27 TNF w relacji naszego specjalnego korespondenta Joli Frączek (1)

                     

Panie reżyserze, Pan po prostu przegiął pałkę!

Pod tym hasłem rozpoczęło się spotkanie z Wojciechem Smarzowskim, reż. filmu „Drogówka” w kawiarni kina „Marzenie” drugiego dnia festiwalu (20 IV). Autor tych, jakże radykalnych słów, nieprzerwanie atakował Smarzowskiego m.in. za zbyt brutalne sceny, przesycenie, „świństwami” i przede wszystkim, jego zdaniem, nieprawdziwy obraz polskiej policji, którą twórca ukazał w swoim filmie. Opinie mężczyzny spotkały się z natychmiastowym sprzeciwem pozostałej części publiczności, która próbując w jakikolwiek sposób dojść do głosu, starała się wyrazić swoje, nieco odmienne zdanie na ten temat. Jednym z obrońców okazał się były policjant, który potwierdził realność przedstawionych obrazów i apelował: Nie oburzajmy się, zobaczyliśmy prawdę o sobie, dlatego nas to porusza. Jednak buńczuczny staruszek nie dawał za wygraną…

Sam Smarzowski kłótnię skwitował krótko słowami: Ja to szanuje, że Pan tak, a nie inaczej postrzega ten film”, jednak w dalszej części dyskusji był wyraźnie zmęczony i nieco rozczarowany postawą starszego pana, jak mantra powtarzającego, że film był zły i wszystko było złe. Całą sytuację opanować próbował prowadzący spotkanie, niestety z kiepskim skutkiem, głównie ze względu na bezkompromisowość mężczyzny, który bezustannie wydawał kolejne osądy. W efekcie na sali zwyciężyła demokracja i dało się słyszeć inne pytania i refleksje odnośnie filmu.

Widzów nurtowało także pytanie, skąd wziął się pomysł na filmowanie niektórych scen telefonem komórkowym, czy aparatem fotograficznym. Lubię robić filmy, które są układankami – odpowiada Smarzowski, który raczej nie rozpieszczał przybyłych długimi, złożonymi opowieściami o tym, jak powstawał film. Jego odpowiedzi stanowiły raczej kwintesencję tematu, zawartą w dwóch, trzech zdaniach, czego reżyser konsekwentnie trzymał się od początku do końca. Zdradził jednak, że zanim stworzył swoje postaci, od środka przyjrzał się pracy drogówki - filmował ich język, sposób bycia, zachowanie, a dopiero później nadał swoim bohaterom pewne cechy charakteru.

Opinii na temat filmu lub jego realizacji było wiele, niektóre mniej inne bardziej przychylne, czasem nawet wyjątkowo skrajne, jednak kluczową refleksją wydawała się wypowiedź młodej dziewczyny stwierdzającej, że film tak głęboko dotyka każdego z nas, ponieważ każdy z nas jest jak ten policjant – popełnia błędy, ma swoje grzechy i zasługi, policjant natomiast jest jak każdy człowiek – z wszystkimi wadami i zaletami umiera i zostaje pochowany na cmentarzu wśród innych, zwyczajnych ludzi. Bez względu na to, po której stronie balustrady staniemy, to każdy z nas powinien zrobić własny rachunek sumienia, osądzić samego siebie, nie drugiego człowieka.

Osobiście recenzję filmu pozostawiam krytykom, którzy pewnie mają wiele do powiedzenia na ten temat. Znaczący wydźwięk ma jednak sam fakt, że sala kinowa była wypełniona po brzegi, a chętnych do obejrzenia „Drogówki”, nawet w kilka miesięcy po premierze, nie zabrakło.

Jolanta Frączek

 

 

 tarnowski kurier kulturalny   tarnowski kurier kulturalny    tarnowski kurier kulturalny    tarnowski kurier kulturalny    tarnowski kurier kulturalny     tarnowski kurier kulturalny    tarnowski kurier kulturalny