95.
Rocznica Odzyskania
Niepodległości już
wkrótce, a
pamiątkowa tablica
na Plantach wciąż
zapomniana przez
ludzi. A podobno
Tarnów PIERWSZY
NIEPODLEGŁY ! (ale
chyba : poległy?).
Zaintrygowany tym
alarmistycznym
wpisem na Facebooku
– tym bardziej, że
podpisał się pod nim
Zygmunt Sokołowski,
znany miłośnik
Tarnowa i malarz
(niedawno wraz z
żoną Jadwigą
wystawiali swoje
obrazy w Klubie
Studenckim
„Przepraszam”) –
postanowiłem
sprawdzić, w czym
rzecz. Tym bardziej,
że zajmowałem się
już tym tematem
dokładnie 5 lat
temu, w przeddzień
obchodów 90.
rocznicy Święta
Niepodległości.
Pierwszym, który
zwrócił na rzeczoną
tablicę uwagę, był
ceniony tarnowski
historyk i działacz
społeczny, Antoni
Sypek, który
szukając medialnych
sojuszników w walce
o pamięć
historyczną, zwrócił
się wówczas do mnie
jako niezależnego
dziennikarza z
prośbą o
nagłośnienie całej
tej wstydliwie
schowanej w trawie
prawdy.
A
było tak: w 1928 r.
zasadzono dąb na
plantach kolejowych,
naprzeciw wejścia na
boisko Tarnovii od
strony kościoła xx.
Misjonarzy. Obok
położono stosowną
kamienną tablicę z
inskrypcją: DĄB
ZASADZONY W
DZIESIĄTĄ ROCZNICĘ
ODRODZENIA POLSKI.
Nie wiemy, dlaczego
wybrano to miejsce.
Być może
inicjatorami
zasadzenia dębu byli
członkowie Sokoła.
Pragnęli więc obok
boiska swojej
ukochanej drużyny
sportowej powstałej
w 1918 r. postawić
pomniczek. W całym
kraju obchodzono
wtedy uroczyście X
rocznicę odzyskania
Niepodległości.
Wydawano stosowne
książki, albumy,
fundowano pomniki.
Tarnów nie chciał
być gorszy.
Okoliczności
zasadzenia dębu oraz
ułożenia tablicy są
nadal zagadką. Nie
znamy nazwisk
inicjatorów pomysłu.
Nie wiemy, w jaki
sposób odsłonięcie
tablicy się
dokonało. Być może
ktoś kiedyś dotrze
do źródeł
historycznych
wyjaśniających tę
jedną z tajemnic
Tarnowa.
Zapomniana przez
wszystkich
leżakowała na
Plantach Kolejowych,
dokładnie naprzeciw
nieczynnego wejścia
na stadion „Tarnovii”,
niegdysiejszej
chluby miasta – aż
do teraz. Wprawdzie
z ufundowanego wraz
z nią dębu ostał się
nam jeno pień, to
ona sama ma się
całkiem dobrze.
Ciekawe, że o jej
istnieniu do
niedawna nie
wiedzieli nawet
historycy i
miłośnicy dziejów
Tarnowa.
Kuriozalnie brzmi
dzisiaj, po pięciu
latach, oświadczenie
ówczesnej rzecznik
prezydenta Tarnowa,
Agnieszki
Borzęckiej,
przyznającej, że w
magistracie wiedzą o
niepodległościowej
tablicy: – W tym
momencie
zastanawiamy się nad
tym, w jaki sposób
wyeksponować ją w
parku. Być może
zostanie podniesiona
z ziemi i otoczona
płotkiem. Uroku temu
miejscu dodałaby też
iluminacja świetlna
w nocy. Tablica
zostanie ponownie
odsłonięta
uroczyście 11
listopada.
I
co? I nic. Minęło
kolejnych 5 lat
(panią Agnieszkę
zastąpiła pani
Dorota), a tablica
jak leżała, tak
leży… tylko
prezydent siedzi
(!).
Również dąb rósł
sobie spokojnie na
nie zawsze
spokojnych plantach
kolejowych, które i
do dziś są miejscem
niezbyt bezpiecznym,
szczególnie nocną
porą. W czasie
okupacji
niemieckiej, a
następnie w okresie
PRL, nieznani
„opiekunowie” tego
miejsca dbali o to,
by tablica cały czas
przysypana była
ziemią, mieli nad
tym kontrolę. Tylko
nieliczni wiedzieli
o dębie i epitafium.
„Sam fakt – pisze mi
Zyzio Sokołowski –
że leży tam ona
nietknięta ni
niemieckim, ni
sowieckim buciorem,
zakrawa na cud.
Faktem jest, że
cudom trzeba pomóc.
I taką właśnie pomoc
uzyskała ta płyta od
dozorcy Plant,
mojego ojca
(policjanta) i
prawdopodobnie za
wiedzą ówczesnego
Ogrodnika Miejskiego
(nie wiem czy to
dobra nazwa?).
Przeleżała pod
cienką warstwą ziemi
przez te wszystkie
lata. Ojciec mój
zdradził mi jej
tajemnicę gdzieś ok.
1973 roku. Później
nagle ujrzałem ją na
początku lat 90.,
jeszcze z dębem.
Ścięto go wkrótce
potem, nie wiadomo
dlaczego. Może jakiś
komuch odkrył jego
tajemnicę i zemścił
się w ten sposób?”.
Zbliżają się kolejne
obchody, tym razem
95-lecia odzyskania
Niepodległości,
będzie zapewne
uroczyście i
patriotycznie.
Abyśmy się nie
najedli wstydu,
apelujemy do
stosownych władz,
aby:
tablicę ciupasem
poddać konserwacji,
ledwo widoczne
epitafium przywrócić
do stanu pierwotnego
i uczynić czytelne,
dębczak i kikut po
starym dębie otoczyć
może skromnym
ogrodzeniem, aby
zwracały uwagę
przechodniów. To
wspaniała lekcja
historii, tej małej
i tej Ojczystej. Zaś
tym, co przez całe
półwiecze dbali o
to, by nie zaginęła
i kryli tajemnicę,
należą się słowa
najwyższej podzięki.
Tekst
i zdjęcia - Ryszard
Zaprzałka |