To tytuł
najnowszego, siódmego już,
zbiorku wierszy znakomitego
tarnowskiego poety Zbigniewa
Leszczyca
Mirosławskiego, którego
promocja odbyła się we
czwartek, 12 września, w
Miejskiej Bibliotece
Publicznej przy ulicy
Krakowskiej 4. Ten
wadowicki góral z urodzenia,
a tarnowianin z wyboru, z
wykształcenia prawnik, z
zawodu nauczyciel, a z
powołania poeta zgromadził w
Czytelni Naukowej MBP
wyjątkowo liczne, jak na
tego typu spotkanie, grono
miłośników poezji i
malarstwa, bowiem swoje
prace zaprezentował tam
także znany tarnowski
artysta malarz Jerzy Ruszel.
To właśnie reprodukcje jego
prac malarsko oprawiły „Wieloświatów
przestrzenie”. Od dawna
również nie zdarzyło się aby
tak liczna reprezentacja
lokalnych poetów zjawiła się
na wieczorze poetyckim
kolegi po piórze. Byli
weterani z Józefem
Komarewiczem i debiutanci z
Natalią Trybą na czele. Byli
młodzi adepci poezji z Grupy
Młodych Autorów, którzy wraz
ze swoim opiekunem i
mentorem Zb. Mirosławskim
redagują i wydają poetycki
periodyk „Aspiracje”. Ich
guru jest również członkiem
Rady Głównej Stowarzyszenia
Autorów Polskich, poetą
tłumaczonym na wiele języków
obcych, autorem ponad 200
publikacji, laureatem wielu
konkursów poetyckich,
obecnym w encyklopediach i
monografiach. A sam bohater
wieczoru z właściwą sobie
pedagogiczną pasją (na co
dzień uczy historii w naszym
plastyku), komentował i
czytał swoje najnowsze
wiersze, od czasu do czasu
dopuszczając do głosu
drugiego z gości – malarza
Jerzego Ruszla, który także
projektuje i rzeźbi, a także
prowadzącego spotkanie
Tadeusza Trytka. Wszyscy
bardzo kompetentnie
dywagowali na temat miejsca
i wzajemnych relacji poezji
i malarstwa w życiu i w
sztuce.
Przystępując
do analizy wierszy z nowego
tomiku Zb. Mirosławskiego
należy zwrócić uwagę na
powtórzenia: wieloświatów,
szczelin sekund, przestrzeni
czasów. Funkcjonują one nie
tylko w obrębie
poszczególnych tekstów ale
również tworzą spójnię
całości zbioru.
I tak
otwierające „Wieloświatów
przestrzenie” wiersze o
spokojnym morzu, i wiersz o
cmentarzu wojennym z
Biadolin, kierują nas na
bezdroża czasu! „Tutaj czas
zastygł jak zlodowaciały,
dalej jest już tylko mgła i
gęsty las...”. Czy czytając
dalsze utwory wkraczamy w
las aczasowy i zamrożony,
niby zahibernowany? Skupmy
uwagę na kolejnych
wyróżnionych opisach.
„Przekroczyłem wtedy i
dzisiaj, kiedy to wspominam
przekraczam -
Czasoprzestrzeni
Bramy....”.
Nowy zbiór
wprowadza nas w „Wieloświaty...”,
czyli w rzeczywistość
kwantową! Barwy są nie tak
oczywiste jak zawsze, słońce
„przemglone”. Dominują
podstawowe kolory: czerń i
biel. Zwróćmy uwagę na
passus: „...Domy przeważnie
od siebie oddalone / jak
rozsiane pola pamięci./ Jak
rodzina po świecie
rozsypana.../ Rzeczywistość
nęci wyobraźnię / dalekimi –
międzygwiezdnymi
przestrzeniami...”. Motywem
umożliwiającym spostrzeganie
odmienności i oddalenia
stają się domy rozsiane jak
„pola pamięci”, jak „rodzina
po świecie rozsypana”. Owo
rozrzucenie uzyskuje wymiar
kosmiczny. Nie jest tylko
odległością z kraju do
kraju. Czas został
podważony! Chwile się
powtarzają „kiedyś, teraz i
znowu kiedyś...”. Przestrzeń
pęka i ujawnia szczeliny
poprzez które dostrzec
możemy minione wydarzenia.
Ponownie otrzymujemy
wskazówkę do porzucenia
tradycyjnego modelu
postrzegania „małe punkciki
aut na szosie, /przesuwają
się w obie strony, /a może
czas też można
ukierunkować!...”. Może
można wbrew Heraklitowi
„...Wchodzić kolejny raz do
tej samej wody w rzece! /
Roztrząsać różne aspekty /
dokonującego się
zdarzenia...”. To pokusa
godna filozofii Philippo,
Giordano Bruno!
Według niego
istnieje nieskończona liczba
bytów (Wieloświatów)
tworzących Wszechświat.
Podobną konstrukcję do
fizycznego modelu Bruna ma i
ów tomik. Wiersze są bytami
indywidualnymi ale także
tworzą większą rzeczywistość
całej książki. Podobne
wrażenia przenikają nas
podczas czytania wiersza o
zwiedzaniu Budapesztu. Imre
Nagy „formą skuty” w
pomniku, jest tak jak w 1956
roku, podmiotem tamtych i
obecnych zdarzeń. Tak samo
jest z pomnikiem ku czci
pomordowanych węgierskich
Żydów, „Buty pozostawione”
są memento. Zupełnie
podobnie jak generał Bem,
mimo, że zaklęty przez
artystę w kamieniu, przecież
personalnie „...z Węgrami
zjednoczył / swoje życie i
plany...”. Można zaryzykować
twierdzenie, że historia nie
przemija.
Przestrzeń
pęka i ujawnia szczeliny
poprzez które dostrzec
możemy minione wydarzenia.
Ponownie otrzymujemy
wskazówkę do porzucenia
tradycyjnego model u
postrzegania „ małe punkciki
aut na szosie, /przesuwają
się w obie strony, /a może
czas też można
ukierunkować!...”. Może
można wbrew Heraklitowi
„...Wchodzić kolejny raz do
tej samej wody w rzece! /
Roztrząsać różne aspekty /
dokonującego się zdarzenia..
.”.
Takimi
wyprawami w głąb „i do
początku zdarzeń” są wyjazdy
do Krakowa. Podobne
refleksje kończą następny
wiersz o Nowym Roku
„...kiedy już schodzimy / po
stromym zboczu życia / do
spokojnej doliny – jak do
Raju. / Teraz chętniej /
oglądamy się za siebie. / Na
wiosny, których już tyle
przeminęło. / To tak jak
gdybyśmy / od jednego do
drugiego / wymiaru świata
wędrowali.” Nie przypadkiem
przywołana zostaje teoria
Einsteina. „...Naraz w
różnych miejscach jestem/
albo w ogóle mnie nie ma./
Zagięta jest czym –
czasoprzestrzeń?/ To scena
czy ekkyklema!...”. Greckie
urządzenie stosowane w
starożytnym teatrze;
platforma na walcach służąca
do ukazywania sekwencji
wydarzeń rozgrywających się
poza sceną, daje wrażenie
rozchodzenia się ze sobą
Wieloświatów! „...Ile znam
różnych Krakowów?...”.
Odpowiedzią
jest wyliczenie: ten „...z
lat siedemdziesiątych...”,
„...wspominający Franciszka
Józefa, / z końca XIX
wieku...” i obecny w
przydworcowej Galerii. Czas
jednak jest obecny w różnych
wymiarach tak w Krakowie jak
i w Oxfordzie, Londynie,
Budapeszcie, Pradze, Tokio,
Ołomuńcu, i w każdym innym
miejscu. Czytając książki,
jak choćby „...księdza
Hellera „Podróże z filozofią
w tle”...”, też możemy
doświadczać odmiennych
stanów. Jakby wyprawy
„...poza granice / Układu
Słonecznego / do początków
Wszechświata, / w sferę
ułudy, modeli i schematów, /
teorii superstrun / i do
brata pierwotniaka, bakterii
LUCA! ...”.
Wreszcie
rozpoznajemy „Wieczne
Teraz”! Niby w „Cafe Clubie”,
„...Umówieni jesteśmy ze
sobą / na zawsze/ i na każdą
8 godzinę, / bo właśnie tu
i wtedy / nie liczy się
przemijanie, / ani
bezwzględny Czas.”. Tak jest
nie tylko w chwilach
głębszego oddechu, to stan
nieodmienny. Podobnie jest
podczas „Wyjazdu z T”.
„...Jupitery stadionu
tutejszego klubu / znanego
głównie dzięki sekcji
żużlowej / żegnają
wyjeżdżających stąd / na
chwile i na zawsze...”.
Kolejny utwór pt. „Według
antropozofii Rudolfa
Steinera” konkluduje
„...Można medytować, / aż
zacznie nam towarzyszyć /
poczucie duchowej wspólnoty
/ z całym ludzkim rodzajem.
/ Kto przebył tą drogę, /
dociera do Królestwa Słowa,
/ które JEST i BYŁO /
Przede Wszystkim.”
Ale może też
dotrzeć znacznie dalej aż do
„...wychodzenia poza
wszelkie granice, / na
zielone pola, / ciągle
rozpościerającego się przed
nami / poznania, / za most
na rzece Białej, / za brzegi
w które uderza falami
Dunajec, / jak falami
pozazmysłowego
olśnienia...”. Przyznać
trzeba, przewrotność i
poczucie humoru nie opuszcza
autora, kiedy bawi się
odległościami i pisze o
przełamywaniu wszelkich
granic, to jest aż poza
„...most na rzece
Białej...”. Bogumiłowice czy
wymyślona stacja
Bogużartysąmiłe nie stanowi
żadnych ograniczeń! Nie są
też nimi swojskie pejzaże
Ojców ziemi, bo „...możliwe,
że wszystko znika...”.
I tutaj
odważę się nie zgodzić z
szanownym kolegą po piórze.
Otóż, jak nas naucza jeden
za naszych wieszczy C. K.
Norwid „Z rzeczy świata tego
zostaną tylko dwie: poezja i
dobroć…i więcej nic…”
Zbigniew
Mirosławski
– wadowicki góral z
urodzenia a tarnowianin z
wyboru, po gruntownym
wyedukowaniu się prawniczo –
historycznym na UJ w
Krakowie i podyplomowo
pedagogicznie w Rzeszowie,
od trzynastu lat pracuje
jako nauczyciel dyplomowany
w Zespole Szkół Plastycznych
i od niedawna w I LO
Popularny wśród młodzieży
historyk i poeta jest
prawdziwym kolekcjonerem
licznych nagród i wyróżnień
zdobytych w przeróżnych
turniejach i konkursach
literackich, m.in. im. H.
Poświatowskiej w
Częstochowie, Łódzkiej
Wiośnie Poetów, poezji
górskiej im. T. Stacha w
Zakopanem, poezji
albertyńskiej w Puławach,
im. R. Brandstaettera w
Tarnowie, im. M. Kopaczkowej
w Dąbrowie Tarnowskiej. W
swoim bogatym dorobku ma 7
tomików wierszy: „Biuro
Poezji Zagubionej”, „Czas
Bramy”, „Niebieska Góra”,
„Ostoja”, „Te miejsca, w
których nas nie ma”,
„Zastygle pejzaże” i
najnowszy „Wieloświatów
przestrzenie” . Z
powodzeniem para się także
prozą, jest autorem powieści
– dziennika z przełomu
wieków pt. „Dzień za dniem”,
publikowanej w odcinkach na
łamach „Kajetu Artystyczno –
Kulturalnego i jego
kontynuacji pt. „Aspiracje”
wydawanych prze Miejską
Bibliotekę Publiczną w
Tarnowie, gdzie od lat
prowadzi warsztaty poetyckie
gromadząc wokół siebie
literacko uzdolnioną
młodzież, dla której jest
prawdziwym autorytetem. Ma
na swoim literackim koncie
redakcje licznych zbiorów
wierszy i opowiadań,
antologii i almanachów. A
lista jego publikacji jest
zaiste imponująca, jest ich
ponad 200, m.in.: paryska
„Kultura”, „Twórczość”,
lubelski „Akcent”, poznański
„Czas Kultury”, wrocławska
„Odra”, krakowski
„Suplement”, bydgoski
„Akant”, gdański „Autograf”,
słupski „Ślad”. Regularnie
zamieszcza swoje wiersze w
Internecie na stronach grupy
twórczej „Liberum Arbitrum”.
Wiersze Zbigniewa
Mirosławskiego ukazały się
dotąd po rosyjsku, ukraińsku
i francusku. Jego nazwisko
pojawia się w wielu
encyklopediach i
monografiach, m.in. dr
Marian Morawczyński pisze o
nim w swoim monumentalnym
dziele zatytułowanym „Od
Raby do Wisłoki”, w którym
znalazła się również i moja
notka biograficzna wraz z
kilkoma wierszami. Zresztą
prof. Mirosławski, którego
znajomością się szczycę,
„popełnił” także obszerny
tekst poświecony mojej
skromnej twórczości
poetyckiej zamieszczony w
szóstym zbiorze moich
wierszy pt. „Vitae Valor”.
Tekst
Ryszard Zaprzałka (także
w tygodniku Miasto i Ludzie)
Zdjęcia
Natalia Tryba
Przy pisaniu
korzystałem za zgodą autora
ze wstępu otwierającego „Wieloświatów
przestrzenie”.
|