
rozmowę
z
publicznością
za
pomocą
hip-hopowych
tekstów,
będących
rodzajem
zrytmizowanej
prozy.
To w
nich
zawarte
są
rozważania
–
podane
przez
autora
jasno
i
wprost,
do
tego
lekko,
dowcipnie
i
zgrabnie
- na
tematy
moralne,
egzystencjalne,
społeczne
i
polityczne.
Wyrypajew
nie
oszczędza
nikogo:
poddaje
krytyce
życie
wielkomiejskich
aglomeracji,
dosadnie
ośmiesza
salony
nowobogackich.
Cały
spektakl
to w
gruncie
rzeczy
zabawą
formą
dwojga
głównych
bohaterów,
przypominającą
szaloną,
nieco
ekscentryczną
i
momentami
przerażającą
przejażdżkę
na
diabelskim
młynie,
po
to
aby
płuca
zaczęły
oddychać
pełną
piersią.
Szary,
nijaki
i
niszczycielski
świat
nie
dostarcza
bohaterom
tlenu.
Izolują
się
zatem
od
tego
świata,
bez
dekalogu,
zasad,
fundamentów,
tworząc
w
zamian
swoją
własną
rzeczywistość,
nieco
surrealistyczna,
senna,
momentami
narkotyczną.
Odnajdując
wspólny
kod
porozumienia,
starają
się
budować
system
wartości
w
oparciu
o
podstawowe
prawdy
zawarte
w
dekalogu.
Jednak
wspólna
droga
wiedzie
ich
przez
przeszkody,
do
pokonywania
których
permanentnie
brak
im
właśnie
tlenu.
W
ten
sposób
koło
ich
egzystencjalnej
męki
się
zamyka.
To
ów
tytułowy
tlen
jest
głównym
bohaterem
sztuki
Wyrypajewa.
Sańka
nie
usłyszał
piątego
przykazania
i
zabił
żonę
dla
rudowłosej
Saszy.
Dlaczego?
Bo
łaknął
tlenu
pięknej
dziewczyny
Tlen
jest
dla
„okrutnych”
dekadentów
nośnikiem
wolności
i
miłości,
dlatego
walczą
o tę
wyzwalającą
substancję.
-
Bohaterowie
„Tlenu”
to w
gruncie
rzeczy
ludzie
naszego
pokolenia.
Zagubieni,
niedoskonali,
kochający
na
zabój,
zbuntowani,
ścierający
się
z
brutalną
rzeczywistością
–
podkreśla
reżyser
Zofia
Zoń,
która
imponuje
w
nim
aktorską
formą.
I
uzupełnia
-
zawsze
jednak
musimy
walczyć
o
to,
aby
w
naszym
życiu
było
jak
najwięcej
czystego
tlenu,
w
innym
razie
możemy
pozostać
beztlenowcami,
żyjącymi
pod
dziurą
aerozolowo-ozonową.
Szkoda
tylko,
że w
tarnowskiej
realizacji
„Tlenu”
cała
para
poszła
w
przysłowiowy
gwizdek
i z
dobrego
tekstu
powstał
zły
spektakl.
To
kolejny
na
tej
scenie
przykład
akademickiego
wręcz
przerostu
formy
nad
treścią.
Wielu
aktorskim
etiudom,
szczególnie
w
wykonaniu
Zofii
Zoń,
brak
reżyserskiego
wykończenia.
Tak
się
dzieje
np.
w
scenach
chocholego
tańca
z
balonikami,
zabawy
z
farbami
czy
popisów
wokalnych
z
mikrofonami
i
bez.
No i
to
„kino”
w
teatrze…
.
Jedno
wydaje
się
być
oczywiste,
„Tlen”
w
reżyserskiej
odsłonie
Zofii
Zoń
to
kolejna
po
„Walce
czarnucha
z
psami”
w
reżyserii
Jakub
Porcari
propozycja
tarnowskiego
teatru,
której
paradygmatem
pozostaje
multimedialna
ekspozycja,
nierzadko
zbyt
natrętna,
zbyt
głośna
i
nakładająca
się
na
grę
aktorów.
W
podobnym
entourage
przygotowano
również
kolejną
styczniową
premierę
"Proces
2.0"
w
adaptacji
i
reżyserii
Jarosława
Tumidajskiego.
Ta
dominująca
ostatnio
w
Solskim
undergroundowa
manieryczność
świadczy
dobitnie
o
braku
właściwego
nadzoru
artystycznego
ze
strony
kierownictwa
teatru.
Skoro
nie
ma
dyrektora
artystycznego,
jego
obowiązki
winna
przejąć
rada
artystyczna,
obejrzeć
choćby
jedną
z
prób
generalnych
i
zareagować…
. Bo
jak
na
razie,
widać
dobitnie,
że
nikt
nie
weryfikuje
pseudo
artystowskich
poczynań
domorosłych
twórców,
jacy
ostatnio
opanowali
scenę
przy
ulicy
Mickiewicza.
Pora
najwyższa
wpuścić
do
tarnowskiego
teatru
strumień
ożywczego
tlenu
i
przewietrzyć
pomieszczenia
oraz
głowy…
.
Ryszard
Zaprzałka |