Zeznający przed Tuchowskim sądem 25
letni parobek nie okazał żadnych
emocji gdy ze szczegółami opisywał
podwójne morderstwo i gwałt na
nieżyjącej staruszce. Jak większość
takich tragedii, początek miała ona
w niechcianej miłości i
wypływających z tego dalszych
konsekwencjach.
Młody robotnik rolny, 25 letni Jakub
Gargulec, od dziecka uważany był za
nierozgarniętego umysłowo, co
zdradzała jego nienaturalna
powierzchowność i iście zbójecka
mina. Wielokrotnie badany na tę
okoliczność został uznany przez
lekarzy jako notoryczny matołek i na
tej podstawie zwolniony z obowiązku
wojskowego.
Gargulec był bardzo pracowitym
parobkiem, stronił od trunkowych
napojów i był często wynajmowany do
roboty przez miejscowych gospodarzy.
Życie oskarżonego upływało spokojnie
do czasu poznania Maryli Ciołek,
młodej dziewczyny, która wynajmowała
się jako służąca u Żydów.
Panna z wielkim trudem ukończyła
dwie klasy szkoły i zamieszkiwała z
sześćdziesięcioletnią matką,
trudniącą się pokątną sprzedażą
alkoholu i stręczycielstwem. Wszyscy
żyli spokojnie do czasu spotkania
Maryli z Gargulcem. Młodzi nie
bacząc na wszelkie przeciwności
zapałali do siebie wielkim afektem i
zaczęli się spotykać w ustronnych
miejscach.
Związek potęgowany dziką rządzą
amanta przerodził się w gorące
uczucie. Po kilku miesiącach okazało
się, że panna wpadła w tarapaty w
postaci niespodziewanej ciąży i nie
pozostało nic innego jak tylko
wyświęcić parę w kościele i
pobłogosławić na nowe życie. Był
jednak jeden wielki problem. Na ślub
nie godziła się stara Ciołkowa, ani
proboszcz dobrodziej.
Ten oświadczył wprost, że nie
udzieli ślubu parze, która da
początek nowej dynastii wiejskich
matołków, że to jest ciężki grzech i
on tego nie weźmie na swoje barki.
Młodzi, pomimo tak ostrych
sprzeciwów, zamieszkali razem w domu
dziewczyny i jak mówili okoliczni
mieszkańcy - przędli złe nici.
Tragedia nastąpiła w dniu urodzin
dziecka. Przyszło na świat w stodole
za domem Ciołkówny i po chwili
oddało ostatni dech. Gargulec bez
zastanowienia i najmniejszych
skrupułów udusił swoje dziecię i
porzucił w słomie. Świadkiem
dzieciobójstwa była matka Maryli,
która po odebraniu porodu ukryła się
za wrotami stodoły i wszystko
zaobserwowała. Przerażona uciekła do
domu, alarmując okolicę głośnym
krzykiem, a po chwili postanowiła
udać się na policję. W tym samym
czasie do domu wszedł Gargulec i bez
słowa pochwycił Ciołkową za gardło.
Dusił aż przestała dawać oznaki
życia, a potem, korzystając z
okazji, dwukrotnie zgwałcił
nieżyjącą już ofiarę. Gdy nadbiegli
sąsiedzi morderca siedział spokojnie
za stołem i zajadał ziemniaki z
maślanką, nie zważając na leżące
obok obnażone zwłoki. Ludzie na ten
widok doskoczyli do zwyrodnialca i
zanim doprowadzili go do policyjnego
posterunku, dotkliwie
pokiereszowali, raniąc w głowę i
wybijając kilka zębów. Maryla w tym
czasie leżała półprzytomna w
stodole, nie zdając sobie sprawy z
tego co dzieje się wokół i dzięki
zimnej krwi jednej z sąsiadek
przeżyła dramat. Ta poczciwa kobieta
zawiozła wykrwawiającą się położnicę
do lekarza czym uratowała jej życie.
Gargulca aresztowano, a dochodzeniem
zajął się powiatowy sąd w Tuchowie.
|